Poznańska Pyra smakuje ziemniaki w Peru
Świnka morska - przysmak Peruwiański
Peru to ojczyzna ziemniaka. Jak w tym miejscu wytłumaczyć, że Poznań i Wielkopolska są nazywane w Polsce Pyrlandią. Opowiadanie tego, że ziemniaki/kartofle/pyry dotarły do nas z Peru właśnie i nazywane były kiedyś z tej okazji perkami, nie było łatwym zadaniem. Okazało się, że jeszcze trudniej wymówić słowo Pyrlandia tak, żeby choć trochę to trafiało do świadomości Peruwiańczyka jako wyraz choć trochę dźwiękowo podobny do nazwy jego kraju. Jednak dzięki temu już na początku podróży uświadomiłam sobie, że coś mnie z tym krajem łączy i są to ziemniaki właśnie :)
W Peru jest 3500 (słownie: trzy i pół tysiąca) gatunków ziemniaków...!!!! Jednak ok 800 rodzajów jest powszechnie uprawiane. Szał po prostu :) ja spróbowałam kilku, które nie tylko wyglądały inaczej od znanych nam zwykłych ziemniaków, ale też smakowały nieco inaczej. Spróbowałam też juki i oświadczam, że jest przepyszna. Ilość gatunków, kolorów i wielkości kukurydzy to dopiero było zaskoczenie. A sok z czarnej kukurydzy - chicha morada - będę już zawsze pić, gdzie tylko go znajdę :)
Ilość gatunków kukurydzy przyprawia o zawrót głowy
Lunch na pokładzie łodzi na jednej z dopływów Amazonki. Ryż, ryba i pyszna juka
Tu choćby po to żeby się najeść i napatrzeć na potrawy warto przyjechać. Jedzenie jest naprawdę dobre, a kucharze nawet w warunkach polowych potrafią wyczarować cuda na talerzu. Uzmysłowiłam to sobie kiedy na kolacji, po dniu wyczerpującej wspinaczki, spojrzałam na talerz w namiocie gościnnym. Talerz i owszem był plastikowy - taki z typu piknikowego, ale jedzenie gotowane w namiocie!! kuchennym wprost niesamowite. Dwudaniowa kolacja i do tego deser. Oczywiście i herbata, a wcześniej na przekąskę krakers z masłem. Jak oni to robią? W namiocie. Podane dania prezentowały się po prostu pięknie i smakowicie. Tu kucharze to artyści.
Kucharz i jego podkuchenni na trasie wspinaczki na Machu Picchu :) Potrafili wyczarować cuda na talerzu w warunkach polowo - namiotowych
Kuchnia polowa, gdzie kucharz wyczarowywał cuda :)
Wegetariański kopczyk z kaszą jaglaną
Kiedyś przeczytałam zdanie, że we współczesnym świecie jakość to luksus. W Peru luksus kulinarny jest powszechny i ogólnie dostępny. Jakość kuchni peruwiańskiej jest zadziwiająco luksusowa, zdrowa, pełna i wyśmienita. Do tego będę podkreślać, że jest też luksusowo podawana, niezależnie od warunków. Również w dżungli amazońskiej kuchnia była dobra i mimo niełatwych warunków dobrze smakowała.
W dżungli podają czarną jak smoła kawę. Czerń kawy może nie jest czymś wyjątkowym, ale za to jej gęstość - wprawiała w osłupienie. :) Gęsta i lepka kawa podawana jest od rana. Dla chętnych oczywiście istnieje możliwość dodania wody czy mleka, ale byli też śmiałkowie z różnych stron świata, którzy pili ten gęsty, zabójczy w mocy płyn bez rozcieńczania. Ja bacząc na swoje serce i zdrowie jednak piłam płyn w wersji rozcieńczonej.
W Amazonii, w ukropie i wilgoci, którą cały czas odczuwało moje ciało, przyjemne orzeźwienie przyniosło zjedzenie granadilli. Owoc w wyglądzie przypomina granat. Jednak jest w kolorze żółtym i lekko się go obiera, a miąższ z łatwością wygryza ze skórki. Smakuje pysznie i zaspokaja pragnienie. Nawet piranie wtedy niestraszne :)
Granadilla
W rejonie Amazonii uprawia się też papaje, w dżungli karczuje się lub wypala połacie pola i sadzi papaje. Mnóstwo gatunków bananów można tu też spróbować. Orzechy brazylijskie rosną tu na drzewach również, podobne są do orzechów kokosowych. Po rozłupaniu skorupy można znaleźć nawet ponad 20 orzechów w środku. Są pyszne i zdrowe. Kobiety powinny je doceniać za wspomaganie pracy mózgu, czy choćby za witaminę E - zwaną witaminą młodości. Mężczyźni natomiast za duże ilości selenu, który poprawia jakość nasienia. Zatem jedzmy orzechy brazylijskie :)
Plantacja papaji
Wypalanie lasu na potrzeby plantacji
Mate de coca/Coca tea ( herbata z liści koki) to podstawowy napój Inków i chyba całego Peru. Pije się go tylko do południa, bo podobnie jak kawa ma pobudzające właściwości. Niektórzy żują liście koki zamiast pić herbatę. Ja piłam, choć jakoś szczególnie nie przypadła mi do gustu. Wprawdzie ekspertem od herbaty to ja nie jestem, bo moje ulubione herbaty to earl grey w różnych wersjach i w konsystencji bardzo, bardzo light :) Moja herbata ma wygląd wody słomkowej i jej lekko żółte zabarwienie często wprowadza w błąd innych, bo nie przypomina to typowego napoju o nazwie herbata :)
Herbata z liści coki
Ameryka Południowa jest dla Polaków i Europejczyków czymś egzotycznym, zanim się tam w ogóle pojedzie. Peru większość turystów kojarzy z Machu Picchu, czasem z kulturą Inków, bywa że z Andami lub z miastami Limą czy Cusco. A Peru to ogromny kraj pełen atrakcji, niespodzianek i życzliwych ludzi. Rozległy i zaskakująco różnorodny. Główną gałęzią przemysłową jest tu przemysł wydobywczy. Przede wszystkim miedź i inne rudy metali, ale też Peru jest w czołówce państw na świecie w ilości wydobycia złota i srebra. Druga gałęzią gospodarki jest rolnictwo. Natomiast na trzecim miejscu plasuje się turystyka. Turystów można spotkać w ogromnej ilości w całym kraju. Każdy z nich chce zobaczyć jeden z Siedmiu cudów świata jakim jest Machu Picchu. Zatem jadąc tam spodziewaj się dużych tłumów w najważniejszych punktach kraju. Infrastruktura turystyczna jest naprawdę dobra i każdy znajdzie np hotel dopasowany do własnych standardów i wymagań, czy restaurację z różnorodnymi daniami na każdą kieszeń i mnóstwo punktów usługowych, które chętnie zajmą się turystą. Bez względu na to, czy to droga restauracja w jednym z miast, czy przydrożny bar, jedzenie jest pyszne i zaskakująco fenomenalnie podane.
W takich domkach hodowane są Świnki Morskie
W miastach są targi z trawą dla miejskich domowych hodowców świnek
Spróbowałam smaku świnki morskiej. Spróbowałam nie tylko dlatego, że to jedna z tradycyjnych potraw tego kraju, również dlatego, że nie jestem wegetarianką ani w moim domu nie biega mała świnka i jest moim pupilem domowym. Podawana jest w całości z pazurkami, z głową i ząbkami, a dopiero potem dzielona na części. W smaku przypomina mieszankę mięsa z kurczaka i wieprzowiny. Przysmak ten nie należy do tanich, ale jest to jedna z rzeczy, która daje obraz codzienności i tradycji wśród Peruwiańczyków.
Spróbowałam piwa z kukurydzy - chicha. I ponownie nie mogę się wykazać w tej dziedzinie wiedzą ani doświadczeniem, ale tak chyba nie smakuje tradycyjne piwo. To był raczej sfermentowany sok, można go porównać do zepsutego kompotu i co tu dużo mówić nie powalił mnie na kolana, ani z powodu doznań smakowych, ani z powodu ilości procentów.
Piwo z kukurydzy - chicha
Na zdrowie
Jestem mięsożercą, z przekonania i z zamiłowania do jedzenia. Steki z alpaki podbiły moje serce. Alpakę w wersji szaszłyków też mogę polecić. Smak alpaki opisałabym jako mieszaninę wieprzowiny z wołowina. Jest delikatniejsza i niesamowicie rozpływający się smak po języku i podniebieniu mnie ujął.
Szaszłyki z przepysznej alpaki
Alpaka na liściach kukurydzy
Owoce i warzywa podawane są w szczególnie spektakularny sposób. Wiadomo przecież, że je się oczami najpierw. Jednak jeżeli za wyglądem idą wyśmienite doznania smakowe - to jest pełnia szczęścia.
Awokado w słodkim sosie
Miałam też okazję picia ulubionej coli Inków - napoju Inka Cola. Ten strasznie słodki napój można by porównać do oranżady. Czy ktoś pamięta taka oranżadę w proszku w kolorze pomarańczowym czy cytrynowym? Inca cola właśnie tak smakuje. Słodka do granic możliwości, w smaku chemicznie sztucznym, ale Peruwiańczycy ją uwielbiają. Jest to jedyny kraj na świecie gdzie spożycie Inca coli jest wyższe niż oryginalnej Coca coli.
Hala targowa w Cusco
Posiłek w dobrym towarzystwie przed halą targową
Hala targowa w Cusco okazała się miejscem, gdzie można przeżyć zachwyt i oczarowanie, ale też można poczuć obrzydzenie i niesmak. Posmakowałam świeżo wyciskanego soku - już nawet nie wiem z ilu owoców i warzyw na raz. Jego gęstą konsystencję i różnorodność doznań smakowych bardziej jeszcze doceniłam dzięki obserwowaniu z jakim namaszczeniem "mamita" go wykonywała.
Mamita robi sok z owoców i warzyw. Pożywny i wyśmienity
Przejście po części śniadaniowej targu na szczęście odbywało się już po śniadaniu, bo nie wiem czy wybór dań, potraw i cen nie zawróciłby mi w głowie. A ilość konsumentów i popularność tego miejsca świadczy o tym jak dobre musi być to jedzenie.
Cześć śniadaniowa w hali
To gatunek ziemniaka kompletnie nie polecany przez przewodnika. Tzn odmiana dla twardzieli :)
Gatunek kukurydzy w dużej odmianie
Sól z pobliskich pół solnych w Maras
Świnki jeszcze przed upieczeniem
Stoisko z żabimi udkami
W dalszej części hali targowej czekało mnie nie lada wyzwanie. Nazwijmy to miejsce Działem Mięsnym. Ktoś kto robi zakupy w miejskich marketach, gdzie mięso pakowane jest w tacki lub próżniowo i podawane prawie gotowe do gotowania, smażenia czy pieczenia, może zupełnie zapomnieć, że to mięso jest częścią jakiegoś zwierzaka. Tu okazuje się, że to mylne wrażenie, a każdą część hodowanego zwierzęcia można wykorzystać kulinarnie. Zdjęcia z tego działu mogą się niektórym wydać drastyczne. Jednak wierzcie mi obraz - to jeszcze nic. Dopiero łącząc obraz z wrażeniami zapachowymi poczułam pełnię doznań z tego miejsca. W nozdrza wdarł się taki smród i duszący wszechobecny zapach, że gdyby nie chęć zrobienia zdjęć, ten dział albo bym odpuściła zupełnie, albo przemknęłabym przez niego z prędkością światła. Wiem, że człowiek potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić, ale jeszcze długo po wyjściu z hali czułam, że moc tych woni nie daje się przegonić z mojego nosa i przede wszystkim z mojej głowy.
Migawki ze stoisk mięsnych.... Uwaga - dość drastyczne...
Peruwiańczycy lubią dobrze zjeść i celebrują posiłki. Lubią świętować gotując wyjątkowe potrawy. Ceviche - to potrawa z surowej białej ryby, najczęściej marynowanej w soku z limonki z cebulą i ostra papryką. Narodowym napojem alkoholowym jest Pisco sour, którego głównymi składnikami są: wódka z winogron zwana pisco, sok z limonek, kruszony lód, cukier, białko kurze oraz dodatki w postaci kropelki angostury lub szczypty cynamonu. Wypiłam Pisco sour, nawet dwa razy. Toż to szaleństwo wprost :) Raz wypiłam całą szklankę tego smakowitego napoju, a że mało w nim wyczuwałam pisco - to smakowało mi bardzo :) Za drugim razem moje oczy otworzyły się szeroko ze zdziwienia, bo tym razem barman nie żałował wódki i trochę mnie zaskoczył pierwszy spory łyk, nawet się zdecydowałam jeszcze na drugi już mniejszy, ale w końcu uległam i oddałam bardziej potrzebującym :)
Ceviche - jedna z potraw, których spróbować należy w Peru, surowa biała ryba na sałacie z cebulą i papryką polaną świeżym sokiem z lemonki. Tu podana z ziemniakami i kukurydzą
Na jeziorze Titicaca hodowane są pstrągi tęczowe. W swojskich warunkach, w pensjonacie prowadzonym przez sympatyczną liczną rodzinę mieszkańców wyspy Taquile, z widokiem na jezioro podano go na glinianych talerzach.
Pstrąg tęczowy na jeziorze Titicaca
Ta reklama przywitała mnie na lotnisku w Cusco :) Bardzo mnie rozbawiła, ale też lekko zaniepokoiła - czy ja też będę potrzebować tego leku? ;)