Romul.pl

Biuro Podróży Poznań

 

Lubisz mój blog? Podobał Ci się ten wpis?
Odsłuchaj więc proszę i dodaj do playlisty tę muzykę:

Muchos_Cojones_-_Olśnienie.png

Jak niechcący zakochałam się w Rzymie

DSC05121ai

Rzym.... zastanawiam się co myślałam o nim wcześniej. Jakie były moje odczucia kiedy jeszcze nie miałam w bliskich planach pojechać do Rzymu?

Obrazy w mojej świadomości, które kojarzyły mi się wcześniej z Rzymem: stroje rzymskie z czasów starożytnych - z filmów i lekcji historii, Koloseum - symbol miasta, bazylika św. Piotra, Watykan, no i wreszcie 'Nasz Papież' - jak to Polacy zwykli mówić o Janie Pawle II :)

Lecąc samolotem - nie mogłam się doczekać. Choć to nie było takie oczekiwanie na coś wymarzonego i upragnionego. Rzym był gdzieś tam w mojej głowie zawsze w planach jako jeden z podstawowych 'obowiązków' do zaliczenia. Nie dziś, ale może za rok, albo dwa... kiedyś. Nazwisko w końcu zobowiązuje :) należy zobaczyć co też uczynił przodek moich córek Romulus wraz z Remusem :)

Współpasażerowie w samolocie to młodziutka dziewczyna i chłopak. Wcale nie chciałam podsłuchiwać ;), ale z ich rozmowy wynikało, że poznali się na lotnisku. On leci do rodziny, która mieszka pod Rzymem, a ona zwiedzać i spotkać się ze znajomym. Ona oczekuje oczarowania miastem i Włochami. On stęskniony za rodzina, oczekuje przyjemnego weekendu ze znanymi mu już przyjemnościami włoskimi. Ona próbuje wyciągać od niego informacje na temat miasta, ludzi i zabytków. On udziela praktycznych rad i widać wyraźnie, że sam nie może się doczekać lądowania.

Ja początkowo nie uczestniczę i nie zakłócam ich konwersacji, bo mam wrażenie, że dziewczyna nie tylko jest zainteresowana samym Rzymem, ale wyraźnie daje sygnały zainteresowania damsko- męskiego towarzyszem podróży. Później jakoś i ja zostałam wciągnięta we wspólną konwersację. Oboje młodzi towarzysze mojego lotu byli sympatyczni i otwarci - więc podróż minęła błyskawicznie.

Największą sympatią zapałałam do tego młodego chłopaka w momencie, gdy zaraz po wyjściu z samolotu wciągnął w nozdrza głęboko powietrze i powiedział do nas:

- Ale zapach. Czujecie? Tak pachną Włochy!

Przyjemność jaką wyraźnie odczuwał i radość, że zaraz spotka swoją siostrę i jej rodzinę, wypisane już były na jego twarzy. :) Ten entuzjazm udzielił się mi również.

Z lotniska autobusem jechałam do centrum. W autobusie Włoszka siedząca tuż za mną całą półgodzinna drogę rozmawiała przez telefon. Wsłuchiwałam się w jej tembr głosu, mam wrażenie, że można było odczytać jej emocje. Mimo mojej zupełnej nieznajomości języka włoskiego miałam wrażenie, że rozumiem co mówi.

Dojechałam do centrum, już po drodze parę budynków zwróciło moją uwagę, już się chciałam zachwycać, bo robiły ogromne wrażenie, już chciałam robić setki zdjęć.... Było jednak coś co mnie powstrzymywało i kazało choć trochę wykazać się powściągliwością (a z moim charakterem, to nie lada wyczyn:)).. To było zdanie, które kiedyś usłyszałam od kolegi:

- W Rzymie jak to w Rzymie - nie zwracaj uwagi na zabytki młodsze niż tysiąc lat, bo zwariujesz :)

Miał zupełną rację. Rzym to takie miasto, które zabytkami, kościołami, pałacami itp mogłoby obdarzyć ze 30 innych miast, a i tak wciąż byłoby co oglądać i czym się zachwycać, bo nic by mu nie ubyło :) Tu na każdej ulicy stoi budowla, kościół, fontanna czy pałac, które są zabytkiem. Tu prawie każda uliczka ma coś charakterystycznego i ciekawego do zaoferowania.

Słuchając zatem tej rady, a mając do dyspozycji tylko krótki weekend postanowiłam zaliczyć te najważniejsze, te podstawowe:

Koloseum, Bazylika św. Piotra, Muzeum Watykańskie i Kaplica Sykstyńska, Panteon, Forum Romanum, czy wreszcie schody hiszpańskie i fontanna di Trevi.

To są podstawowe, obowiązkowe obiekty do zobaczenia. Na szczęście wszystkie znajdują się w ścisłym centrum i większość można obejrzeć wędrując pieszo.

Wysiadłam z autobusu na centralnym dworcu. I pierwsze na co zwróciłam uwagę, a wcześniej nie spotkałam tego nigdzie, że światła na przejściach dla pieszych mają również światło żółte, oprócz zwyczajowych - zielonego i czerwonego :) DSF9778ai

Zaopatrzyłam się w wodę i ruszyłam na podbój Rzymu :) I tu się zaczęły kłopoty. Moje postanowienie diabli wzięli (powiedzenie 'diabli wzięli" - chyba nie przystoi w Świętym Mieście?:) - jednak wydaje mi się, że diabeł maczał w tym palce i moja silna wola już po 5 minutach zniknęła bezpowrotnie. Po 5 minutach dotarłam do kościoła Santa Maggiore, który wcale nie był w planach najważniejszych zabytków i jest jednym z wielkiej ilości kościołów rzymskich, ale on po prostu stanął mi na drodze. Stanął i od razu oczarował. Stałam robiłam zdjęcia do momentu otrzeźwienia i uświadomienia sobie, że należy biec dalej w kierunku Koloseum - bo ono było pierwsze na liście. Po drodze jednak i tak robiłam zdjęcia uliczek i budynków. Przyglądałam się Włochom, turystom, budynkom, bramom, i wszystkiemu co mnie otaczało. Wdychałam zapachy i wsłuchiwałam się w barwny gwar włoskiej ulicy.

 DSF9264ai

Koloseum w remoncie

 DSF9274ai

Koloseum - Amfiteatr Flawiuszy. Duchy przeszłości są obecne w kamiennej budowli, zwiedzając próbowałam, mimo tłumów turystów, usłyszeć czy coś mówią...

Ten pierwszy dzień (a praktycznie popołudnie) był przeznaczony na bieganie po najważniejszych rzymskich zabytkach i oglądanie ich tak 'z wierzchu'. Zachwycanie się i podziwianie ludzkich możliwości, pomysłów architektonicznych. Oglądanie tych wspaniałości, które człowiek potrafi zaprojektować i zbudować. Trochę mało było czasu, żeby w tłumie turystów zaobserwować włoskie zwyczaje.

Wędrując od Koloseum ulicą Via dei Fori Imperiali do Piazza Wenezia - po drodze mijamy Łuk Triumfalny, Forum Romanum, Bazylikę św. Franciszki oraz Statuę Juliusza Cezara - a tu obok jednych z najcenniejszych zabytków świata - zaobserwować mozna mnóstwo takich właśnie obrazków:

 DSF9272ai

Takim pojazdem pod Koloseum podjechały kilkuletnie dziewczynki z tortem urodzinowym :)

 DSF9286ia

Papież siedzący przy ulicy :) nie wiem tylko, do którego jest bardziej podobny :)

 DSF9294ia

Co bardziej cierpi - tyłek tego na górze, czy ręka tego na dole??:)

 DSF9304ia

Ta para pewnie była jeszcze przed ślubem... ?:)

 DSF9315ai

Ołtarz ojczyzny - pomnik Wiktora Emanuela II przy Placu Weneckim

Bardzo sympatyczni i pomocni są Włosi, dla których turysta w ilości setek tysięcy dziennie to normalność, mimo tego są otwarci i życzliwi. Kiedy się pogubiłam między uliczkami i jakoś nie mogłam trafić do Fontanny di Trevi, zapytałam o drogę siedzącego przy ulicy sprzedawcy obrazków. Jemu wystarczyło, że zrozumiał samo 'di Trevi' i od razu zaczął mi tłumaczyć jak tam dojść. Na szczęście obficie gestykulując i wskazując poprawny kierunek. Używał w tym wszystkim ogromnej ilości słów włoskich. Widząc coraz większy mój uśmiech - ilość słów zwiększała się coraz bardziej. W końcu mój mózg zanotował, że czas się pożegnać i iść we wskazanym wcześniej kierunku, bo poczułam obawę, że te coraz obficiej wypowiadane słowa (notabene śliczne w swoim brzmieniu) mogą mi zaraz tak zawrócić w głowie, że kolejny raz pomylę kierunki :) W końcu grzecznie się ukłoniłam, podziękowałam i poszłam, ale jeszcze przez chwile słyszałam jak pan głośniej i więcej chce mi wytłumaczyć :))

 DSF9331ia

Fontanna Di Trevi

 DSF9337ai

Poranek w sobotę to ulewa, nie mocny deszcz, tylko prawdziwa ulewa. Jakby ktoś lał wodę wiadrami z nieba. Pierwszy raz w życiu widziałam taką ulewę. Zjawisko niepokojące, bo się bałam, że pokrzyżuje plany zwiedzania. Jednak deszcz po ok godzinie przestał lać, zaczął kropić, aż w końcu ustał zupełnie przestał padać.

 DSF9377ia

Schody Hiszpańskie - przy Placu Hiszpańskim - jedne z najdłuższych i najszerszych schodów w Europie.

DSC05046ai

Prawda, że dobrze się komponuję z takim wnętrzem?:)

 DSF9756iiai

Zdjęcie na jednej z ulic w centrum zrobione specjalnie dla J. :)

DSC05165ai

'Zrób mi zdjęcie przy tej ładnej fontannie' - no i co wyszło.. - wyszło zdjęcie przy trzech!!! ładnych dziewczynach. I jak tu wygrać z taką konkurencją? :)))

 DSF9635ia

Plac Św. Piotra z Bazyliką

DSC05155ia

DSC05156ia

 DSF9662ai

Widok na Bazylikę św. Piotra od strony Tybru.

Czekał na mnie Watykan. Nawet nie wiedziałam jak bardzo na mnie czeka... a może raczej jak bardzo ja miałam się tam znaleźć.

 DSF9404ai

Sfera na dziedzińcu Muzeum Watykańskiego

 DSF9400aii

Chodząc po salach muzeum, oglądałam dzieła sztuki. Otaczały mnie, wdzierały się do świadomości, z każdą chwila uwrażliwiały coraz bardziej. Rzeźby, obrazy, arrasy, mapy, księgi i freski. Ilość tych dzieł, ich nagromadzenie w jednym miejscu i ich bezcenność podziałały na mnie bardzo.

 DSF9412ia

Jedna z galerii rzeźb w muzeum

 

 DSF9453ai

 DSF9455ia

Herkules

 DSF9463ia

 DSF9493ia

Galeria arrasów

 DSF9484ia

 

 DSF9512ia

 DSF9531ai

 DSF9504ai

Jan Matejko - Bitwa pod Wiedniem

 DSF9515ia

Okiennice w jednej z sal muzeum

 DSF9524ai

 DSF9525ia

 DSF9538ai

Zdobiony sufit kasetonowy

 DSF9428ia

Zbiór kamiennych wanien na jednym z dziedzińców

 DSF9429ia

 DSF9436a

Przerwa na kawę, w kawiarence watykańskiej była jak się okazało drogocenna również, bo nie wiedziałam jeszcze wtedy, że czekała mnie kulminacja tego dnia. Myjąc ręce i wyglądając przez okno w toalecie pomyślałam, że nawet tu można natknąć się na sztukę - za oknem w ogrodzie watykańskim stała piękna dostojna rzeźba. I jak tu się nie stać świętym w takim otoczeniu? :)

 DSF9575ai

Piękne schody w muzeum

Po krótkiej przerwie na kawę przyszedł czas na największe wyzwanie - Kaplicę Sykstyńską. Ma tu panować cisza i jest zakaz fotografowania. EM popełnił oba grzechy:) nie dość, że się odzywał (choć szeptem), to jeszcze zrobił mi zdjęcia. Teraz to drogocenna pamiątka tego grzechu :)

DSC05099ai

Zrobione po kryjomu zdjęcia w Kaplicy Sykstyńskiej

DSC05104ia

DSC05120ia

DSC05121ai

Weszłam do środka. Nawet udało się znaleźć siedzące miejsce. I to właśnie był ten moment. Przytłoczyło mnie to całe piękno. Dało mi ciężar nie do udźwignięcia, a jednocześnie lekkość unoszącą. Serce raz tłukło się w piersi, to znów spowalniało swoje bicie. Siedziałam i poddawałam się temu wszystkiemu. Emocje były tak wielkie, że łzy w końcu popłynęły mi z oczu. Uwolniły się. Wiedziałam już, że się zakochałam....

Jachtem po Chorwacji

chorwacja 159iaiChorwacja zawsze mnie rozbraja tuż po przekroczeniu granicy, albo na lotnisku napisem na powitanie. Słowo "dobrodoszli" (witamy) mnie rozczula i od razu czuję się mile widziana :) To jest zawsze pierwsze odczucie, które mnie za każdym razem przekonuje, że warto tu być :)

Jak ktoś tak ładnie wita przyjezdnych to chyba jasne, że gość od początku czuje się tu dobrze.

Szukając w googlach informacji o Chorwacji - wyświetla się mnóstwo stron opisujących atrakcje, i to że to jedno z ulubionych miejsc wakacyjnych Polaków, i że to kraj pełen atrakcji turystycznych, kulinarnych czy przyrodniczych. Nie da się ukryć, że wszystko to prawda. :)

Do Chorwacji można się wybrać samochodem - to najczęściej Polacy robią. Można pojechać autokarem - sporo jest takich możliwości. Coraz więcej jest też ofert lotniczych. To bardzo ułatwia i skraca podróż :)

Po burzliwym i dramatycznym podziale Jugosławii - Chorwaci maja niezwykle urokliwy i atrakcyjny teren wybrzeża Adriatyku. Przepiękne parki narodowe i krajobrazowe, malowniczo położone miasta, ogromną ilość zabytków, wspaniałe wyspy i zachwycającą przyrodę oraz ciepłe turkusowe morze. Tego wszystkiego dopełnia dobra kuchnia i otwartość mieszkańców. Żeby nie było, że nie jestem obiektywna to i wymienię też wady. Jedną z nich są ceny. Chorwacja jest coraz droższa niestety :(

Z pierwszej wizyty w Chorwacji tuż po wojnie domowej na tych terenach pamiętam, że ceny były takie jak w Polsce, a miejscami nawet niższe. Po paru latach już było widać różnicę na niekorzyść naszej kieszeni. Niestety potem było jeszcze drożej.. A szkoda.

Niektórzy mówią, że wadą Chorwacji jest to, że jest "zbyt ładna", zbyt uporządkowana i zbyt czysta.

Jest też inna wada (która wcale nie musi być dla niektórych wadą) plaże i dno morza są często kamieniste i bez obuwia trudno korzystać z tej atrakcji. A szczególnie radzę uważać na jeżowce.chorwacja 1292aiBliskie spotkanie z jeżowcem potrafi zostawić bolesne wspomnienia

Nurkowanie jest również jedna z atrakcji, której tu można się oddać. Nawet nie musi to być prawdziwe nurkowanie z pełnym akwalungiem. Dla kompletnych amatorów nurkowanie ze zwykła maska już daje wiele przyjemności.chorwacja 1376ai

Nurkowanie w październikowym Adriatyku jest jak widać możliwe :)

Oprócz kamienistego dna, które można obserwować nurkując z maską przy brzegach Adriatyku, można też oglądać ryby i inne żyjące organizmy morskie. Np. strzykwy - prymitywne organizmy leżące na dnie morza można spotkać w morzu na półwyspie Istria. W gronie znajomych nazywaliśmy je pływającymi kupami (uderzające podobieństwo w wyglądzie zdecydowało o tej nazwie) :)

Chciałabym jednak opisać jak wiele przyjemności daje forma spędzania czasu w Chorwacji - na jachcie. Oczywista zaletą jest już samo żeglowanie :) Kto choć raz próbował żeglować - a choroba morska go nie dopadła, wie jak dobrze jest poczuć słony wiatr w żaglach. Poczuć na skórze krople morskiej wody. Oprócz tego promienie słońca, które pieszczą skórę podczas pływania po morzu. Czego chcieć więcej? Można chcieć więcej :) można chcieć żeglować i zwiedzać jednocześnie podczas swoich wakacji. Można codziennie być w innym miejscu, a 'hotel" mieć wciąż ze sobą :) to jest własnie trochę tak, że jacht jest jakby pokojem hotelowym, który ma tę możliwość, że codziennie może być w innym rejonie kraju, czy na innej wyspie. Może cumować przy innej zatoce, czy plaży. Codziennie gdzie indziej, a nie trzeba zmieniać hotelowego pokoju i nie trzeba codziennie pakować walizki i się wymeldowywać.

Wiele różnych form podróżowania można połączyć pływając jachtem. I to jest chyba w tym wszystkim najprzyjemniejsze. Ja lubię pływanie jachtem, ale nie jestem wielce wytrawnym żeglarzem. Jestem raczej taką kura domową, która podczas rejsu woli zająć się pracami kambuzowymi (gotowaniem, czasem sprzątaniem, czy donoszeniem piwa kolegom), niż ciągnięciem za sznurki :) Ale też ja lubię zwiedzać, a wielu żeglarzy woli nie schodzić na ląd (bo tam już tak przyjemnie nie kiwa). Dlatego też każde dopłynięcie do portu, zatoki, czy jakiejś wyspy jest okazją dla mnie, żeby podpatrzeć życie w tym miejscu. Obejrzeć zabytki, czy przejść się po uliczkach danej miejscowości. Ewentualnie jest okazją do lenistwa i nic nie robienia :) Za to dla żeglarzy każdy port jest okazją żeby uzupełnić zapasy wody pitnej w zbiornikach, czy naładowania akumulatorów. Czasem zrobienia zakupów.

chorwacja 173ai

Świt przed wypłynięciem z portu macierzystego

chorwacja 171ai

chorwacja 177ai

Jacht gotowy do wypłynięcia w morze

A zwiedzać w Chorwacji jest co..... i nie wystarczą na to 2 tygodnie urlopu. I nie wystarczy jeden wyjazd, żeby odwiedzić wszystkie piękne miejsca tego kraju.

chorwacja 1265ai

Misiaczek - najmłodszy żeglarz na naszym jachcie :)

Okazuje się, że żeglowanie z maleńkim dzieckiem jest jak najbardziej możliwe i dostępne. Moi znajomi na mój pierwszy rejs wybrali się z siedmiomiesięcznym synkiem. Ja z paroletnią córką. Synek zwany przez nich Misiaczkiem znosił wszelkie niedogodności nadwyraz dobrze. Moja córka miewała okresu marudzenia i potwornej nudy (gdzie dość często pojawiało się pytanie - kiedy dopłyniemy, co tam będziemy robić, albo kiedy wrócimy do domu). Za każdym razem jednka gdy siadała ze ster, buzia jej emanowała szczęściem :) osobliwie kiedy mogła przy włączonym silniku kręcić kółka po morzu :) i dopóki nam nie zaczynało się robić niedobrze od tych kółek :)

chorwacja 236a

Ulubione zajęcie - kręcenie kółek po morzu :)

Jacht odbieraliśmy niedaleko Splitu. Po wcześniejszej wizycie w samym Splicie i zwiedzaniu Pałacu Dioklecjana w centrum miasta.

chorwacja 055ai

Pomnik Grzegorza z Ninu, obrońcy języka i pisma słowiańskiego, pomnik znajduje się w parku niedaleko Pałacu Dioklecjana

chorwacja 051ia

Stopa Grzegorza

chorwacja 052ia

I jak tu się oprzeć pokusie, żeby nie pomasować dużego palucha :)

chorwacja 059ia

Uliczki Splitu

chorwacja 070ai

chorwacja 140ia

chorwacja 065ai

Pierwszego dnia dopłynęliśmy na wyspę Hvar. Było już po zachodzie, ale jeszcze odrobinę widno. W Hvarze odbywały się obchody święta - św. Nikolau. Z wody można było oglądać występy muzyczne na scenie, pięknie prezentującej się z morza. Potem były pokazy fajerwerków. Wszystko obserwowaliśmy z pokładu naszego jachtu. Obrazy i muzyka z każda chwile stawały się coraz bardziej magiczne, coraz bardziej chwytały za serce. Z każdą chwilą miękło mi serce, a dusza się roztkliwiała. Jedyne co mi przychodziło do głowy, to że z takim miejscem i z taką romantyczną oprawą świątecznego dnia niewiele może konkurować. Z tą myślą zasypiałam nie wiedząc, że więcej jeszcze przyjemności czeka mnie o poranku.

chorwacja 274ai

Hvar - widok z mariny na miasto

Rano obudziły mnie rytmiczne dźwięki. Męska wojskowa orkiestra dęta w białych, odświętnych mundurach przechodziła brukowanym nabrzeżem. Muzycy byli z wielkim zainteresowaniem obserwowani przez turystki i miejscowe dziewczyny :) Orkiestra prezentowała się pięknie na promenadzie nadmorskiej. Grali zachęcając i nawołując mieszkańców Hvaru, jak i gości do procesji, która miała się niebawem odbyć. Stałam w kokpicie i oglądałam jak urzeczona ten obrazek. Całe to zjawisko przykuwało mój wzrok, nie pozwalało się ruszyć. Obraz magnetyczny niczym z filmów Kustoricy. Orkiestra przeszła całą promenadę nadmorską Hvaru i dopiero wtedy byłam w stanie się ruszyć i obudzić resztę towarzystwa, którzy mieli potem do mnie pretensje (słuszne zresztą!!), że nie zrobiłam żadnego zdjęcia orkiestrze. Na moje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że to było zupełnie niezależne ode mnie.. Mogłam tylko stać, patrzeć i zachwycać się taką magiczną chwilą. Od tego momentu Hvar jawi się w moich wspomnieniach jako jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie.

chorwacja 296a

Promenada nadmorska w Hvarze

chorwacja 452a

Urocza uliczka Hvaru i uroczy portret rodzinny :)

chorwacja 446a

chorwacja 445ia

Wydaje mi się, że to wystarczające ostrzeżenie, żeby nie wchodzić bez zaproszenia :)

Kiedy już wszyscy się zebrali i wyszliśmy na brzeg to akurat trafiliśmy na procesję w intencji Św. Nikolau. Barwny korowód duchownych i wiernych przechodził uliczkami miasta. W blaskach słońca niesiono relikwie świętego, a ludzie oddawali mu cześć..

chorwacja 310ai

Procesja z okazji święta Św. Nikolau

chorwacja 321ai

chorwacja 319ia

Relikwie św. Nikolau

chorwacja 324aai

chorwacja 317ai

chorwacja 456ai

Będąc w Hvarze OBOWIĄZKIEM jest wejście na górę i zwiedzanie twierdzy Fortica. Z góry rozpościera się widok na zatokę, miasto i pobliskie Wyspy Piekielne. Zapierające dech w piersiach zjawisko.

chorwacja 336ai

Widok na miasto i zatokę Hvaru

chorwacja 340ai

chorwacja 345ai

chorwacja 353ai

Widoki z drogi do twierdzy

chorwacja 360ai

chorwacja 370ia

chorwacja 383ia

Twierdza zdobyta :)

chorwacja 394ia

chorwacja 418ai

Bezpieczeństwo miasta może być zagrożone jeżeli odpalimy armatę :)

chorwacja 423ia

chorwacja 425ia

chorwacja 428ai

Prawie cała załoga jachtu (kapitan robi zdjęcie)

Z Hvaru blisko już do Wyspy Korculi. Na morzu napotkała nas Bora i nieźle kiwało. Chłopaki - żeglarze - założyli na siebie nawet szelki bezpieczeństwa. Dziewczynki i dzieci ukryte były pod pokładem :) Pamiętam scenę kiedy mama wyszła z małym synkiem na ręku na pokład na chwile i mówi do kolegów, przekrzykując prawie wiatr:

- Chłopcy, a nie moglibyście płynąć równiej i spokojniej, bo Misiaczek się już denerwuje.

Kapitana trochę zatkało.

Na co tata Misiaczka, zachowując zupełnie zimną krew (mimo, że w oczach miał obraz jak podczas mocniejszego powiewu wiatru i poważniejszego przechyłu jachtu jego syn wysuwa się z rąk mamy i ląduje w zimnej morskiej wodzie, a nie miał na sobie kamizelki ratunkowej) powiedział najspokojniejszym głosem na jaki go było stać:

- Kochanie robimy co możemy. Idź proszę do naszej kajuty i pobaw się z małym. Niedługo dopłyniemy i będzie już spokojnie w porcie.

:)

chorwacja 543a

Bora się zbliża....

chorwacja 1236ai

Szelki bezpieczeństwa już założone

chorwacja 765ia

chorwacja 559ai

chorwacja 758ia

chorwacja 584ia

chorwacja 610ai

Widok na Korcule z morza

chorwacja 613ai

chorwacja 618ai

Ja z córką leżałyśmy pod pokładem i tylko czasem przy przechyle było widać jak morze chce nam wpłynąć do kajuty przez okno. A kolor morza był niezwykle srebrno - granatowy. Dopłynęliśmy szczęśliwie do portu w Korculi i tam ze względu na pogodę zostaliśmy dwa dni. Korcula to miasto gdzie urodził się Marko Polo. I to jest wielka duma mieszkańców.

chorwacja 612ai

Oprócz statku i hotelu o nazwie Marko Polo, jest wiele butików, sklepów o tej samej nazwie w mieście

Tu trzeba niezwykle uważać na napadające na chodnikach ogromne donice, które tylko czyhają na przechodniów :) i ranią nogi. Oraz na straganiarki, które zachwalają owoce jako pierwszej "rolniczej" jakości. Potem w supermarkecie okazuje się, że te same owoce, równie pierwszej jakości można kupić prawie połowę taniej :)

chorwacja 718ai

Ryneczek warzywno - owocowy w Korculi

chorwacja 683ai

chorwacja 715ai

chorwacja 738ia

Piękny widok z portu na miasto na tle granatowego nieba

 

Mniej więcej w połowie rejsu osiągnęliśmy Dubrownik.

 

chorwacja 876a

W Dubrowniku przyszedł czas na porządki. Załoga myje jacht, a kapitan..... robi zdjęcie :)

chorwacja 1095ia

Mury miejskie w Dubrowniku

chorwacja 940ai

Widoki z murów miejskich

chorwacja 966ai

chorwacja 990ai

chorwacja 1002ai

chorwacja 1006ai

chorwacja 1015ai

chorwacja 1048iai

Napis na murze - gdyby komuś na murach nie chciało się schodzić 'za potrzebą' w dół 50 m - można zostać wystrzelonym z armaty dla skrócenia drogi:)))

chorwacja 1024ai

Można też spróbować odizolować się od reszty :)

chorwacja 1026a

Słońce, zabytki, położenie nad Adriatykiem, atmosfera gorąca turystyczna. Oglądanie starówki dubrownickiej (Stari Grad) można zacząć od zwiedzania murów miejskich - najpopularniejszej formie zwiedzania zachowanych w całości murów systemu umocnień obronnych. W obrębie murów znajdują się niemal wszystkie zabytki miasta. Średniowieczny zespół miejski, w skład którego wchodzą pałace, kościoły, klasztory, odwach, katedra, kolumna Rolanda, Mała i Wielka studnia Onofria oraz najstarsza apteka w Europie.

chorwacja 921ia

Wielka Studnia Onofria

chorwacja 943ia

Dachy Dubrownika

chorwacja 1096ia

chorwacja 1090ia

chorwacja 1082ia

Ogród w ruinach

Wszystkie te budynki zbudowane są w całości z kamienia. Dobrze jest przejść się brukowanymi uliczkami.

chorwacja 1119ia

Sama też nie oparłam się pokusie przejścia boso po gładkich rozgrzanym słońcem kamiennym deptaku, prowadzącym do katedry i usiadłam na stopniach Wielkiej Studni. Spacer kilkukilometrowymi murami miasta trwał ponad 2 godziny - chętnie w cieniu studni oddałam się chwili odpoczynku.

chorwacja 1114a

Najpierw nieśmiałość, a potem przyjaźń :)

chorwacja 1117a

chorwacja 1147a

chorwacja 1059ai

 

W drodze powrotnej zajrzeliśmy jeszcze raz na Korcule, ale odwiedziliśmy miasto Vela Luka. Oprócz tego wiele miejscowości i porcików, a także zatoczki, w których można było mimo połowy października kąpać się w morzu.

chorwacja 822ai

chorwacja 1304ai

Często spotykaliśmy Modliszki... Jak sobie pomyślę, co damskie osobniki robią z męskimi zaraz po kopulacji.. to aż ciarki po plecach przechodzą...

chorwacja 1467ia

chorwacja 1516ia

Bardzo lubię to zdjęcie..

Ciekawe czy Dragan, który wyrył w kamieniu imię ukochanej Milany jeszcze o niej pamięta....

 

A w ostatnim dniu dopłynęliśmy do Trogiru. Miasto niedaleko od Splitu i mniejsze od niego, ale jakże urokliwe i tłumnie odwiedzane przez turystów. Cumując w porcie z zazdrością spoglądałam na budynek szkoły podstawowej, który położony był tuż obok portu przy nabrzeżu. Zastanawiałam się czy tak niesamowite położenie jest przez dzieci i nauczycieli zauważane, czy to taka normalność, że wcale nie jest czymś nadzwyczajnym. Powałęsanie się po uliczkach miasta przyjemnie było zakończyć kolacją, (taką na pożegnanie całego rejsu) wśród kamiennych uliczek i urokliwych restauracji.

chorwacja 1567ai

Baszta i mury obronne przy porcie w Trogirze

chorwacja 1596ai

Uliczki Trogiru

chorwacja 1601ai

Mierzenie szerokości - a raczej wąskości uliczek w Trogirze :)

chorwacja 1619ai

chorwacja 1623ia

Zacumowaliśmy nasz jacht tuż obok ogromnego dwumasztowego ketcha. Piękny granatowo - biały jacht pełnomorski prezentował się wspaniale w słońcu chorwackim. Oglądaliśmy go z zachwytem. Początkowo myślałam, że to jakaś "szkoła pod żaglami". Burty czyścili chłopcy z małych pontonów. Ubrani byli w jednakowe białe koszulki polo i granatowe spodenki w kolorach jachtu. Pucowali jacht tak dokładnie, że aż się błyszczał w słońcu, a fale morskie odbijały się w błyszczących burtach. Odbijacze jachtu były z białej skóry, dodatkowo chronione pokrowcami z grubego płótna w kolorze burt. Jacht wyposażony był w nowoczesne systemy nawigacyjne. Cała jednakowo ubrana załoga uwijała się jak w ukropie. To wszystko bardzo wyraźnie pachniało luksusem. Patrzyliśmy na to z podziwem.

chorwacja 1626ai

Jacht Galaxia pływający pod banderą Wyspy Man z milionerem na pokładzie :)

Rankiem widać było jeszcze większy ruch na ketchu, co wyraźnie dawało do zrozumienia, że szykują się do wypłynięcia. Coraz więcej gapiów zbierało się na nabrzeżu. Silniki zaczęły pracować, a na mostku kapitańskim pojawił się rosły mężczyzna, który wyraźnie dawał polecenia załodze. Kiedy cumy zostały zrzucone na pokład z kabin pod pokładem wyszedł dobrze ubrany mężczyzna i stanął na dziobie. Mimo pozornie - niepozornego wyglądu, roztaczał wokół siebie atmosferę pewności i władczości. Czuło się, że spory tłumek zebrany na brzegu podczas odpływania tego luksusowego jachtu jakby wstrzymywał oddech. Jacht prezentował się dostojnie, a właściciel spoglądał na prześliczny Trogir, aż w końcu wyciągnął rękę i pomachał wszystkim na pożegnanie.

Kolega M. spoglądał tęsknym wzrokiem na odpływający luksusowy ketch, potem zerknął na zegarek i powiedział:

- To musi być pora milionerów - musimy też odpływać!

:)

 

Jak można najeść się czosnku do samolotu?

Samolot5

Jak już wspominałam parę razy, bardzo lubię latać samolotem, moment w którym silniki "rozgrzewają się do czerwoności" jest jednym z moich ulubionych. I to ruszanie z ogromną szybkością, kiedy aż ciało wbija się w fotel. Potem lot nad ziemią, oglądanie świata z góry, nabieranie dystansu do siebie i innych. Nasza ziemia jest piękna z góry! Aż w końcu lądowanie na jakimś lotnisku i od razu wąchanie zapachów nowych miejsc. Czasem fascynujących, a czasem zupełnie nie przypadających do gustu. Lubię też taką ekscytacje przy wysiadaniu z samolotu z oczekiwaniem na kolejna przygodę.

Sam lot czasem bywa niezwykły i pełen dziwnych, przyjemnych czy śmiesznych zdarzeń.

Tuż przed lotem do Londynu zjadłam obfite śniadanie. Pyszną jajecznice, na szynce z cebulką i żółtym serem. Do tego obficie doprawioną czosnkiem. Mmmm pycha! Jajecznica była bardzo sycąca i wprawiła mnie od razu w dobry nastrój :)

Potem dojechałam na lotnisko, odstałam wszelkie konieczne kolejki do odpraw paszportowych i bagażowych, i wreszcie wsiadałam do samolotu. Przypadło mi miejsce tuż obok starszego małżeństwa. Wrzuciłam bagaż podręczny do luku i przywitałam się pogodnie ze współpasażerami. Potem rozsiadłam się wygodnie w fotelu i wzięłam książkę do czytania na podróż. I już tylko czekałam na odlot. Po chwili w torebce pani siedzącej obok odezwał się telefon. Pani go wyjęła i rozpoczęła rozmowę:

- Tak, tak córeczko już jesteśmy w samolocie i zaraz będziemy startować.

- Tak kochanie wszystko w porządku. Tylko ktoś się najadł czosnku i strasznie śmierdzi. Jak można najeść się czosnku do samolotu?

Zesztywniałam.... :)

Chyba nie o mnie jej chodziło - to pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy. :)

Potem owa starsza pani zagadnęła mnie o coś, a ja odpowiadałam tylko półgębkiem, żeby nie daj bóg nie chuchnąć jej w twarz:) Wreszcie naszła mnie genialna myśl, że mam w plecaku mentosy. Uff. Szybko jeszcze przed startem wyjęłam mentosy z plecaka pod czujnym i trochę nagannym okiem stewardesy, która pilnowała czy już wszyscy pasażerowie zapięli pasy. Przez całe półtorej godziny podróży powoli zjadałam "Mentosy Strong Mint". Za każdym razem kiedy odwracałam się w kierunku siedzącej obok mnie starszej pani wstrzymywałam oddech :)

Samolot1

 

Wracając z jakichś wakacji rodzinnych przelatywaliśmy nad Poznaniem i z wielką radością z córkami z góry rozpoznawałyśmy znajome zakątki miasta. W pewnym momencie uświadomiłyśmy sobie, że będziemy przelatywały tuż obok naszego bloku nad Wartą. Ekscytacja sięgała zenitu i w końcu jest:

- Popatrz, popatrz to nasz blok!!! - piszczałyśmy w trójkę, zupełnie się nie hamując kiedy prawie mogłyśmy zajrzeć w okna naszego mieszkanka :)

Potem wcale nie ciszej nazywałyśmy rozpoznane budynki widziane z góry, aż w końcu kontem oka zauważyłam, że pasażerowie siedzący za nami mają całkiem roześmiane twarze.... :)

Uświadomiłam sobie, że tak głośno się cieszyłyśmy, że połowa samolotu to słyszała.

Przy wsiadaniu i pożegnaniu ze stewardesami powiedziałam trochę zawstydzona:

- Przepraszam, że tak krzyczałam kiedy lecieliśmy nad Poznaniem.

- Nie szkodzi, nie takie rzeczy już słyszeliśmy w tym samolocie - odpowiedziała uśmiechnięta stewardesa :)

Samolo2

Lot samolotem czarterowym różni się od lotów rejsowych. W samolotach rejsowych ludzie nimi lecący maja różne cele, z którymi wsiadają do samolotu. Jedni lecą do pracy, czy w sprawach biznesowych, inni w odwiedziny do rodziny czy znajomych, niektórzy zmieniają kraj zamieszkania, ale także się zdarzają zwykli turyści. W samolocie czarterowym wszyscy lecą w jednym celu. Lecą na wakacje. Już na lotnisku te wakacje chcą czuć, już chcą zacząć odpoczywać. Dlatego też panuje w takim samolocie inna atmosfera. Jakaś taka nić porozumienia, czy cień solidarności ze współpasażerami. Bo celem są WAKACJE, a wakacje mają być czymś przyjemnym. Zdarza się zatem, że wiele osób atmosferę wakacji chce stworzyć juz w samolocie :).

Wsiadałam do samolotu lecącego do Heraklionu na Krecie. Znalazłam swoje miejsce i chciałam usiąść na swoim miejscu przy przejściu. Spojrzał na mnie pan, który już zajmował miejsce wraz z szanowną małżonką od okna. Pyta:

- Pani do nas?

-Tak- z uśmiechem.

- My tu bez butelki nie przyjmujemy .:)

Roześmiałam się tylko i usiadłam. Zaraz po starcie i wyłączeniu ostrzeżenia o konieczności zapięcia pasów, przyszedł do naszego miejsca znajomy tej pary z torebką ze sklepu wolnocłowego. Moi sąsiedzi natychmiast wyjęli kubeczki po kawie, zakupionej w kawiarence na lotnisku. A kubeczki były 'słusznej' pojemności. Wtedy kolega ich pogrzebał w torebce i odkręcił korek w butelce, która była tam ukryta i obficie nalał do kubeczków białego płynu. Robił to bardzo sprawnie zerkając tylko, czy nie nadchodzi z którejś strony obsługa, bo w samolocie można było wprawdzie spożywać alkohol, ale tylko ten zakupiony u obsługi. Współpasażerowie, żeby nadać "bezpieczny kolor" swojemu napojowi, dolali odrobinę coli do kubeczków. Po czym mój sympatyczny sąsiad spojrzał na mnie z litością i na ucho szepnął:

- Jak sobie pani załatwi kubek to się podzielimy. :)

Samolot6

Na lotnisku w Berlinie. Po przylocie z Hong Kongu podszedł do mnie mężczyzna. Mimo, że miał wyraźna urodę typowo aryjska, to nie był tak powabny jak nasz Kloss :)).
- Czy mogę prosić pani paszport. - najpierw po niemiecku, potem widząc moją minę zmienił język na angielski (mimo, że moja znajomość niemieckiego jest znikoma, to już po pierwszych słowach zrozumiałam o co mu chodzi :)
- A musi pan? Właśnie go upakowałam w torbie po odprawie paszportowej.
- Jednak bym prosil.
Odpinałam po kolei kieszenie w torbie, bo nie zanotowałam w pamięci, która to dokładnie była kieszeń. Wreszcie jest. Pan spojrzał i odkrył, że jestem z Polski. Zapytał skąd przyleciałam.
- Z Hong Kongu.
- Ma pani coś do oclenia.
Zaprzeczam ruchem glowy.
- Żadnej elektroniki?
- Nie.

- A może Polish Wodka? - ze znaczącym uśmiechem.

- Nie.
- A moge zajrzeć do walizki.
- Tak. Jeżeli chce pan przejrzeć moje brudne ciuchy - odpowiedziałam z zdegustowana miną :)
Spojrzał na mnie, potem na kolegę, który zaglądał już do walizki innego pasażera. A tamten tylko oczami pokazał, że nie warto :)

Samolot4

Wchodząc po schodach do przedniego wejścia do samolotu zauważyłam, że pilot otworzył okienko i przyglądał się wsiadającym pasażerom. Ja szybko wyciągając mocno szyje, zaglądałam do kabiny i próbowałam obejrzeć jak najwięcej szczegółów w kokpicie. Marzy mi się taki lot w kabinie pilotów!!!! Choć ponoć od czasów pamiętnej daty 11 września, pasażerów nie wpuszcza się już do kabiny pilotów, no chyba że na jakieś specjalne prośby.
Pilot zauważył moje zainteresowanie i się uśmiechnął. :) Ośmielona jego uśmiechem zapytałam:
- Często lata pan z otwartym oknem?
- Tak bardzo często wietrze w ten sposób kabinę, potrzebuje dużo świeżego powietrza :)
(Na wysokości przelotowej ok 9 km panuje temp - 50 st C) :)

 

Majorka królowa Balearów

Z pierwszego wyjazdu na Majorkę pamiętam - nieświeżą drożdżówkę, która wywołała u mnie rozstrój żołądka. Przez kilka dni pomstowałam, że Hiszpanie robia szkodliwe dla zdrowia słodkości. Było to pod koniec października 1995 r. W lipcu 1996 r. ta niestrawność okazała się moją drugą córką :) Pamiętam w każdym razie, że na tym wyjeździe nie ruszyłam już żadnej drożdżówki :)))))

Po powrocie z wakacji przywitała mnie przedszkolanka, kiedy przyprowadziłam starszą córkę (wtedy jeszcze jedyną) :) do przedszkola:

- Jak było na Hawajach?

- Ale my byliśmy na Majorce,

- A co to za różnica dla mnie - to i tak inny świat

:)

Córka obstawała potem przy zdaniu, że mówiła, że jedziemy na Majorkę, tylko pewnie pani przedszkolanka coś pokręciła.

Majorka 1104ai

A były to czasy, kiedy w Polsce rodził się dopiero rynek wakacji czarterowych i taki wyjazd dla większości Polaków jeszcze się w głowie nie mieścił - bo wszystkim się wydawało, że to musi kosztować strasznie drogo. Teraz rynek czarterów rozwinął się i radzi sobie całkiem dobrze w Polsce. Czasem nawet zdarzają się okazje cenowe na wyjazd do zagranicznego kurortu, które wychodzą zdecydowanie taniej niż wyjazd nad polskie morze czy góry.

A lecieć na Majorkę warto! Dla słońca, dla piaszczystych plaż, dla zabytków, dla krajobrazów. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Majorka 067ai

Plaża na Majorce w sezonie dośc zatłoczona, ale mozna znaleźć też bardziej intymne i spokojne miejsca

Dziś oglądając zdjęcia i filmy zrobione tam podczas moich wyjazdów, czuje to ciepło, które gwarantuje ta wyspa. Wspominając wyjazdy przypominam sobie też soczyste pomarańcze i cytryny wiszące na drzewach, biały piasek na plaży i gorące morze. Plaże o łagodnym zejściu do morza świetnie się nadają na wakacje dla dzieci.

Te piękne plaże obfitują w panie opalające się topless, co wielce przypada do gustu panom (posiadam w kolekcji film robiony przez M z plaży majorkańskiej, gdzie głównym bohaterem filmu były gołe biusty plażowiczek różnej nacji :)).Gdy panowie oddają się przyjemności oglądania nagich biustów turystek, panie w tym czasie albo mogą zazdrościć innym odważnym paniom ładnych biustów, albo nawiązywać kontakty z przesympatycznymi Hiszpanami :)

 

Dla lubiących zwiedzanie jest mnóstwo miejsc i obiektów godnych polecenia. Oczywiście stolica Palma de Mallorca - przyciąga najwięcej turystów. Jej monumentalna katedra jest perłą miasta i koniecznie trzeba ja odwiedzić. Zbudowana z piaskowca jest najokazalszym zabytkiem na wyspie. Z tarasu tuż przy katedrze rozciąga się piękny widok na port i morze.

Katedra Palma de Mallorca

Majorka 558ai

Katedra Palma de Mallorca

Majorka 563ai

Majorka 677ai

Majorka 697ia

Widok z tarasu widokowego przy Katedrze

Majorka 542ia

W upale każde takie miejsce ochłody było przez nas testowane :)

Majorka 1232ia

Tuż obok katedry w Palmie jest letnia rezydencja króla Hiszpanii, obecnie muzeum udostępnione do zwiedzania. Warto przejść się po komnatach i spróbować sobie wyobrazić jak lato spędzał w tym miejscu król. Pięknie wyposażone komnaty króla i królowej pokazują przepych w jakim przyszło żyć monarsze. Można trochę pozazdrościć :) (choć dla pocieszenia należy pamiętać, że nawet król w dawnych czasach nie miał klimatyzacji, a więc i on mimo tronu jak zwykły śmiertelnik musiał sobie jakoś radzić z upałem :)

Obecnego króla Juana Carlosa, który ma obecnie złą prasę i parę kłopotów na głowie z tronem (wraz z groźbą abdykacji) też można spotkać na Majorce, tyle że jego letnia rezydencja znajduje się w Cala Major.

Majorka 649ai

Jeden z salonów w Letniej Rezydencji Króla

Majorka 815ai

Dziedziniec letniej rezydencji

Majorka 684ia

Widoki jakimi cieszył oko Król Hiszpanii, a dzis mogą nimi się cieszyć wszyscy turyści :)

Majorka 592ai

Majorkę lubią gwiazdy filmu (np Michael Douglas kupił pałac w Valldemossie), brytyjska rodzina królewska (bywa tu książę Karol). Niedawno właścicielem jednej z willi na Majorce została popularna modelka Anja Rubik. Wyspę odwiedzała Agatha Christie (autorka kryminałów), czy Robert Graves (np. "Ja, Klaudiusz"). Mieszkał tu też Pablo Picasso. Przez 10 lat mieszkał tu nawet Antonio Gaudi, którego jeden ołtarz znajduje się w katedrze.

A Polacy szczycą się tym, że Fryderyk Chopin tu spędził trzy zimowe miesiące z George Sand w 1838 r. Wprowadzili się do zimnych cel klasztornych jeszcze niedawno zajmowanych przez mnichów. Jego słowa opisujące tę wyspę do dziś służą biurom podróży za hasła reklamowe - 'niebo jak turkus, morze jak lazur, góry jak szmaragd i powietrze jak w niebie'. Tyle, że przyjeżdżając tutaj Chopin już był chory, a George nie do końca była zadowolona z klimatu (Valldemossa jest jednym z najzimniejszych miejsc na wyspie). Nie do końca też sama Sand przypadła do gustu mieszkańcom, np miejscowemu księdzu, który pomstował, że nie przychodzi na msze niedzielne, i że pije godzinami kawę, śpi całymi dniami, a w nocy pisze i pali mnóstwo papierosów. Były też kłopoty z fortepianem Fryderyka, który zaginął w czasie podróży. A potem przez parę tygodni spędził w porcie w Palmie, gdyż należało za niego zapłacić potężny podatek. Na 3 tygodnie przed wyjazdem w końcu podatek został uiszczony i Frycek mógł grać na swoim fortepianie. Jak się potem okazało przy wyjeździe znowu należy opłacić podatek.... Chopin już go nie wywiózł, tylko sprzedał w desperacji.

Chorobę swoją na Majorce pianista opisywał w następujący sposób w jednym z listów: "Chorowałem przez ostatnie dwa tygodnie jak pies: zaziębiłem się mimo 18 stopni ciepła, róż, pomarańcz, palm i fig. Trzech doktorów z całej wyspy najsławniejszych: jeden wąchał, com pluł, drugi stukał, skądem pluł, trzeci macał i słuchał, jakem pluł. Jeden mówił, żem zdechł, drugi - że zdycham, trzeci - że zdechnę. A dzięki opatrzności dziś jestem po staremu".

Dziś w Valldemossie do malutkich cel klasztornych ustawiają się kolejki turystów mimo, że pamiątek po George Sand i Fryderyku Chopinie nie jest tam zbyt wiele. Muzeum to jest prywatne, a właścicielka Rosa poświęciła mu całe życie. Organizuje tu Festiwale Chopinowskie, wystawy i koncerty. Można od niej usłyszeć z uroczym akcentem 'Dzień Dobry' :)

800px-Mallorca Valldemossa 00375

Widok na Valldemosse

Z Plamy zabytkową kolejką należy wybrać się do Port de Soller. W połowie trasy kolejka zatrzymuje się na kilkanaście minut w punkcie widokowym. A widok zapiera dech w piersiach. Sama miejscowość położona jest niezwykle malowniczo. Miasto Soller jest bardzo przejrzyście zaplanowane i pięknie utrzymane. Charakterystyczne w nim są fantazyjne kratownice okien i wielkie drewniane bramy. Plac centralny miasta skupia się niedaleko Katedry St Bartolomeu i Banco De Soller. Z miasta zabytkowym tramwajem dojechać można do Port de Soller. Tu mieszczą się: port jachtowy, mnóstwo restauracji, port rybacki, piękna plaża i punkt widokowy na klify i lazurowe morze. Typowymi wąskimi uliczkami dochodzi się do punktu widokowego i tu należy nacieszyć oko wspaniałym widokiem :)

Majorka 872ia

Peron zabytkowej kolejki do Port de Soller

Majorka 965ai

Pociąg do Port de Soller

Majorka 886ia

Jedziemy i podziwiamy krajobrazy za oknem :)

Majorka 892ai

Majorka 987ia

Przystanek w punkcie widokowym :)

Majorka 970ai

Majorka 983ai

Widoki na Soller

Majorka 995ai

Majorka 990ai

Wyczekany moment, aż reszta turystów już wsiada do pociągu, żeby ruszyć w dalszą drogę... wydaje się, że tylko my tu jesteśmy :)

Majorka 1018a

Tramwaj do portu

Majorka 1062ai

Portowe widoki

Majorka 1087ai

Majorka 1069ia

Majorka 1073ai

Majorka 1116ia

Punkt widokowy Port de Soller

Majorka 1139ai

Majorka 1186aii

Jeden z budynków w Soller , gdzie widac charakterystyczne fantazyjne kratownice okien

Majorka 1182iai

Majorka 1170ai

Katedra San Bartolomeu w Soller

Majorka 1217ai

Znowu chłodzenie :)

Majorka 1223ia

Jedna z charakterystycznych drewnianych bram

Majorka 1176ai

Przed wejsciem na wystawę Pabla Picassa

 

Niedaleko Stolicy znajduje się Palma Aquarium. Jeżeli nie boisz się rekinów, które przepływają Ci nad głową i są na wyciągnięcie ręki i mnóstwa egzotycznych zwierząt i roślin morskich - to miejsce dl Ciebie :) Ja prawie dotykałam te rekiny. Prawie!! :)

Majorka 254ai

Palma Aquarium

Majorka 306ai

Majorka 291ai

Majorka 308ia

Majorka 269ai

Majorka 299ai

Majorka 322ai

Znak ostrzegawczy przed drapieżnikami morskimi :)

Majorka 324ai

Dla tych co mają dość słonej morskiej wody jest tu też Aquapark z woda słodką i mnóstwem atrakcji do spędzenia całego dnia bez chwili nudy. A Ci co maja dość już i plaży i wody w każdej postaci, a nie lubią spędzać czasu bezczynnie, mogą poza zwiedzaniem wybrać się pograć w golfa.

Majorka 1325ia

Zjeżdzalnie w Aquaparku

Majorka 1378ai

Majorka 1454ai

Zjeżdzanie na 'naleśnikach' :)

Majorka 1455iia

Majorka 1470ai

Moja stopa po wylądowaniu w basenie :)

Majorka3a

Gramy w golfa :)

Można tu spędzić czas na rozrywkach w dzień i w nocy. Można uciec w głąb wyspy i nacieszyć się miejscami spokojnymi, gdzie nie ma tłumów, a życie toczy się spokojnym południowym rytmem. Można spędzać czas aktywnie, lub na lenistwie. Majorka nazywana jest perłą Morza Śródziemnego i jest to zasłużona nazwa.

Mitologia i współczesność zaklęte na Krecie

Jest takie powiedzenie - Grek urodził się zmęczony i żyje po to, żeby odpocząć - to dość dobrze tłumaczy dlaczego Grecy się nie spieszą i wprawdzie wszystko załatwią... ale jutro, jutro :D To ma swój wielki urok, jeżeli się człowiekowi nie spieszy... :) A my północne ludy jednak preferujemy styl niemiecki - ma być zrobione, ale na wczoraj najlepiej.

Kreta 192ai

Do tego Grecy to urodzeni nałogowcy- palą papierosy na potęgę. Wszędzie. Zupełnie im niestraszne przestrogi drukowane na opakowaniach papierosów i kampanie antynikotynowe. Papierosy w ustach starszych i młodszych, kobiet i mężczyzn, dziewczyn i chłopaków to zupełnie normalny widok. Papieros to u nich styl życia.

Wśród młodych Kreteńczyków obecnie panuje powszechna moda - każdy młody chłopak nosi brodę. Większość taką "trzydniową", ale są też amatorzy długo zapuszczanej brody. Jak się nie spojrzy na ulicy - to każdy młody chłopak ma zarost na twarzy. Policzyć na palcach rąk można tych, co nie mają :)

Kreta to dla miłośników mitów wielka okazja do poznania miejsc w nich opisywanych. Można tu znaleźć miejsce narodzin Zeusa w jaskini Dikitii. Wszelkie dzieje z życia Zeusa są związane z Kretą. Najsłynniejszy jest jednak mit o Minosie, Minotaurze i labiryncie. Potem mit o Egeuszu, który utonął w morzu , gdy zobaczył czarny żagiel oznaczający śmierć jego syna (stąd nazwa - Morze Egejskie). Mit o Dedalu i Ikarze, potwór Talos i mnóstwo innych. To wszystko mity z Krety. Nie da się ukryć, że mitologia to miejscami magiczna, czasem romantyczna, wielokrotnie przerażająca, a czasem komiczna opowieść. I ta różnorodność mitów jest chyba tym co do nich przyciąga najbardziej. Miejsca, które są tłem dla tych czasem thrillerowych i romansidłowych opowieści to właśnie przepiękna Kreta. :)

Jaskiń jest na wyspie kilka. W jednej z nich niedaleko Matalii mieściły się katakumby pierwszych chrześcijan, a w latach 60 XX w. zamieszkiwali je hipisi. Można te jaskinie zwiedzać bezpłatnie.

Dla miłośników znajdą się tez tu miejsca, które pięknem przyrody zachwycają niezwykle. Wąwóz Samaria jest jednym z kilku, ale ten jest najbardziej okazały i najczęściej odwiedzany przez tłumy turystów. Znajduje się w paśmie Gór Białych. Jest najdłuższym w Europie suchym wąwozem. Ściany sięgają 500 metrów wysokości, a szerokość w najwęższym miejscu to 3 m - Stalowe Wrota.

Naturalny las daktylowy znajduje się niedaleko plaży Vai, według legendy wyrósł dzięki piratom, którzy wypluwali pestki daktyli na plaży. :) Laguna Balos trudno dostępna dla turystów, ale za to najpiękniejsza na wyspie.

Heraklion - stolica Krety - miasto tętni życiem w ciągu dnia i w nocy. Turyści przemierzający ulice w wielkich ilościach, ale też mieszkańcy miasta i okolic lubią spędzać czas w tym największym mieście na wyspie. Centrum nastawione na rozrywkę dobrze funkcjonuje i dobrze się sprawdza, kiedy chcesz spędzić czas z przyjaciółmi. Gwar uliczek w centrum jest bardzo przyciągająca, aż chce się w tym gwarze uczestniczyć.

Heraklion to trochę miasto w ciągłej budowie. Zresztą niedokończone budowy to częsty obrazek na Krecie.

Kreta 359ia

Port w Heraklionie

Kreta 328iaTwierdza Wenecka

Kreta 356ia

Kreta 354ia

Sprzedawca gąbek w porcie

Kreta 366iaKościół św. Tytusa w Heraklionie

Kreta 380aiLoggia Wenecka

Kreta 077ia

Fontanna Morosiniego

Kreta 043ai

Kreta 101ai

Występy ulicznej grupy taneczno - akrobatycznej

Kreta 103aiKreta 125aiKreta 143aiKreta 148aiKreta 086ia

Przedstawiciele 'Charli Cheplinowskiej' mafii rumuńskiej na ulicach Heaklionu. Nagabują turystów na fotografowanie, a potem trzeba za to zapłacić. W pobliżu krąży "matka" i obserwowuje cały proceder.
Kreta 088ai

Pałac Minotaura w Knossos niedaleko stolicy - Herkalionu to żelazny punkt w poznawaniu Krety i naszej europejskiej historii. Zawsze będzie mi się kojarzył z pięknym naściennym malowidłem przystojnego Księcia wśród lilii mimo , że najbardziej znanym freskiem jest portret kobiety zwanej 'Paryżanką'. No i te legendy jakoby Minotaur żyjąc pod pałacem w labiryncie, który został zaprojektowany przez Dedala, żywił się młodzieńcami i dziewicami, działają na wyobraźnię. Wśród murów i ruin da się wyczuć zapach historii, a dzięki dobrym opisom i grafikom dostępnym dla turystów, można wyobrazić sobie jak potężny i pełen przepychu był to pałac w czasach minojskich. Łatwo też jest wyobrazić sobie jak Tezeusz po zabiciu Minotaura wyszedł z labiryntu dzięki kłębkowi nici, który podarowała mu zakochana w nim Ariadna.

Kreta 236ai

Pałac Minosa

Kreta 232iaKreta 230aiKreta 221iaKreta 246aiKsiążę Lilii

Kreta 261aiMinojski ryton w kształcie głowy byka w Muzeum Archeologicznym w Heraklionie

W Chanii - drugim co do wielkości mieście Krety można nie tylko obejrzeć budowle weneckie w porcie otoczonym kolorowymi kamieniczkami, ale też napotkać można budowle tureckie i synagogę żydowska. Chania słynie też z wyśmienitego jedzenia.

Rethimnon - o tym mieście mówi się że jest najpiękniejsze na wyspie (choć niektórzy twierdzą, że najpiękniejsza jest Chania). Panowali tu najpierw Wenecjanie potem Turcy i w końcu Grecy. To wszystko odbiło się na architekturze miasta. Pozostały tu budowle weneckie, ale też kościoły przekształcone w meczety. Turystów przyciąga starówka z wąziutkimi uliczkami. W Rethimnon często się zdarza, że tzn gratisy, które dostaje się zwykle na koniec posiłku - tu są podawane jeszcze zanim złoży się zamówienie - to bardzo miłe i przyciągające :) choć należy uważać potem na rachunek :)

Dla młodych i spragnionych rozrywek ludzi znajdzie się wiele rozrywek w kurorcie Hersonissos. Tu jest mnóstwo klubów nocnych i dyskotek, barów nad brzegiem morza. Miasto tętni życiem. I ma całkiem ładną plażę w pobliżu.

Kreta 299ia

Haersonissos

Kreta 284ai

Z Ajios Nikolaos, które na mnie zrobiło wrażenie francuskiego San Tropez, kiedy oglądałam wybrzeże i miasto znad brzegu ciemnogranatowego jeziora słodkowodnego - Wulismeni, wybrałam się na morską wycieczkę statkiem na wyspę Spinalonga. Zwana jest Wyspą Trędowatych, do roku 1957 było to miejsce zsyłki chorych na trąd. Jest niezamieszkała, a ostatni mieszkaniec, prawosławny ksiądz, opuścił ją w 1962 roku. Spacer po tej rozgrzanej upalnym słońcem, powstałej w skutek trzęsienia ziemi wyspie to przyjemny czas. Duchy przeszłości mieszkają miedzy budowlami. A przeszłość ta niełatwa była dla mieszkańców, którzy tu żyli w zamknięciu i zapomnieniu. Niezależnie od stanu majątku, czy wykształcenia nie byli objęci opieka lekarską.

Kreta 695ai

Kreta 452ai

Ajios Nikolaos

Kreta5a

Kreta 642ai

Spinalonga - Wyspa Trędowatych

Kreta 645iaKreta 632aiKreta 636aiKreta 629aiSpacerowanie po rozgrzanych upalnym słońcem kamienistych ścieżkach Spinalongi

Kreta 617iaKreta 601ai

Na koniec moich wspomnień z Krety - obrazek z Heraklionu, po spożytym posiłku, podszedł do nas właściciel tawerny. Pytał czy nam smakowało i niespiesznie ustawiał na stole gratisy. Z figlarnym uśmiechem na twarzy tłumaczył:

-This is very good cake, this is coconut deser and this pure alkohol :)))))

(To jest bardzo dobre ciasteczko, to kokosowy deser a to czysty alkohol)

Kreta6a

Niesamowite niebo nad Kretą

Lista artykułów:

Lubisz mój Blog? Posłuchaj:

muchos_cojones.png

Copyright Romul.pl 2015. All Rights Reserved.