Romul.pl

Biuro Podróży Poznań

 

Lubisz mój blog? Podobał Ci się ten wpis?
Odsłuchaj więc proszę i dodaj do playlisty tę muzykę:

Muchos_Cojones_-_Olśnienie.png

A kiedy jedziesz do Marrakeszu...

.... Nie odsłaniaj ramion! Nie noś dekoltów! Zasłaniaj nogi! Najlepiej też zakrywaj włosy! Nie prowokuj. Nie przyglądaj się nachalnie. Nie uśmiechaj się znacząco. Nie rób zdjęć zbyt ostentacyjnie, a kiedy protestują nie rób ich wcale. Jeżeli dotykasz towaru, przyglądasz się dłużej to sygnał, że jesteś zainteresowana. Pamiętaj, że musisz negocjować. A kiedy już wynegocjujesz cenę, musisz kupić. Szacunku się nie kupuje, musisz sobie sama zapracować na niego. Najpierw jesteś wrogiem i przez Ciebie, dzieci jego rodziny zostaną zagłodzone. Kto wie może nawet trzy pokolenia do przodu o ile się w ogóle urodzą, bo przecież zagłodzisz i jego, więc nie da rady już spłodzić żadnych dzieci. Kiedy jednak uzgodnicie wspólna cenę, która czasem jest o połowę (albo i więcej) niższa okazuje się, że jesteś jego 'best friend'.

To podstawowe przykazania w podróży do Marrakeszu.

L1040347ai

A Marrakesz jest podobno najpiękniejszy w Maroku. Marrakesz ma kolor czerwony - według legendy berberyjskiej za sprawą rozlanej ogromnej krwi podczas budowy największego z meczetów w mieście- Kutubijja. Krew ta zabarwiła całe miasto. I to nie jest wcale prawda! Nie jest czerwony...! Spytałam czemu mówią, że jest czerwony jak ja dokładnie widzę, że ma łososiowy kolor:

- Bo pewnie nie mieli okazji widzieć łososia norweskiego i im się wydaje, że to jest czerwień.

:)

Kiedy lecisz nad Europą widzisz na ziemi kolory od żółtego poprzez szary, aż po zielony. Oczywiście widać nitki niebieskich rzek lub owale jezior. Kiedy lecisz nad Afryką to kolorem przewodnim jest kawa z mlekiem, czasem niebieskiego trochę można dostrzec i wtedy w pobliżu odrobina nawet zielonego się zdarzy. Mimo to kolor słomkowy i kawy z mlekiem ma przewagę nad innymi. Lecąc na górami Atlas kolor przechodzi ze słomkowego w szaro słomkowy i efektownie w tych odcieniach prezentują się szczyty pasma górskiego. To ląd spalony słońcem. Słońce wdziera się w każdy zakamarek miast i osad. Przychodzi moment, że musisz szukać cienia. Cień staje się najwyższym dobrem.

L1040337iaJedna z bram wjazdowych w murach Medyny

L1040213ai

Uliczki obok hotelu:
Marakesz 023i
Marakesz 033a

Marakesz 035i

Marakesz 044ia

Po przylocie skwarny powiew wiatru daje znać o sobie natychmiast po wyjściu z klimatyzowanego budynku lotniska. Transport do hotelu zatrzymuje się gdzieś na jakiejś ulicy i kierowca mówi, że dalszą drogę trzeba pokonać pieszo. Momentalnie znajduje się chętny przewodnik. Młody chłopak szybkim krokiem prowadzi nas po wąskich, zatłoczonych uliczkach. Czuje się jak w labiryncie. Po chwili już zupełnie nie jestem pewna kierunku, a w przewodnikach ostrzegali przed pseudo przewodnikami.. "Boże pewnie nas uprowadzą i na przeszczepy narządy wezmą, albo zamordują niewiernych". Podczas tego marszu ilość myśli jakie mi przebiegły przez głowę była większa od ilości kroków i szybsza chyba od prędkości światła. Po jakiś 5 minutach szybkiego poruszania się po wąziutkich uliczkach, do tego unikania śmierci pod kołami poruszających się z dużą prędkością motorowerów wśród tłumu ludzi kupujących różne różności w sklepikach i na straganach, doszliśmy do pewnej bramy. Marokański chłopak pokazał, że to tu. Nazwa się zgadzała - Riad Adriana, ale przede mną tylko drzwi wejściowe, ściana i jedno małe okienko. Trochę byłam zaskoczona tym widokiem. Chłopak parę razy zadzwonił do drzwi, a tam nic się nie działo, cisza za drzwiami zupełna... Do tego przy dyskusji nad wysokością bakszyszu był tak oburzony, że trudno było utrzymać nerwy na wodzy. Skończyło się na tym, że odszedł z niczym... On odszedł, a drzwi do hotelu nadal zamknięte. Tym razem zapukaliśmy i od razu było słychać ruch za drzwiami. Otworzyły się, a za nimi młoda dziewczyna witała nas z uśmiechem. Wprowadziła nas na dziedziniec hoteliku... I tu olśnienie! Dziedziniec śliczny!. Poprosiła żebyśmy usiedli i poczekali chwilę. Wróciła wkrótce z mocną, gorącą i bardzo słodką herbatą miętową. Oczywiście nalewała z rozmachem, tak żeby powstała pianka - ta pianka jest ponoć najważniejsza :) do tego mały herbatnik i jako gratis natychmiast zjawił się malutki ptaszek podobny do wróbla (wyglądał na totalnie zadomowionego), który wyraźnie czekał na okruszki. Potem towarzyszył nam przy każdym śniadaniu.

Marakesz 351i
Wejście do hotelu Riad Adriana
Marakesz 013ia
Dziedziniec hoteliku
L1040307i

L1040304i

Płatki róż w malutkiej fontannie na dziedzińcu
Marakesz 015ai
Taras na dachu, na którym jada się posiłki, generalnie na dachach budynków jest mnóstwo restauracji i kawiarń.

Przyglądałam się całemu otoczeniu. Nie będę ukrywać. Byłam zachwycona. Urok miejsca mnie uwiódł momentalnie.. Uderzył spokój, cisza i czystość. Po herbacie przyszedł czas na zameldowanie się i obejrzenie pokoju. Kolejny zachwyt. Pokój też śliczny.

Po długiej podróży należał się nam szybki prysznic. W łazience czekały płatki róż i zapachy kadzidełek. Przyszedł do nas ciemnoskóry Idris właściciel hoteliku i z mapą zaczął opowiadać co obejrzeć i jak tam dotrzeć. Pomocny i życzliwy. Widać, że chce żebyśmy wywieźli piękne wspomnienia i żebyśmy zobaczyli jak najwięcej. Uzbrojeni w mapę z zaznaczonymi najważniejszymi obiektami i miejscami wyruszyliśmy w miasto. Kolejne przejście uliczkami w pobliżu hoteliku już na spokojniej, ale za to z większą obserwacją ludzi i tego co się na straganach dzieje i co jest sprzedawane. Znowu jednak trzeba było za wszelką cenę unikać śmierci pod kołami rozpędzonych rowerzystów czy motorowerzystów. :) Mimo wszystko trzeba przyznać, że ich umiejętności unikania kolizji w tłumie ludzi są do pozazdroszczenia.


DSC08674i

Uzbrojona w aparaty wyruszam na polowanie niezwykłych ujęć :)

Szukaliśmy głównego placu, a że nazw ulic prawie nie ma, to jednak pierwszy raz poszliśmy 'trochę w szkodę'. Trzeba przyznać, że wielu z mieszkańców - młodszych i starszych bardzo chce pomóc i pokazuje kierunek. W pewnym momencie znaleźli się tuż obok nas Anglicy. Spojrzeli na nas z mapą i ze szczerym uśmiechem mówili - tu się nie chodzi na mapę, że to nie ma sensu, że tu się nic nie zgadza. Do tego ta para w średnim wieku wydawała się za bardzo pogodnie usposobiona do świata. Czyżby spróbowali haszyszu?? :) Na pytanie dokąd oni idą nie bardzo mogli sprecyzować swoje zamiary. Nas nakierował tubylec i resztę drogi już przeszliśmy bez problemu. Po pierwsze meczet Kutubijja miał być po lewej stronie - i był! Potem należało skręcić w lewo i już był Plac Dżamaa al Fina - jedna z głównych atrakcji miasta.

L1040205iPlac Dżamaa al - Fina

Było już ciemno to i cała jego przyciągająca siła magnetyzowała nas. A skoro już było po zmroku to i Marokańczycy mogli spożywać posiłki. Bo w czasie ramadanu, dopiero zmrok pozwala im jeść i pić. Najczęściej jada się tu tadżin - potrawę z mięsa przygotowywana w specjalnym glinianym naczyniu. Jako mięsożerca oświadczam - pychota :)


L1040250i

Tadżin w jednej z wielu wersji

Jednym z kolejnych przykazań kiedy wyjeżdża się m.in do Maroka (również do Egiptu, Tunezji czy innych krajów afrykańskich) żeby nie jeść surowych warzyw i owoców. Przyznam się - zjadłam i surowego pomidora i ogórka. Mój żołądek był dla mnie łaskawy - nie było żadnej rewolucji! :)

Podczas oczekiwania na jedzenie i podczas całego posiłku można było odczuć na czym polega fenomen tego miejsca. Tłumy ludzi (turystów i mieszkańców) poruszających się po placu. Głośne nawoływania sprzedawców zachęcających do zakupów. Dźwięki bębnów przy pokazach różnych sztuczek i ewolucji. Stukot kopyt koni w dorożkach. Dźwięki muzyki. Gwar rozmów. Jednak przede wszystkim nawoływanie do modlitwy wyznawców islamu w meczetach. To zawodzenie muezinów pięć razy w ciągu dnia jest niesamowite i hipnotyzujące. Słowa: ' Allahu Akbar' wszechobecne. A widok modlących się jest zupełnie powszechny.

Oglądając plac z wysokości tarasu jednej z restauracji i wsłuchując się w modlitwy wieczorne chciałam nasyć oczy i uszy tymi tak egzotycznymi dla mnie wrażeniami. Nasycić się nimi tak mocno jakbym zaspokajała głód, którego wczesniej nawet nie byłam świadoma. Tak bardzo, żeby potem kiedy się wspomina i tęskni, móc z łatwością wywołać te wszystkie wrażenia.

Aromaty pieczonego mięsa i innych potraw, kadzideł, przypraw, oliwek, pomarańczy, czasem mięsa czy ryb sprzedawanych na straganach. Do tego należy dołączyć zapach (choć nie wiem czy 'zapach' to adekwatne określenie ;) końskich kup. Na placu w ogromnej ilości poruszają się konne dorożki wożące turystów po placu i mieście. A koń załatwić swoje potrzeby musi, bo to wyraźny znak, że jego układ trawienny funkcjonuje prawidłowo :) Niestety to też oznacza dla spacerujących po placu, że dość często należy spoglądać pod nogi, żeby uniknąć bliskiego kontaktu z odchodami końskimi :)


Marakesz 320i

Dorożki wożące turystów po mieście
Marakesz 327ai

Marakesz 249ya
Zaklinacze węży, treserzy małp i kobiety malujące hennowe tatuaże to na Placu Dżamaa al - Fina widok codzienny

Dobrze jest znać francuski jadąc do któregoś z krajów Maghrebu, jednak i angielskim da się tu porozumieć. Co trzeba przyznać ułatwia kontakt :) arabski jest dla mnie zupełnie obcy. Za to przyjemnie łechce ucho swoim świszczeniem. :) Po francusku też podaje się tu śniadania - na słodko, smakowite placki przypominające naleśniki do tego dżemy i ciasteczka, ale także jogurt i kawa się znajdzie. Po śniadaniu należy szybko wychodzić z hotelu jeżeli się chce zwiedzać, żeby do ok godziny 13 wytrzymać na słońcu. Po tej godzinie lepiej gdzieś przeczekać w cieniu przez ok. 2 godziny, żeby uniknąć np udaru słonecznego.

Meczet Kutubijja jest największy w Marrakeszu. Jednak jakiś meczet można spotkać na każdej niemal ulicy. Przed Kutubijją na modlitwy wieczorne zbierają się tłumy. Ulice okoliczne są zamknięte i ruch kierowany jest przez policję. Niestety nie powinno się robić zdjęć modlącym.. A i niestety do wnętrza meczetów wstępu nie mają niewierni. Do niektórych wstępu nie maja nawet muzułmańskie kobiety.


DSC08462ii

Obowiązkowa pamiątka - zdjęcie na tle Meczetu Kutubijja

L1040275ia
W oddali widać tłum wiernych podczas wieczornej modlitwy przed meczetem Kutubijja
L1040226ai
Wejście do jednego z licznych meczetów, do którego wstęp mają też kobiety

Oglądanie Marrakeszu w ciągu dnia to dla mnie oprócz zwiedzania zabytków i atrakcji, podglądanie zwykłych ludzi. 'Zwykłych' Marokańczyków - dla mnie ciekawych i inspirujących. Daje się zaobserwować odrobinę zasad obowiązujących wśród mieszkańców. To bardzo pomocni i życzliwi ludzie, nawet jeżeli życzliwość może być podyktowana chęcią drobnego zarobku, to mimo to wiele osób chce wskazywać drogę, czy doprowadzić do celu. Oprócz charakterystycznych strojów sporo osób ubranych jest zwyczajnie jak 'u nas' - bo i tu 'europejskość' się wdziera. Jednak przeważająca liczba mieszkańców jest ubrana tradycyjnie! I oby tak zostało jak najdłużej :) Kobiety skromne, ale dumnie. W towarzystwie mężczyzny tylko wtedy gdy są rodzina. Nie widać na ulicach grup dziewczyn i chłopców razem. Zawsze oddzielnie. Lubie takie niespieszne przechadzanie się po odwiedzanych miejscach i obserwowanie życia codziennego. Może to rodzaj podglądactwa.. no cóż. Trudno :)

Marakesz 109i

Wiele zdjęć mieszkańców Marrakeszu, które udało mi się zrobić podczas zwiedzania miasta było zrobionych z ukrycia, bo Marokańczycy nie lubią kiedy ich się fotografuje.

Marakesz 154ia

Marakesz 155ai

Marakesz 191ai

Marakesz 212ia

Marakesz 264ia

Marakesz 267ai

Marakesz 308i

Marakesz 241i

Zdjęć policjantom, żołnierzom robić nie wolno... mi się udało :)
Marakesz 301ai

Marakesz 310ai

Marakesz 323a

Marakesz 347i

Marakesz 490ia

Marakesz 489ii

Marakesz 596i
Tradycja i nowoczesność czasem funkcjonują ze sobą...
Marakesz 655ia

Chodzenie po Souk - targowisku arabskim - ma swój niezwykły urok. Wymaga jednak niezwykłej asertywności :) Mówienie: 'Nie dziękuję' było najczęstszym używanym przeze mnie zwrotem podczas tej podróży :) potem już nawet tylko przeczące kiwanie głową. :) Labirynt uliczek straganów, stoisk, sklepików i sklepów przyprawia o zawrót głowy. Kolory, zapachy, przedmioty. Wszystko w jednym miejscu. Tu na miejscu na oczach klientów, przechodniów, turystów produkuje się meble niezwykle obficie i finezyjnie zdobione. Przedmioty ze skóry (byty, torebki, czasem wyposażenie domów np siedziska) na tyłach sklepiku. Oglądałam też produkcję na bieżąco sitek do przesiewania mąki. A także wyrobów z metalu. Istnieją jeszcze tzn sklepy mięsne, i tu np żywe kurczaki mieszkają w klatkach na ścianie sklepiku. A sprzedawca na miejscu ubijał nieszczęsne ptactwo i sprzedawał. Jedno jest pewne - każdy kupujący miał gwarancję świeżości mięsa. Obok mógł być sklep z mięsem i na oczach kupujących wielkimi tasakami były ćwiartowane części np świni. Do tego sklepy rybne. Co tu dużo mówić aromaty w okolicach tych sklepów były 'dość' intensywne... Dodając do tego upalną temperaturę i niewielką dbałość o czystość i higienę - zasada dla turystów - jedz tylko gotowane lub pieczone potrawy, jest jak najbardziej na miejscu. Jednak mimo lekkiego szoku dla mieszczuchów z cywilizacji europejskiej oglądanie tych miejsc jest czymś nie tylko zaskakującym, ale też pouczającym.

L1040241i
Stragany na uliczkach Souk - targowiska arabskiego
L1040276i
Sprzedaż glinianych naczyń do tadżinu
L1040402ia

Marakesz 091ai
Trudno się oprzeć świecidełkom :)
L1040571ia
Sklep z ceramiką
Marakesz 252i

Marakesz 361ia

Marakesz 411i
Stragany z oliwkami. Zapach był bardzo intensywny w okolicy.
Marakesz 486ia

Marakesz 428i

I znowu biżuty :)
L1040278i
Mimo protestów udało mi się uwiecznić na zdjęciu sklep mięsny...
Marakesz 433i
Dostawa ryb do sklepu
L1040289ia
Producenci obuwia
Marakesz 041a
Fabryka mebli

Przyszła w końcu też chwila w której przyszło mi kupić pamiątkę z wyprawy. Zamarzyła mi się malutka lampa Alladyna, żeby po powrocie w cięższych chwilach móc wywołać ducha, który spełniać będzie życzenia. Wszystko niby 'pięknie ładnie', ale przecież trzeba pamiętać o negocjowaniu. I tego się bałam najbardziej :) kiedy już wskazałam sprzedawcy co mi się podoba. On podał cenę (o ile pamiętam 300 dirhamów). Oczywiście nie wolno się na nią zgodzić, więc się nie zgadzam i wychodzę ze sklepu. On wychodzi lekko za nami i pyta ile chce dać. Kiedy widzi mój brak odwagi, sam mi ją dodaje mówiąc:

- To u nas tradycja, musisz negocjować - z bardzo rozbawionym uśmiechem,

To ja zbieram się na odwagę i mówię:

- 100 dirhamów.

Jego mina od razu daje do zrozumienia, że kompletnie postradałam zmysły i że nie ma szans, żeby się zgodził. Mówi:

- 280 dirhamów.

Nadal mnie to nie satysfakcjonuje, ale już nie wiem tak naprawdę ile powinnam zapłacić za tą pamiątkę i w sumie czuje, że chyba należy zrezygnować. Na szczęście wtedy osoba bardziej kompetentna okazuje się wsparciem i zaczynają negocjacje już beze mnie. Cena stanęła na 130 dirhamów. Mój szczęśliwy uśmiech był zdecydowanie nagrodą za straty jakie poniósł sprzedawca 'oddając za bezcen' tak wspaniała rzecz :)

lampa 001i

Lampa Alladyna :)

lampa 003i

Oniemiałam z zachwytu zaraz po wejściu do Medresa Ben Youssef. I ten zachwyt mnie 'trzymał', aż do wyjścia. Medresa to budynek stojący bezpośrednio przy meczecie Alego ibn Jusufa (meczet zamknięty dla niemuzułmanów) – piękny, emanujący spokojem i modlitewnym skupieniem budynek zdobiony sztukateriami. Można godzinami wpatrywać się w te sztukaterie. Ilość szczegółów i zdobień przyprawia o zawrót głowy. Mimo turystów panuje tu łagodna cisza i to pozwała delektować się tym miejscem. Niespiesznie można obejrzeć jego nieprzeciętne wnętrza. To największa szkoła teologiczna w całym Maghrebie. Z ciekawością zaglądałam bezpośrednio do opusztoszałych pomieszczeń mieszkalnych studiujących teologię.

L1040453i

L1040479i
Dziedziniec niesamowitego Medresa Ben Youssef - perła architektury mauretańskiej
L1040523ai

L1040553ia

Ładny moment, ładny zestaw kolorów, ładne ujęcie - nie mogłam się oprzeć :)

L1040446i

L1040454i

L1040567i

Jeden z licznych zdobionych gipsowych sufitów
L1040629i
Drewniany obficie zdobiony sufit
Marakesz 532i
Sztukaterie na ścianach
DSC08860i

DSC08925i

L104051a
Nie tylko ja byłam zachwycona :)
Marrakesz pokochał Yves Saint Laurent i w ogrodzie Jardin Majorelle jest skwerek, gdzie lubił siadać i odpoczywać. Ogród w upalny dzień daje ochłodę i wytchnienie.

Marakesz 465ai

DSC08785i
Wypoczynek w zacienionym miejscu, ulubionego ogrodu Jardin Majorelle, Yves Saint Laurenta
DSC08836i
Bolesna miłość z kaktusem w ogrodzie Majorelle :)
Marakesz 578i
Taką taksówką - trójkołówką przejechaliśmy pod Pałac La Bahia
DSC08998i

DSC09073i
Sesja w Pałacu La Bahia
L1040668i
Napis przy wejściu do Pałacu - Allah jest wielki
L1040605i

Wnętrze Pałacu La Bahia z widocznym zdobnym sufitem

Marakesz 614ia
Przewodnik po Pałacu La Bahia
DSC08908i

DSC09024i

Ulice Marrakeszu to niesamowity plener fotograficzny.

L1040681ai

L1040317ai

Marakesz 165i

L1040325i

Marakesz 635i
Ilość anten satelitarnych na dachach Marrakeszu przyprawia o zawrót głowy :)

Lista artykułów:

Lubisz mój Blog? Posłuchaj:

muchos_cojones.png

Copyright Romul.pl 2015. All Rights Reserved.