Romul.pl

Biuro Podróży Poznań

 

Lubisz mój blog? Podobał Ci się ten wpis?
Odsłuchaj więc proszę i dodaj do playlisty tę muzykę:

Muchos_Cojones_-_Olśnienie.png

Petra - cud ludzi czy Boga?

DSC02289ll

 

Petra - antyczne miasto wykute w skale.

Na przejściu granicznym w Ejlat żegnają mnie kolejne zimne oczy Izraelki. Około 100 metrów dalej czeka grupa Jordańczyków. Na początku traktuje ich podejrzliwie. Jakby za bardzo się uśmiechają. Za bardzo są mili. Niepokojące..

Już wkrótce przekonałam się, że to u nich standard. Zupełna normalność. Po postu są mili! I po prostu maja w naturze uśmiechanie się! Węgier z synem spotkany w pieszej drodze z jednego przejścia granicznego na drugie okazuje się tym, który bez zająknięcia i sam od razu wypowiada słynne powiedzenie – Polak Węgier dwa bratanki.. - nawet w całości z tańcem i szklanką włącznie. :) Zaskoczył mnie. Stałam z otartymi ustami, bo tak dobrze wypowiadał ta kwestię w moim języku, ale też po ostatnim spotkaniu z młodymi Węgrami, byłam przekonana, że to powiedzenie znają jedynie Polacy.

Węgier zadziwił mnie. Jednak Węgra około milion razy bardziej zaszokował taksówkarz Jordańczyk, który z szerokim uśmiechem witał nas już po przejściu granicy, proponując swoje usługi transportowe! Zapytał Węgra jakiej jest narodowości. On od razu powiedział. I w tym momencie jemu zaczęła się otwierać szczęka... Jordańczyk zaczął wypowiadać jakieś kwestie po węgiersku. Węgier wyglądający na pirata (miał opaskę na jednym oku i dość długie jakby przewiane i poplątane wiatrem włosy), stał jak osłupiały. Jego chyba już dorosły syn, coraz bardziej się uśmiechał słuchając węgierskiego w wydaniu pełnej krwi Jordańczyka. Nawet ja mimo, że ni w ząb nie rozumiałam ani jednego słowa w tym języku, stałam i słuchałam jak urzeczona.

W końcu Hasan – bo zdążył się przedstawić, zapytał już po angielsku:

- Dokąd się wybieracie?

- Dziś do Aqaby do znajomego– odpowiedział Węgier.

- A kogo tu znasz?

- To mój znajomy Ahmed, pracowaliśmy parę lat razem.

- Jaki Ahmed? Może go znam.

Węgier w tym momencie wypowiedział nazwisko (nawet gdybym usilnie chciała zapamiętać, to jednak szansy na to nie było, bo nawet nie zrozumiałam tego słowa).

Hasan wyjął z kieszeni telefon. Wybrał numer. Po chwili ktoś odebrał. Wyglądało na to, że rozmawia z Ahmedem.

Węgrowi totalne zdziwienie nie schodziło z twarzy. Jednak uśmiechał się już coraz szerzej.

- Skąd znasz Ahmeda?

- My tu się wszyscy znamy. Choć zawiozę Cię moja taksówka do niego.

Hasan mówiąc, że oni się tu wszyscy znają znowu mnie w prowadził w osłupienie. Aqaba to duże ok 100 tysięczne miasto. I o ile można uwierzyć, że zna co najmniej kilku Ahmedów, to jakie jest prawdopodobieństwo, że nie dość, że potrafił mówić po Węgiersku (wprawdzie prawdopodobnie jakieś formułki, lub powiedzonka typu – jak się masz kochanie, itd - ale jednak!!!) to jeszcze zna akurat tego konkretnego Ahmeda???

W drodze do Petry kierowca, który nas wiózł też okazał się pełnym uśmiechu i życzliwości człowiekiem. Jednocześnie jak każdy wcześniej spotkany jego rodak udowadniał, że kocha swój kraj. Ubolewał dlaczego przyjechaliśmy tylko na jeden dzień, że to zbyt piękny kraj, żeby przyjeżdżać na tak krótko. Udowadniał, że jest tu co oglądać przez co najmniej tydzień, że jeden dzień to za mało. Po drodze pokazywał co ładniejsze widoki. Zachwalał oddalona od naszej drogi ok 20 km Wadi Rum – czyli jak sam mówił najpiękniejszą dolinę na pustyni jaką widział i kolejnym razem konieczny punkt do odwiedzenia. Uśmiech i pozytywne podejście nie schodziło mu z twarzy... Jakież to było odmienne od zimnych oczu Izraelskich obywateli.

Podwiózł nas do punktu widokowego, gdzie z góry można było obejrzeć panoramę gór Petry i miejscowości Wadi Musa. Już po drodze widoki przyprawiały o zawrót głowy. Czułam zbliżające się wielkie przeżycie. Jednak w najśmielszych przypuszczeniach nie spodziewałam się tego, co miało nastąpić kolejnego ranka.

DSC02256ll

W drodze do wąwozu w Petrze, jeszcze nie wiem jakie przeżycia mnei czekają :)

 

Tu warto wstać o świcie. Nawet jak się jest śpiochem. Siódma godzina to najlepsza pora na początek zwiedzania Petry. Wąwóz ma ok 1,6 km. Przejście go nie sprawia żadnych trudności. Choć w pewnym momencie można zapomnieć o oddychaniu. Można też zapomnieć o istnieniu całego świata. Wąwóz w ciepłych kolorach od jasno kremowego przez żółcie i pomarańcze, aż po bordowy i ciemno brązowy. Ściany skalne otaczają ścieżkę. Kiedy nie ma jeszcze ludzi panuje tu swoista cisza. Słychać bicie własnego serca i własnych kroków po żwirowej, a miejscami skalnej ścieżce. Świat się gdzieś tam dopiero budzi do życia. A we mnie budzą się uczucia, które powodują, że nie sposób powstrzymać wzdychania i zbliżającej się wilgoci w oczach. Naprawdę nie sposób... opanowuje mnie zachwyt dla siły natury, która to stworzyła.

Izrael 510ll
Wejście do wąwozu

Izrael 530ll
Bajeczne widoki w wąwozie prowadzącym do Skarbca Faraona

Izrael 538ill

Izrael 580lil

Izrael 592ll
Izrael 610ll

Izrael 613ll

IMG 9604ill

Widoki, kolory, atmosfera tego miejsca pokonały mnie zupełnie :)

DSC02268ll
IMG 9591ill

"Przykładam się" do zdjęć :)

Potem w prześwicie między skałami ukazuje się część wytworu ludzkich rąk. Niesamowity Skarbiec Faraona - Khazneh. Chce przedłużyć tę chwilę... Chcę się nasycić już tym kawałkiem widoku zanim zobaczę go całego. Najbardziej w takich momentach się zawsze boję, że rozczaruje mnie to na co tak czekam i co powinno mnie zachwycić, bo tak wszyscy mówią. Każdy przewodnik pisze że to cud, że perła Jordanii. UNESCO wpisało Petrę na Nową Listę Siedmiu Cudów. Jak tu się nie bać rozczarowania. A jak mi się nie spodoba, to czy będę szukać winy w sobie – bo się po prostu nie znam...?

Izrael 633llPierwszy rzut oka między skałami na Skarbiec

Czas było jednak pójść i zmierzyć się z tym wyzwaniem. Poszłam i sromotnie przegrałam bitwę. Zostałam pokonana już w wąwozie prawdę mówiąc. Cała reszta to już było tylko dobijanie konającego :)

Nie wiem jak inni reagują na takie wyzwania, takie potyczki obcowania z niewypowiedzianym pięknem. I co jakiś czas zastanawiałam się, jak sobie z tym zachwytem radził Johann Ludwig Burckhardt szwajcarski podróżnik, odkrywca tego miejsca w 1812 roku. Usłyszał legendę, że jest gdzieś w górach zapomniane miasto wykute w skałach. Wybrał się ma wyprawę w góry nie mając wielkiej nadziei, że legenda jest prawdziwa. Żeby w ogóle do tego miejsca dotrzeć musiał się posłużyć podstępem. Jako, że żaden Europejczyk nie miał tam wstępu przedstawił się jako arabski szejk Ibrahim ibn Abd Allah, który jest pielgrzymem i chce dotrzeć do położonego w okolicy grobu proroka Aarona. Dzięki temu tutejsi przewodnicy pozwolili mu ruszyć w drogę, skutecznie ukrywaną przez kilka wieków przed obcymi. Mógł z łatwością oszukać miejscowych, bo fascynował się tym rejonem świata i od lat studiował arabistykę, dobrze poznał Koran, zwyczaje i język. Na tyle dobrze znał wszystkie zwyczaje, że z powodzeniem mógł uchodzić za Araba. Przeszedł nawet na islam. Wędrując po tych terenach trafił na to olśniewające zjawisko. To było w dziewiętnastym wieku. Nie miał przy sobie aparatu, nie mógł zrobić zdjęcia. Nie miał telefonu komórkowego, nie mógł do nikogo zadzwonić. Nie miał komu powiedzieć, że odkrył skarb, który trudno opisać. Nie mógł się podzielić zachwytem ot tak – natychmiast... Musiał najpierw wrócić z wyprawy i wtedy komuś opowiedzieć. Opisać to co zobaczył. Ciekawe kto mu najpierw uwierzył. I czy w ogóle ktoś na początku wierzył, że takie miejsce naprawdę istnieje. Czy to nie były tylko halucynacje podróżnika.

DSC02289ll
Skarbiec Faraona - Khazneh

Izrael 638ll
Izrael 666ll

Izrael 684il

Izrael 696ll

 

Miałam tam jedno niepokojące uczucie, że nie będę tego umiała potem opisać. Zdjęcia i owszem są pomocne, ale nie zawsze oddają jakie temu towarzyszą uczucia i wzruszenia. A w takich momentach, kiedy coś mnie tak zachwyca, kiedy ogarnia mnie całą, bardzo mocno chce się nasycić tymi wrażeniami i uczuciami. Tak mocno chłonąć, aż mnie wypełni do ostatniej mojej komórki.

Tu właśnie tak było. I nie było obawy, że będzie przesyt. Nie bałam się, że może mnie coś tu rozczarować. Raczej bałam się, że mam mało czasu w tym miejscu. I wtedy dokładnie zrozumiałam co miała na myśli kierowca. W Jordanii należy spędzić zdecydowanie więcej czasu, bo jest tego warta. Nie tylko ze względu na cuda natury jakie ten kraj posiada, ale też ze względu na ludzi. Ich życzliwość, naturalność i pogoda ducha jest tak niezwykła i aż ma się ochotę „pogrzać się w tej atmosferze”. Wędrując po tych miejscach i oglądając wykute w skale świątynie, domostwa, amfiteatr czy monastyry jedynym wnioskiem było to, że ręka i ludzka potrafi czynić cuda. Potem przypatrując się tworom Boskich rąk, kołatało mi się pytanie po głowie: "Czy Bóg przypadkiem nie był graficiarzem?" :)

DSC02309ll

DSC02374ll

IMG 9849lil

IMG 9842ll

Izrael 744ll

 Izrael 833ll

Izrael 835ll

DSC02340ll

Izrael 868ll

Izrael 921ll

Izrael 982ll

Izrael 717ll

Budowle w dolinie Perty
IMG 9678ll
Ogromny amfiteatr na około 6 tysięcy widzów
DSC02344ll
Budynek Katedry

DSC02382ll

Izrael 753ll

Izrael 774ll

Kolumny Wielkiej Rzymskiej Świątymi
Izrael 847ll
Bajeczne schody na szczyt, z którego można obejrzeć Skarbiec Faraona z góry
Izrael 857ll
Imponujący amfiteatr z widok z drogi na szczyt

IMG 9802ll
Izrael 877ll

Napotkana w drodze na szczyt para. Na ich twarzach typowy jordański uśmiech :)
Izrael 911ll
Skarbiec Faraona ze szczytu - wejście zajmuje ok 50 minut, ale widoki warte są każdej minuty wspinaczki :)
Izrael 676ll
Zwiedzać ten rozległy teren można na wielbłądzie
Izrael 685ll

Izrael 986ll
Izrael 949ll

Na osiołku :)

Izrael 952ll

L1080884lll

Na mule również :)
L1080892ll
Można wynająć miejscowego arabskiego przewodnika
Izrael 997li
A dzieci zachęcają do zakupów w sklepiku rodziców, albo same sprzedają pamiąki
Izrael 962ll

To kraj arabski i pewne cechy świata arabskiego oczywiście też tu są zauważalne. Jednak brak zbytniej nachalności i natręctwa jest odczuwalne. Do tego zamiłowanie do czystości i porządku zachwycające. Łącząc to z bardzo przystępnymi cenami daje wspaniałą mieszankę. Nie musisz mieć grubych pieniędzy żeby zwiedzać i poznawać ten kraj.

Wprawdzie moje obserwacje były tylko jednodniowe i w jednym rejonie tego kraju. Ale ufam, że reszta jest równie pozytywna i zachwycająca.

Lista artykułów:

Lubisz mój Blog? Posłuchaj:

muchos_cojones.png

Copyright Romul.pl 2015. All Rights Reserved.