Madagaskar - życie codzienne na rudej wyspie

Madagaskar jest nazywany Czerwoną Wyspą. Ja jednak będę się upierać, że ta wyspa jest ruda :) Zdecydowanie rudy kolor mają gleby ferralitowe powszechne na tej wyspie. Trochę są jak glina tyle, że odrobinę bardziej żyzne. Zieleń jest niezwykle soczysta w lasach deszczowych, a bardziej skąpa na sawannie. Pola ryżowe przecudnie kolorystycznie układają się na zboczach wzniesień.
Madagaskar jest bardzo zróżnicowany pod każdym względem: klimatycznym, krajobrazowym i kulturowym.
Mieszka tu ok 18 plemion, różnią się wyglądem, zwyczajami i mówią odmiennymi dialektami, czasem niezrozumiałymi dla siebie nawzajem.
Właściwie Malgasze nie uważają się za Afrykanów i rozróżniają się wzajemnie przez określenie, że ktoś jest ciemniejszy lub jaśniejszy od drugiego.
Ludzie z wybrzeża są rzeczywiście ciemniejsi i mają wygląd bardziej afrykański.
Ponoć dwie główne grupy etniczne nie darzą się wzajemną sympatią, a trwa to podobno od czasów kolonizacji, kiedy to ci z wybrzeża pomagali Francuzom kolonizować kraj.
Merina - najliczniejsza grupa etniczna wyspy to potomkowie królów Madagaskaru i mają się przez to za lepszych.
Merina uważają się za bardziej zaawansowanych, bo np budują swoje domy z cegły. Mieszkając w centralnej części Madagaskaru mają też znacznie większą możliwość dostępu do edukacji i innych zdobyczy cywilizacji. Ich domy rzeczywiście najczęściej są ceglane. Jednak klimat na wybrzeżu jest na tyle gorący, że życie codzienne toczy się na zewnątrz i nie potrzeba tu solidnego domu, a chatkę z palmy łatwiej odbudować po corocznym cyklonie.

Skład cegieł w fabryce pod stolicą

Domy z cegły


Gliniane domki


Domy z trzciny na południu Madagaskaru


Domu z blachy falistej są dość modne i pożądane na południu, ale sądzę, że przebywanie w nich w godzinach południowych może być udręką
Lecąc na Madagaskar chciałam podglądać życie codzienne na tym kawałku ziemi. Zobaczyć jak wyglądają stosunki między ludźmi i czym się zajmują. Jak wychowują dzieci i z czego żyją. Tylko czy dwa tygodnie to jest tyle czasu, żeby wyrobić sobie zdanie i zauważyć prawdziwe życie Malgaszy? Czy żyje im się tu dobrze? Czy są zadowoleni?
Na pewno żyją tu bardziej naturalnie, zgodnie z porami dnia i porami roku. Wyglądają na ludzi pogodnych i serdecznych. Ich język podsłuchiwany przez mnie jest dla ucha śpiewny i łagodny, bez szelestów i twardości. Wprawdzie są mocno zainteresowani innością białego turysty, ale też bardzo są związani z tradycją przodków.
Lubię latać w dzień. Bo i świat można oglądać swobodnie z góry, a i ciekawiej jest wysiadać z samolotu w innym świecie w dziennym świetle, niż w ciemności nocy. Na Madagaskar doleciałam o drugiej w nocy. Co ma też swój urok, bo w nocy skupiam się bardziej na zapachach i odczuwaniu. Zapachy uderzały mnie od razu. Takie "wilgotno - roślinne". Odczuwałam jednak pewien niepokój. Czy to zmęczenia długim lotem, czy miejscem. W nocy samo lotnisko nie zrobiło szczególnie dobrego wrażenia. Antananariva - stolica w nocy też nie wyglądała na okazałą. Wiedząc, że co u nas standardem to tutaj jest luksusem, przygotowana byłam na trudne warunki. Warunki nie okazały się wcale prymitywne, ale rano stolica nie ukazała mi się ze szczególnie wyszukanej strony. Ubóstwo - to pierwsze co się rzuca w oczy. Ubóstwo jest powszechne na całej wyspie również w stolicy. To główne miasto Madagaskaru. Z mojego punktu widzenia, miasto bardzo skromne i powiedziałabym, że jednak prowincjonalne. Oczywiście oznaki luksusu i tu się znajdą jak wszędzie, w postaci drogich, 'wypasionych' samochodów, czy markowych ciuchów albo biżuterii na ciałach niektórych mężczyzn i kobiet. Jednak są to zjawiska sporadyczne. Ogólnie miasto nie należy do okazałych. Za to jadąc przez nie można się naoglądać wielu scenek rodzajowych mówiących o tym, jak żyje się tu ludziom i czym się zajmują. Odniosłam wrażenie, że głównym zajęciem dającym jakiś dochód jest handel. Jak to określił przewodnik - tu market jest zawsze i wszędzie. W dzień powszedni i w niedzielę. Towary rozłożone są w sklepach, na prowizorycznych straganach i sprzedawane bezpośrednio z ręki. Sprzedawać można wszystko byleby znalazł się na to kupiec. Wyroby rękodzieła, dary przyrody, ryby czy owoce morza oraz uprawiane warzywa i owoce. Stragan sam w sobie może się rozpadać i ledwo trzymać, otoczenie może być brudne i nieuporządkowane, jednak warzywa i owoce na nich sprzedawane, aż błyszczą od czystości. Na ulicach królują towary drugiego, a nawet trzeciego obiegu u nas zwane second handami. Ogromne ilości używanej odzieży i obuwia.

Obrazki ze stolicy Antananarivy








W stolicy łatwiej jest sprzedać i kupić każdy produkt. Nawet ten bardzo używany

Chłopcy wszędzie są tacy sami i w każdym zakątku świata można znaleźć miłośników piłki nożnej :)
Po opuszczeniu stolicy wjechaliśmy w prawdziwy świat Madagaskaru. Tu domy zbudowane z gliny i trzciny są normą choć coraz więcej jest budynków ceglanych. Samochodów jest zdecydowanie mniej, za to wiele taksówek o napędzie rowerowym czy ludzkim. Bardzo szybko też okazuje się, że pola ryżowe są podstawowym widokiem na wyspie. Ale jakim widokiem.... Oszałamiającym i przepięknym. Przyroda bujna. Główne kolory to rudy, zielony i błękitny. Robi to wyjątkowe wrażenie, a oczy nie mogą się napatrzeć.

Zieleń, czerwień i błękit




Przygotowywanie pola do zasadzenia sadzonek ryżu

Narzędzie do walki z chwastami









Dzień prania to najczęściej niedziela. Choć w czasie pory deszczowej korzysta się z każdego słonecznego dnia nawet jeśli to nie niedziela. To okazja do spotkania przy rzece znajomych, sąsiadów i rodziny. Ciężka praca łączy się z zabawą dzieci i plotkami kobiet. Mężczyźni też trochę pomagają muszę to przyznać, jednak to głównie zajęcie kobiece.
Znam taka moją rodzinna opowieść o praniu w rzece... Opowiadała mi ją mama. Moja babcia na początku wieku XX mieszkając na dzisiejszej Białorusi też robiła pranie w rzece. Miało to oprócz ciężkiej pracy również towarzyski wymiar. O niej mawiały trochę zazdrosne sąsiadki - Helenka czystsze ubrania pierze, niż my zakładamy - jako, że moja babcia była znana ze szczególnego zamiłowania do czystości i porządku. W genach przekazała tę miłość (chyba w potrojonej ilości) jednej ze swych córek.
Na ziemi malgaskiej o takiej opinii na swój temat mogą marzyć tylko nieliczne posiadaczki pralek, a co za tym idzie również posiadaczki domów z prądem, czyli kobiety bogate. Reszta kobiet pranie robi w rzece, a że rzeki niosą ze sobą rudą ziemię Madagaskaru, o czystości prania należy wypowiadać się w ostrożny sposób. To była jedna z pierwszych obserwacji jaką po babsku zanotowałam po zakwaterowaniu w hotelu w stolicy. Ręczniki hotelowe w założeniu koloru białego, miały kolor szarobury. W kolejnych hotelach, ośrodkach czy bungalowach genialnie wpadli na pomysł podawania turystom ręczników w innych 'bezpieczniejszych' kolorach, na których ruda woda nie pozostawiała tak widocznych śladów. Zachodziłam w głowę czy nie ma lepszego sposobu na pranie na tej wyspie. Oczywiście na początku myślałam na sposób polski, może nawet europejski. Jednak po paru dniach zrozumiałam, że tu wykorzystuje się to co natura dała. Nie ma co narzekać i po prostu cieszyć się z tego co nam dane jest :)
Skoro żyję w regionie gdzie rzeka jest ruda - muszę to zaakceptować. Robić pranie w rzece, to też jest do zaakceptowania. Tyle, że już zupełnie nie mogłam pogodzić się z tym, że to pranie potem kobiety rozkładały na ziemi i o ile była w pobliżu trawa to jeszcze mi jakoś mniej przeszkadzało, o tyle układanie świeżo upranej odzieży na tej rudej ziemi kompletnie mnie nie przekonało. 'Czyste', mokre pranie rozłożone na gliniastej czerwonej ziemi do wyschnięcia, od razu przestaje być czyste... Niektóre kobiety wpadły na genialny pomysł, że można je np powiesić na pobliskim krzewie co już jest zdecydowanie lepsze według mnie. A jeszcze bardziej nieliczne wykorzystują swoje balkony, płoty czy nawet sznurki rozwieszone między dwoma palikami albo dwoma drzewami. Jednak jest to widok tak rzadki, że aż zadziwiający. I nie jest tak, że np nie można tu sobie pozwolić na taki luksus jak sznurek, bo nie ma z tym problemu. Sznurki z rafii są tu ogólnie dostępne. Chyba tylko tradycja przeszkadza w tym, żeby docenić swoja ciężką pracę i ręcznie uprane ciuchy wywiesić na sznurku zamiast rozłożyć na ziemi.

Niedziela - dzień prania





Poczekam, może samo się wypierze? :)

Nie tylko kobiety, ale też dziewczynki nie próżnują

Wyprane rzeczy rozkłada się na ziemi do wyschnięcia

Mężczyźni też trochę pomagają

Posiłek przynosi się ze sobą, bo pranie zajmuje wiele godzin.

Pranie suszące się przy drodze jest widokiem całkiem normalnym i powszechnym

Widok suszenia prania na balkonie nie należy do częstych

Prosty sposób suszenia prania tu wydaje się być wyjątkową rewolucją... (choć ta biała bluza nie wygląda na praną, może tylko właściciel wywiesił żeby się wywietrzyła?) :)

'Suszarnia" na wolnym powietrzu - takie zjawisko na całym Madagaskarze spotkałam tylko raz
Kolejna dziwna dla mnie sprawa, której nie pojmuje są domy bez kominów. Lepianki z gliny i trzciny zwalniam od tego pomysłu i ich nie biorę pod uwagę :), ale dom zbudowany z cegły (czyli dom kogoś bogatszego) również najczęściej jest pozbawiony komina. Ktoś kto mieszka w mieście, dajmy na to w mieszkaniu, w budynku wielorodzinnym (zwyczajnie zwanym blokiem) - jak ja obecnie, kompletnie może nie rozumieć mojego oburzenia faktem braku komina. Jednak ktoś kto mieszka w domu jednorodzinnym lub ewentualnie w kamienicy, gdzie jeszcze wykorzystywane są piece węglowe jest świadomy tego, czemu komin służy, i że to zupełnie podstawowy element wyposażenia domu.
W domach Malgaszy kominów brak. Kuchnie zatem jeżeli to dom piętrowy znajdują się na górnym piętrze, a jeżeli to dom parterowy to, w którymś z bocznych pomieszczeń, bo dym z pieca ulatuje przez okno. I okna te nawet w stosunkowo nowych domach bardzo szybko pokrywają się osadem i czarną sadzą z pieców. Tu moje myśli poszły dalej. Jakim cudem takiego zwyczaju przez tyle lat panujący tu Francuzi nie wprowadzili? Czemu kobiety francuskie mieszkające na tej wyspie przez lata nie wymogły na swoich mężach, czy ojcach budowy domu z kominem? Kompletnie nie znalazłam na to odpowiedzi. Możliwe, że jest to związane z charakterystycznym piecykami, które są tu w użyciu. To są małe piecyki takie na jedno palenisko i na jeden garnek. Kiedy robi się posiłek z kilku dań gotowanych, to każdy jest przygotowywany na osobnym piecyku. Może to jest przyczyna. Nadal mnie to jednak nie przekonało i nie zrozumiałam, jak można było nie wprowadzić w życie takiego prostego ułatwienia jak komin.

Domy bez kominów - wyraźnie widać, w którym pomieszczeniu znajduje się kuchnia, bo okno jest osmolone od dymu i sadzy
Wracając do wody. Istnieje oczywiście na Madagaskarze również woda zupełnie pozbawiona rudego koloru. Często jest jednak tak, że woda zdatna do picia przynoszona jest z odległych miejsc o kilka kilometrów. Zdarza się, że z miejsc niedostępnych i możliwe jest jej przyniesienie tylko przez człowieka, bo ani zwierze, ani żaden pojazd nie jest w stanie dotrzeć do źródeł pitnej wody. I taką wodę się szanuje i wykorzystuje jedynie do picia lub czasem do gotowania. Będąc tam należy o tym bezwzględnie pamiętać kiedy odwiedza się jakieś domostwo.
Na wyspie głównie króluje handel przydrożny. Duże sklepy w większych miastach bywają i można w nich kupić praktycznie wszystko. Jednak towary do tych marketów sprowadzane są z krajów afrykańskich, Chin czy Europy i przez to do tanich nie należą. Miejscowy handel jest swego rodzaju specyficzną wizytówką przedsiębiorczości Malgaszy.

Przydrożne sklepiki i stragany. Owoce i warzywa zawsze czyściutkie i dokładnie umyte

Towary sypkie jak ryż czy fasola. Kupuje się ja na garści.

Sklep mięsny

Stragan warzywny

Stragan rybny

Muchy też się pożywiają...

Sprzedaż naziemna

Kolejny sklep mięsny i smakowite kąski z zebu
Tu wiele rzeczy toczy się zgodnie z tradycją. Tradycja jest jednym z najważniejszych wyznaczników stylu i sposobu życia. Malgasze często pokazują jak ogromne znaczenie maja dla nich przodkowie. I jak często rzeczy, które robią są robione identycznie jak np ojciec czy dziadek robił kiedyś. Niezwykły związek maja ze zmarłymi ponieważ wierzą, że umiera tylko ciało, dusza jest nadal żywa i jest pośrednikiem między żywymi a Stwórcą.
Kontakt ze zmarłymi przodkami jest wyjątkowy. Otacza się ich szacunkiem, hołdem i szczególną atencja. Malgasze bardzo boją się zemsty przodków. A zemsta może nastąpić kiedy nie postępuje się zgodnie z tradycją. Niektórzy mówią, że oni bardziej dbają o zmarłych członków rodziny niż o żywych. Bo dla Malgasza najważniejszym dniem w życiu jest dzień śmierci. Dlatego też często samemu nie mając środków do życia, w przypadku śmierci kogoś z rodziny zapożyczają się, aby tylko móc wyprawić pogrzeb zgodny z tradycją. To ma uchronić ich przed ewentualną zemstą zmarłych.

Grób rodzinny

Grobowce przy drodze na południe

Chrześcijańskie grobowce
Związek ze zmarłymi przodkami szczególnie jest widoczny podczas Festiwalu Famadihana - tzn przewijaniu zmarłych lub inaczej mówiąc 'obracanie kości'. To tradycja otwierania grobu przodków przetrwała najbardziej w środkowej części Madagaskaru. Praktykowana do dziś w miesiącach 'zimowych', czyli w lipcu i sierpniu. Taka uroczystość odbywa się co kilka lat. Ten okres jest nieprzypadkowy i jest czasem związany z tym, że zmarły przyśnił się komuś z rodziny mówiąc, że jest mu zimno. Wtedy to zmarli potrzebują nowych całunów. Na tą uroczystość zjeżdża się cała rodzina. Nawet z odległych zakątków wyspy. Uroczystości mogą trwać nawet tydzień. Często towarzyszom temu tańce i śpiewy, a także zwracanie się do zmarłych o ich błogosławieństwo. Jako, że Malgasze wierzą, iż umiera tylko ciało, a dusza pozostaje z nimi zatem zmarłym przodkom należy się ogromny szacunek, a co za tym idzie – trzeba dbać o ich szczątki, owijając je co pewien czas nowym całunem. Podczas Famadihany kości zmarłych są wyjmowane z grobu, owijane w świeży całun, a następnie ponownie chowane. Szczątki zostają pochowane w tym samym lub innym grobie. W niektórych regionach są tzn groby przejściowe i groby stałe. Groby stałe to takie, których już się nie otwiera. Zwłaszcza w regionach górskich, gdzie za groby służą jaskinie. Zmarli układani są w zależności od wieku. Najstarsi przodkowie zajmują najważniejsze miejsce przy wschodniej ścianie grobu, z głową skierowaną na północ. Pozostali zmarli zostają złożeni do grobów, według pokoleń, z głową skierowaną na wschód. Według statystyk ponad połowa mieszkańców to chrześcijanie, a reszta to wyznawcy lokalnych wierzeń lub innych religii. Kościół chrześcijański, jak i niektórzy Malgasze, są przeciwni ceremonii Famadihany. Jednak, mimo wielu protestów, na Madagaskarze nadal można spotkać się z tym rytuałem pogrzebowym. Nie mogłam być świadkiem takiego niesamowitego obrzędu, bo byłam latem czyli w listopadzie. Sądzę jednak, że zwyczaj ten może być szokujący dla kogoś kto wychował się w Polsce, gdzie śmierć jest pewnego rodzaju tabu i nie ma tradycji radzenia sobie z odejściem osoby bliskiej. Wydaje mi się jednak, że ten malgaski obyczaj może być nie tylko fascynujący, ale też pokazujący jak wielki związek mają tam ludzie ze swoimi przodkami i jaką wielką atencją otaczają swoich zmarłych. A także może być dowodem na to jak integracja członków rodziny pomaga przejść, czasem bardzo trudny, okres żałoby. Nasza cywilizacja gdzieś po drodze zatraciła pewne bardzo przydatne tradycje. Nie ma w tej chwili w 'świecie zachodu' tradycji spędzania np na modlitwach wieczorów przy ciele zmarłej bliskiej osoby, które ja pamiętam ze swojego dzieciństwa. To było osobliwe i dość dotkliwe doświadczenie, ale za to oswajało z tym, że ktoś odszedł i w ten sposób można z nim się na spokojnie pożegnać. U mnie na wsi zbierały się wieczorami grupy osób: sąsiadów, przyjaciół i rodziny przy zwłokach. Popłakując, modląc się przygotowywały się do pogrzebu, który był takim ostatecznym pożegnaniem z bliskim. Dziś tego zupełnie nie ma. Ludzie najczęściej umierają w szpitalach, a nie wśród bliskich. Potem odwożeni są do kostnic i po paru dniach odbywa się pogrzeb. Nie ma ani okazji, ani możliwości na prawdziwe pożegnanie.... Myślę, że tradycja Festiwalu Famadihany bardzo by mi odpowiadała...

Grób przejściowy na sawannie

Grób stały w jaskini na wzgórzu

Grób stały na skale

Klasyczne śniadanie to rozwodniony ryż, obiad to znowu ryżyk z garścią jakichś warzyw lub fasoli, a kolacja taka sama jak śniadanie. Bardzo skromnie. Większość ludzi tak właśnie je. Z mięsa najczęściej spotyka się tu dania z kurczakiem lub z mięsem z zebu (charakterystyczny wół madagaskarski). Im bliżej wybrzeża tym więcej ryb lub owoców morza. Wielu z nich żyje za mniej niż jeden dolar dziennie. Po Francuzach zostały tu bagietki. Często po wsiach jeżdżą z samego rana samochody wypchane bagietkami, które rozwożą je po miejscowych straganach. Rytm dnia wyznaczają posiłki. Przygotowanie niektórych posiłków, jak i większość czynności odbywa się na zewnątrz domów. Na zewnątrz domu toczy się życie rodzinne i towarzyskie. Według wschodów i zachodów słońca. Po zmroku niewielu ludzi można spotkać na zewnątrz. Oczywiście w stolicy i miejscowościach gdzie prąd jest dostępny, inaczej funkcjonują ludzie.

Zapiekane warzywne klopsiki przypadły mi bardzo do gustu

To podawany na słodko deser odrobinę może przypominający pączki choć nie tak słodkie
Środkami transportu są tu samochody, rowery, pojazdy trochę w typie drezyny, ale także wozy, w które zaprzężone są zebu. Poruszać się po miasteczkach można taksówkami rowerowymi czy z napędem ludzkim. Po kraju jeździ się tzn taxi brusami - to busy, które normalnie mieszczą kilkanaście osób, na Madagaskarze ilość pasażerów jest zależna od tego ilu ich wejdzie i ilu kierowcy się opłaca zabrać. Są też ciężarówki, które jeżdżą w odległe zakątki kraju, jednak widok upychanych ludzi, którzy nawet nie zawsze mają gdzie usiąść jest dość trudny do przełknięcia, zwłaszcza jak sobie uświadomiłam, że ich podróż czasem trwa kilka dni...

Kolorowe taksówki rowerowe

Taksówkarz w porze deszczowej



Postój taksówek...

Taksówki rowerowe dojadą prawie wszędzie - tu na drodze żwirowej
Często też środkiem transportu są plecy ludzkie oraz głowa. Kobiety i mężczyźni często noszą ogromne pakunki na głowach. Przenosi się w ten sposób ogromne toboły prania, wiązki chrustu na opał, czy plastikowe pojemniki na wodę. Któregoś dnia zauważyłam dziewczynę, która niosła na głowie duży kosz z pomidorami. Był wypełniony po brzegi i mogło się w nim znajdować ok 10 kilogramów, a może nawet więcej tych warzyw. Obserwując ją poczułam instynktownie jak mój kark się kurczy. Szybko przemknęła mi myśl przez głowę, że nie dość, że nie potrafiłabym unieść takiego kosza na głowie, to mięśnie mojego karku zupełnie by go nie utrzymały. Z wielkim podziwem potem zaglądałam często do koszy, czy pojemników noszonych na głowach kobiet, mężczyzn i dzieci. Czemu w Europie większość ciężarów nosi się na plecach? Pewne jest to, że Malgasze trzymają się prosto, a do tego mają ręce wolne i wtedy np mogą dodatkowo przytrzymywać niesione na plecach dziecko lub zajmować czymś innym ręce.

Noszenie na głowach to chleb powszedni na Madagaskarze






Jak on to robi? Cztery dziewczyny, dwójka dzieci i pełne kosze bananów, a on ciągnie to wszystko sam. Do tego nie wygląda na jakiegoś szczególnego osiłka

Transport cegieł przez zebu

Takie drewniane wózki popularne są na całej wyspie. Przewiozą każdy towar

Kawałek z górki :)

Tu po górkę, ale za to już bez całej masy towaru :)

W drodze do miasta na targ



Wozy zaprzężone w zebu to bardzo częsty widok
Interesujące są wyroby rękodzieła artystycznego. Wyroby drewniane, wyroby papierowe, czy z jedwabiu. Wyróżniają się też wyroby z recyklingu. Wykorzystywanie starych puszek, odpadów do wytworzenia kolorowych miniaturek stało się tu charakterystyczne i dość powszechne.

W fabryczce wyrobów z rogu zebu


Produkuje się tu przedmioty użytku codziennego

Jak i biżuterię :)

Produkcja miniaturek z recyklingu. Wykorzystuje się stare puszki po napojach i inne używane przedmioty

Plecione wyroby z rafii



Manufaktura wyrobów z papieru. Wyrabia się papier z jednego gatunku drzewa

Chiński kolega wziął się do pomocy , ale nie ma takiej wprawy:)

Ozdabianie papieru kwiatami przed wyschnięciem


Gotowy papier zamienia się w ozdobne notesy, pudełka czy kartki okolicznościowe

Fabryka aluminium




Hodowla jedwabników

Kokony jedwabników

Ręczna selekcja

Wyselekcjonowane, obrane z osłonek kokony

Przędzenie jedwabiu

Barwienie

Tkanie

Wyrabianie pięknych produktów z drewna

Ten Malgasz własnoręcznie skonstruował stolarski przyrząd do wycinania najdrobniejszych kształtów i detali drewnianych. Jego zręczne palce potrafią wycinać najróżniejsze szczegóły


Rzeźbienie ręczne czy nożne? :)


Skrzynka drewniana na różne różności wszystko wykonane ręcznie.

Sklep firmowy



Tylko 50 proc. Malgaszów to chrześcijanie, a i to z naleciałościami pierwotnych, plemiennych obrzędów. Dużo jest czarownic. Ludzie zwracają się do nich po amulety, eliksiry, zaklęcia. Magia jest na porządku dziennym. Na mnie spotkanie z szamanem (ghost talkerem) nie zrobiło oszałamiającego wrażenia.. Przez cały czas wizyty kołatały mi się po głowie myśli, że nie wiem jakim cudem ludzie wierzą takim osobom. Bo ani nie wydawał mi się wiarygodny, ani charyzmatyczny. A i jego akcesoria w postaci drewienek, wody z różnych stron wyspy czy spreparowane części zwierząt, nie przekonały mnie do swoich magicznych i leczniczych właściwości. Może po prostu za bardzo jestem skażona cywilizacją.... :) Chyba oczekiwałam czegoś bardziej tajemniczego i magicznego niż człowieka w średnim wieku w czapce bajsbolówce, który opowiadał jakich zaklęć używa do uleczenia niektórych dolegliwości. A już dźwięk w jego kieszeni, dzwonka telefonu komórkowego zabił moje wszelkie nadzieje na jakiś eteryczny, porywający seans. Również taniec z duchem jego młodszego brata, który jakoby również posiadał nadprzyrodzone zdolności nie wzbudził moich emocji. Nie poczułam kontaktu z zaświatami, ani nie poddałam się ulotności chwili. Wprawdzie w pewnym momencie usłyszałam jakieś dźwięki wewnątrz mnie i było światełko nadziei, że coś niezwykłego mi się przytrafi. Szybko okazało się, że to tylko zwyczajne burczenie brzucha. Widać śniadanie zostało strawione, a żołądek domagał się kolejnego posiłku... Nie sądzę jednak by na to wpływ miał owy szaman czy jego taniec. Śmiem podejrzewać, że to zupełnie normalny cykl trawienny mojego organizmu dawał się we znaki.

Szaman

Młodszy brat szamana, jeszcze przed tańcem z duchami

Szamańskie akcesoria. W butelkach lecznicze wody z różnych stron Madagaskaru oraz drewienka z różnych magicznych drzew

Ten łeb kaczki wykorzystany w specjalny sposób przez szamana może rzucić zły urok np na sąsiada, którego nie lubisz

Taniec z duchami
W środkowym Madagaskarze wiele osób jest analfabetami, bo dostęp do szkół jest bardzo trudny, wielu ludzi żyje jak przed wiekami. Panowie, których na to stać posiadają po kilka żon. A stać ich wtedy kiedy mają dużo zebu. Zebu jest wyznacznikiem bogactwa. Myślałam sobie, że skoro któryś jest taki przedsiębiorczy i zapobiegliwy, że umie hodować duże stada to znaczy, że może być go stać na kilka żon i co za tym idzie kilkakrotnie większe wydatki niż na jedną żonę. Okazuje się jednak, że to nie o przedsiębiorczość chodzi tylko o umiejętności złodziejskie... Zebu zdobywa się kradnąc je komuś innemu....
Przewodnik zapytany:
- Ile Ty masz zebu i co za tym idzie ile żon?
- Ja nie jestem stąd i nie żyje jak tutejsi ludzie. Poza tym ja nie lubię kraść zebu. Wole kraść kurczaki.....
:)
I po chwili radosnego śmiechu przyszło zastanowienie się - żartował czy nie? Czy rzeczywiście kradnie kurczaki? Pytania dalszego nie zadałam....

Zebu wyznacznik bogactwa


Kurczak. Wygląda trochę inaczej niż nasze. Jest mniej mięsny i bardziej suchy, ale da się zjeść :)
Odkrycie szafirów nie okazało się dochodowym interesem dla Malgaszów. Okazało się dobrym interesem dla np Tajów, Arabów czy Hindusów.. To oni robią na tym pieniądze i oni czerpią z tego profity.

Rzeka w mieście Ilakaka, gdzie odkryto szafiry

Szuka ich całe miasto



Praca ludzka jest niezwykle kiepsko opłacana i tak np tłumaczenie przez przewodników, że ryż sadzi się ręcznie dlatego, że niemożliwe jest wprowadzenie na pola żadnej maszyny specjalistycznej, nie jest zgodne z prawdą. W Chinach, gdzie to też jest to podstawowa uprawiana roślina, sadzi się już w wielu regionach to zboże maszynowo. A to dlatego, że Chińczycy są już zdecydowanie lepiej opłacani za wykonywanie pracy niż kiedyś. Na Madagaskarze człowiek jest zdecydowanie tańszy niż maszyna, dlatego to on wykonuje większość ciężkich prac ręcznie. Dzień pracy ludzkiej kosztuje tu mniej niż litr paliwa.
Tu masz robić i żyć 'mora-mora' (czyt. mura-mura) czyli powoli bez pospiechu. Istnieje legenda, która opisuje skąd Malgasze wzięli się na Madagaskarze:
Po tym jak Bóg stworzył świat i człowieka zaczął kolejno rozdzielać ziemię narodom. Przez wiele dni po swój przydział przybywały różne plemiona. Malgasze swoim zwyczajem 'mora mora'- bez pośpiechu, nie dotarli na czas. Spóźnieni, zasmucili się, ale co również mają w nawyku powiedzieli 'nic nie szkodzi'. Podziękowali za zaproszenie i odeszli. Zdziwiony Bóg chcąc wynagrodzić Malgaszom ich szlachetną postawę postanowił przekazać im niebiański teren, na którym dotychczas mieszkał sam. Według mitu tak własnie „poszkodowani” Malgasze mieszkają na tej przepięknej wyspie do dziś. Ta niesamowita Czerwona Wyspa nie bez powodu nazywana jest Perłą Oceanu Indyjskiego. Przyroda jest tu fascynująca, większość gatunków roślin i zwierząt występuje tylko w tym miejscu i im poświęciłam kolejny wpis z tej wyprawy.
- Nie spotkałam fossy w naturze tylko raz w klatce :(. Nie zobaczyłam północnej części Madagaskaru. Nie porozmawiałam z mieszkankami oprócz tego, że dziękowałam im za oferowane produkty i odmawiałam pomalowania twarzy dla zdrowotności skóry (lub może co bardziej prawdopodobne dla upiększenia mojej twarzy - może nie dało się patrzeć na taką blada twarz :). Nie dotarłam do upraw wanilii ani plantacji kawy. Nie kupiłam lamba huani -kolorowej chusty, z których malgaskie dziewczyny owijając ciała robią spódnice. Król Julian też nie przekazał mi swoich mądrości.
Tak wielu rzeczy tu nie zdążyłam zobaczyć, zrobić i doświadczyć - może to znak, że kiedyś tam pojadę jeszcze raz? :)
Lubisz mój blog? Podobał Ci się ten wpis? Odsłuchaj więc proszę i dodaj do playlisty tę muzykę:
Kolejne odsłony fascynującego Madagaskaru w dwóch kolejnych wpisach: