Romul.pl

Biuro Podróży Poznań

 

Lubisz mój blog? Podobał Ci się ten wpis?
Odsłuchaj więc proszę i dodaj do playlisty tę muzykę:

Muchos_Cojones_-_Olśnienie.png

Czerwony Kapturek oraz zasłyszane w podróży

Podróże ponoć kształcą, ale też bawią i dają możliwość spotykania ciekawych ludzi. Ludzi, których spotykam tylko na chwilę, ale czasem długo jeszcze o nich pamiętam. Pamiętam jakie wrażenie na mnie zrobili, lub z upodobaniem wsłuchuje się w różne opowieści, które czasem towarzysze podróży snują. Ja uwielbiam podróżować i bardzo daleko, ale też krótkie podróże są mi strasznie bliskie. Wykorzystuje do tego różne środki lokomocji dzięki temu mam czasem kontakt z niebanalnymi zjadaczami chleba :) Okazuje się, że nawet te najbliższe podróże - zwykłe przechadzki po Poznaniu mogą obfitować w różne liczne przygody. Jedne prawie jak horror, inne komediowe :)

czerwony kapturek 1

Idąc przez Stary Rynek pewnego zimowego wieczoru. Ubrana zwyczajowo w swój czerwony płaszczyk. Tyle, że tym razem na głowie oprócz kaptura, miałam też naciśniętą czapkę do tego szalik szczelnie owijał szyję. W uszach miałam słuchawki. Niewiele sygnałów dźwiękowych do mnie docierało z zewnątrz, bo większość mojej uwagi zajmował audiobook w słuchawkach. Nagle wyskoczył przede mnie młody chłopak (nie słyszałam zbliżających się kroków przez te słuchawki w uszach) i z szerokim uśmiechem mówi do mnie: - Cześć jestem wilkiem. Tak mnie wystraszył, że zawał już wisiał na włosku. - Czyś Ty człowieku oszalał - od razu powiedziałam ze śmiechem - wprawiłam go najpierw w osłupienie, a potem się zawstydził. - O mało zawału nie dostałam, tak mnie przeraziłeś - mówiłam ubawiona z tak mocno bijącym sercem, że nic innego już nie słyszałam tylko dudnienie w klatce piersiowej. Kiedy się zorientował, że nie miał do czynienia z młodym Czerwonym Kapturkiem (na którym chciał zrobić piorunujące wrażenie) tylko z babcią, kompletnie był zaskoczony i zaczął przepraszać. Okazało się, że za nami była grupa jego kolegów. Kiedy zobaczyli, że ich kumpel zaliczył wpadkę nie byli w stanie powstrzymać się od śmiechu. Wrócił do nich nie wiedząc jak się zachować, a ja długo odchodząc śmiałam się w głos. Mojemu śmiechowi wtórowały wybuchy śmiechu kolegów Wilka :)

Pociągiem przez świat :)

W pociągu spotyka się czasem niezwykle dobrane towarzystwo. Niedawno mając przed sobą długie godziny jazdy pociągiem przygotowałam się do tego starannie. Na uszach słuchawki i dobry audiobook, a w rękach robótka na drutach. Miałam nadzieję iż mimo, że podróż z Rzeszowa do Poznania trwa 9 godzin, to jakoś to przetrwam z tymi moimi ulubionymi pomocami. Do Krakowa tak właśnie spędziłam czas. Robiąc na drutach i wsłuchując się w tembr głosu Marka Kondrata czytającego książkę Manueli Gretkowskiej, a że książka była zajmująca to skupiłam się na niej. Palce natomiast szybko i sprawnie dziergały tył szarego sweterka. W Krakowie dosiadło się towarzystwo wypełniając cały przedział. Od razu czułam, że słuchanie książki może nie przebiegać swobodnie, bo towarzystwo wchodzące do przedziału było dość gadatliwe i hałaśliwe. Trochę mi to było nie w smak, ale wyboru żadnego nie miałam. Na początku dość sceptycznie do tych pasażerów podchodziłam, ale z każdą minutą czułam, że ludzie są nie tylko interesujący, ale też bardzo sympatyczni. Zaczęło się od opowieści jednej pary z Piły o tym, że jadąc do Krakowa ich pociąg miał 5 godzin spóźnienia..... i na razie tylko się modlą, żeby powrotna podróż nie była podobna do poprzedniej, a potem rozmowa szła gładko i niezwykle interesująco i każdy pasażer tego przedziału miał coś fajnego do powiedzenia. Opowieści o czasach studenckich rozbawiały wszystkich pasażerów bez wyjątku. Nawet młodziutkiego chłopaka na studenta właśnie wyglądającego. Najdłuższym tematem okazał się problem nachalnych gołębi, które z upodobaniem dręczą lokatorów wszelkich blokowisk. I wychodzi na to, że to plaga dotycząca każdego miasta. Pan ze Szczecina zaczął opowiadać jak to wybrał się do sklepu w celu zakupienia figurki kruka, bo wedle niejakich mądrych rad - to dobry sposób na odstraszanie gołębi, bo to ich naturalny wróg. Mnie ta opowieść bardzo zainteresowała, bo sama mam problem z obsrywającymi mi balkon gołębiami. Chyba w moim bloku, mój właśnie balkon spodobał im się najbardziej. I tu każdego ranka urządzają sobie gadatliwe debaty w kilku przedstawicieli gatunku. To ich gruchanie i przekomarzanie się można do pewnego czasu znosić dość swobodnie. No chyba, że miało się nieprzespaną nockę i one z lubością gruchają pod oknem już od świtu, wtedy kończy się to wychodzeniem z łóżka i atakiem ścierką czy innym odstraszaczem. Zwykłe - sio - nie robi już na nich wrażenia. Jednak obsrywania balkonu i ścian już ze spokojem znosić się nie da. Zatem kiedy tylko usłyszałam, że pan sąsiad przedziału, pociągu relacji Przemyśl - Słupsk, zakupił sztucznego kruka do walki z ta plagą, moje zainteresowanie sięgnęło zenitu i szybko poprosiłam: - Niech pan powie czy to działa? Bo widziałam u sąsiadów sztucznego kruka i już sama chciałam takiego szukać. - Zaraz do tego dojdę, jak tylko opowiem jak wyglądał mój zakup. Wszedłem do marketu, gdzie wiedziałem, że takie kruki można nabyć. Dumny i szczęśliwy, że moja walka z gołębiami dobiega końca udałem się w kierunku kasy. Po drodze napadł mnie starszy jegomość z pytaniem: - Panie, a gdzie tu można znaleźć dzięcioły? Cały przedział ryknął salwą śmiechu. - Zaszokowany odpowiedziałem mu - Przykro mi drogi panie, ja polowałem tylko na kruka, dzięcioły mnie zupełnie nie interesują. Na to starszy pan: - Bo widzi pan posadziłem w ogrodzie parę drzewek i dzięcioły je niszczą. A słyszałem, że to ptaki terytorialne i jak któryś zobaczy, że na danym terenie już jakiś dzięcioł jest, to odlatują w inne miejsce. - Starszemu panu nie pomogłem. Za to szybko udałem się do domu zamontować na balkonie kruka - pogromcę gołębi. Przez dwa dni byłem najszczęśliwszym mieszkańcem mojego bloku. Gołębie omijały mój balkon szerokim łukiem. Balkon już lśnił czystością, a ja szczęśliwy wracałem do domu po pracy, wiedząc, że tego dnia nie będę musiał sprzątać odchodów tych wszędobylskich ptaszysk. Tak było przez dwa boskie dni. Trzeciego dnia wracając deszczowym popołudniem do mieszkania, z chodnika zadarłem głowę w górę podnosząc wzrok spod zalanego deszczem parasola, żeby spojrzeć na mojego sprzymierzeńca kruka. Oniemiałem. Kruk i owszem był na swoim miejscu, ale obok na balustradzie balkonu cztery gołębie przytulone do niego chroniły się przed deszczem....... Od tego dnia przyjaźń ze sztucznym krukiem kwitnie w najlepsze w narodzie gołębi - dokończył opowieść szczecinianin. Niestety to pogrzebało moje nadzieje na bezkrwawą walkę z zarazą gołębia, ale za to towarzystwo ubawiło się przednio.

Autobus zielony przez ulice mego miasta mknie... :)

W jednej z moich podróży miałam przyjemność spotkać cztery lekarki. To było chyba jedno z najfajniejszych towarzystw jakie mi się przytrafiły do tej pory. Dziewczyny były w różnym wieku, od wieku po trzydziestce do emerytalnego. Zżyte byłe jednak ze sobą i wyraźnie się bardzo lubiły. A do tego z lubością opowiadały różne przypadki pacjentów z jakimi miały do czynienia. Cała ta podróż była zdominowana przez owe lekarki i wspominam ją jako jedną z tych, w których uśmiałam się najwięcej :) Z tych opowieści najbardziej pamiętam dwie. Najmłodsza z nich wyglądająca na trzydzieści plus - specjalności lekarz rodzinny, wspominała jednego ze swoich pacjentów. Lekarka owa podczas podróży prawie cały czas podjadała jakieś kanapeczki czy smakołyki, ale też częstowała innych. W każdym razie widać było, że jedzenie sprawia jej niezwykle dużo przyjemności, co na jej nieszczęście odkładało się warstewką tłuszczyku tu i ówdzie. Nic sobie jednak z tego nie robiła. I nie tylko z siebie żartowała, ale też trzeba przyznać, że te parę dodatkowych kilogramów dodaje jej uroku i seksapilu. Opowiadała jak to zgłosił się do niej pacjent płci męskiej, który narzekał, że czuje się coraz gorzej i jest ociężały oraz że nie ma zupełnie energii. Mężczyzna wprawdzie wyglądał dość zdrowo, jednak oponka brzuszna była wyraźnie widoczna. Pani doktor zleciła mu parę podstawowych badań, żeby wykluczyć jakąś jednostkę chorobową, ale przede wszystkim dyskretnie zaleciła zrzucenie paru kilogramów. Pacjent zapytał co by mu zarekomendowała. Ona książkowo wręcz, poradziła lekkie posiłki na zasadzie - jem często, ale za to małe ilości oraz więcej ruchu. Na początek choćby zwykłe codzienne spacery. Po jakimś miesiącu pacjent znowu się zjawił i od progu gabinetu uradowany podał lekarce wyniki badań i powiedział: - Pani doktor, dziękuję bardzo. Teraz czuję się o wiele lepiej. I proszę spojrzeć udało mi się zrzucić już parę kilogramów. - Strasznie panu zazdroszczę, jak pan to zrobił??? - zapytała lekarka, która właśnie niedawno postanowiła przejść na dietę (ale dietę typu - od jutra zaczynam). - No jak to jak - tak jak mi pani poradziła!!! :) Inną opowieścią był przykład pacjentów, który podawała lekarka niezwykle elegancka, zadbana i dystyngowana, najstarsza z całej czwórki: - Najgorsi to są pacjenci, którzy przychodzą do mnie z żonami. - Ale czemu najgorsi? - zapytałam zdziwiona, bo pomyślałam, że dobrze kiedy mąż dba o zdrowie własnej żony. - Tak, tak - tacy są najgorsi - wtórowała jej inna pani doktor i widać było, że rozumieją bez słów problem mężczyzn przychodzących do lekarza z żonami. Zaczęłam się dopytywać, gdzie tu problem. Dystyngowana pani doktor spieszyła z wyjaśnieniem: - Bo proszę sobie wyobrazić. Przychodzi mężczyzna, często to taki rosły, postawny facet. Za nim wchodzi do gabinetu kobieta. Pytam zawsze od razu, które z nich jest pacjentem. Za każdym razem odpowiedź jest ta sama. Pacjentem jest on. Zaczynam dopytywać, co mu dolega. Na każde moje pytanie odpowiada żona, a facet siedzi cicho. W końcu nie wytrzymuję i mówię, że może by pan mi odpowiadał, skoro to pan jest chory. A on na to: - Ale żona lepiej wie.... :)

 Jak można najeść się czosnku do samolotu :)

Kobiety i dzieci Madagaskaru, czyli Bonjour Wazaha

Madagaskar 4234ll
Przepraszam chłopcy....
 
Nie interesowałam się wami za bardzo.
 
Moje zainteresowanie skupiło się tu na dzieciach i kobietach.. Trochę Was pominęłam w swoich obserwacjach. tzn niby odrobinę podglądałam i Was - płeć brzydką..  Jednak szczególnie ciągnęło mnie do dzieci i kobiet.
 
Oglądałam, podglądałam, podsłuchiwałam i fotografowałam... wiem wiem.. trochę to nie fair, ale moja ciekawskość ogarnęła mnie całą i nie odpuściła, aż do powrotu do Polski.
 
- Co ze zdjęciami??
 
- A co ma z nimi być? - dziwi się pilot wycieczki
 
- Tu było napisane, żeby pod żadnym pozorem nie robić zdjęć ludziom.. To co ja teraz zrobię?? Jak mam wrócić z tej wyprawy bez zdjęć mieszkańców? - pytam dalej wskazując listę przykazań dla uczestników - co robić można, a czego pod żadnym pozorem nie próbować, będąc na Madagaskarze.
 
- Zdjęcia róbcie ile chcecie, byle szybko i bez pytania o pozwolenie... Bo wtedy albo dostaniesz odpowiedz, że nie wolno, albo żebyś dała im bonbona (cukierek).
 
:)
 
No to aparat w dłoń i na łowy :)
 
Chciałam się dowiedzieć czy kobiety tu są szczęśliwe? Czy ciężko musza pracować? Jak wygląda ich życie codzienne. Czy mają czas na rozrywki, plotki, zabawę. I jaki stosunek mają do nich mężczyźni.
 
Przez pierwsze dni nie bardzo była ku temu okazja, bo częściej spotykałam lemury i kameleony niż zwyczajnych ludzi :)
 
Jadąc przez kraj busem z kierowcą o jakże dźwięcznym i jakże znajomym imieniu: Dudaa, dokonywałam obserwacji przydrożnych. A droga jest jak się okazuje kopalnią wiedzy o niektórych zwyczajach. Niestety zdjęcia robione przez szybą samochodową nie zawsze wychodzą dobrze, a i nie zawsze zdążyłam zrobić ujęcia ciekawego miejsca czy okoliczności.
 
Kobiety sadzą ryż. I tylko one mogą go sadzić. Według tradycji Malgasze wierzą, że ryż tylko wtedy wyda dobre plony kiedy sadzony jest ręką kobiety. Jednak muszę uspokoić feministki. W pracach na polach ryżowych również uczestniczą mężczyźni. Oni mogą się zajmować całą resztą tej ciężkiej pracy. Jest jeszcze inna tradycja związana z sadzeniem ryżu. Kobiety swoimi zręcznymi palcami z kępki sadzonek oddzielają po siedem listków i taką ilość sadzą w wodzie na polach. O tych siedmiu listkach opowiadał lokalny przewodnik, bardzo sympatyczny młody mieszkaniec jednej z okolicznych wiosek. Na pytanie:
 
- Dlaczego akurat siedem listków? Czy to ma znaczenie dla rozwoju i plonów ryżu?
 
- Tak jest od zawsze. Kiedyś pytałem ojca czemu sadzi się te siedem listków. On mi tylko odpowiedział, że taka jest tradycja. - odpowiedział przewodnik. - Nie ma naukowych dowodów, że ilość listków w sadzonce wpływa na plony.
 
Mówił też o tym, że generalnie w tej okolicy żyje się zgodnie z wieloletnią, a nawet wielowiekową tradycją. On - młody, wykształcony człowiek. Znający języki, mający ciągły kontakt z turystami z różnych stron świata. Ubrany w nowoczesne, markowe ciuchy.  Pracuje w szkole z dziećmi, które uczy tego jak edukacja w życiu pomaga i ile daje możliwości. Sam się przyznaje, że mimo posiadanej wiedzy też żyje zgodnie z tradycją. I to co mu powie ojciec jest święte. Mimo, że jest dorosły i sam ma własną rodzinę - żonę i dzieci.
 
I ta tradycja jest wszechobecna, niemal namacalna. Sposób życia nie tylko podyktowany warunkami naturalnymi i możliwościami finansowymi, ale także zasadami jakie wyznawali przodkowie.
 
Madagaskar 2303ll
Sadzenie ryżu jest możliwe tylko przez kobiety. Bo tylko kobiety rodzą i tak samo ma rodzić ryż.
Madagaskar 2299ll
Zachęcały mnie kiedy im robiłam zdjęcia, żebym im pomogła w sadzeniu. Kiedy się ochoczo zgodziłam  - nieźle się ubawiły z tego. Chyba nie wierzyły w moje możliwości :)
Madagaskar 2302ll
 
Madagaskar 2517ll
Wyrywanie chwastów spośród ryżu
Kobiety tak samo 'od zawsze' robią pranie w rzece i tak samo rozkładają je na ziemi do wyschnięcia jak ich przodkowie. Budują domy bez kominów jak rodzice i sąsiedzi. Wyplatają koszyki, kapelusze i mnóstwo drobiazgów z rafii jak kiedyś. Noszą dzieci na plecach w chustach jak przed wiekami. Ale też rozwijają się i edukują. Prowadzą swoje małe rodzinne firmy lub pracują w przedsiębiorstwach innych. Korzystają ze swoich talentów i umiejętności wyuczonych w szkole. Bywają kelnerkami, sprzedawczyniami czy nauczycielkami. Również tak jak na całym świecie dbają o swoje ogniska domowe, mężczyzn i dzieci. Mimo czasem niewielkich możliwości lubią dbać o siebie. Są raczej skromne. Przyznam się, że obserwowałam je z zafascynowaniem.
 
L1120093ll
Noszenie dzieci w chustach na plecach
Madagaskar 4003ll
Madagaskar 1934ll
L1120385ll
Fascynująco kolorowa, przeurocza starsza kobieta w fabryce jedwabiu - segreguje kokonu jedwabników.
L1120391ll
Wyplatanie nitek jedwabnych na kolanie
L1120410ll
Madagaskar 080ll
Malgaszka w kolorowej lamba jako spódnicy i jako nakrycie głowy
Madagaskar 099ll
Pranie w rzece
Madagaskar 1937ll
Madagaskar 1942ll
Sprzedawczyni warzyw
Madagaskar 1933ll
Charakterystyczna torba z rafii, większość Malgaszy nosi je za każdym razem gdy wychodzą do wsi czy miasta na zakupy. Tak samo kobiety jak i mężczyźni
Madagaskar 2982ll
Wyplatanie koszy z rafii w różnych kolorach
Madagaskar 1943ll
L1110955ll
Uboga kobieta mieszkająca  dosłownie pod sklepikiem mięsnym. Myślę, że miejsce wybrała celowo, bo czasem ktoś kupujący się lituje i ofiarowuje jej coś do jedzenia
Madagaskar 2313ll
Głowy służą przede wszystkim do noszenia ciężarów
Madagaskar 3068ll
Madagaskar 3069ll
Madagaskar 3998ll
Madagaskar 4108ll
Madagaskar 2068ll
Madagaskar 2090ll
Madagaskar 2239ll
Madagaskar 2359ll
Mamie z okienka pokazałam ich zdjęcia i jak widać bardzo jej się podobało, dzieci jednak nie były przekonane do mnie :)
Madagaskar 2374ll
Żona szamana z dwójką dzieci
Madagaskar 2774l
Sprzedawczyni czapek z rafii
Madagaskar 2764ll
Madagaskar 3000ll
Babcia z wyraźną zaćmą opiekująca się wnukiem
Madagaskar 2990ll
Madagaskar 3021ll
Recykling butelek do wina w winnicy. Na Madagaskarze nie ma fabryki szkła. Wykorzystuje się wielokrotnie te same butelki
Madagaskar 3022ll
Madagaskar 3024ll
Właścicielka winnicy. Oprowadzała nas po swojej firmie. Zwróciłam na nią szczególna uwagę, bo u niej jedynie, na całej wyspie, zauważyłam srebrny ząb. Niestety nie wiem czy to oznaka zamożności.
Madagaskar 3035ll
Pięknie położona winnica na tle pasma górskiego
PB271337ll
Wyprodukowane wino w butelkach z recyklingu z nowymi firmowymi naklejkami
Madagaskar 3810ll
Dziewczyna poszukująca szafirów w rzece. Maska na twarzy to wyraźny sygnał, że jesteśmy na południu wyspy
L1120255ll
Jedliśmy drugie śniadanie  przy drodze. Przechodzące kobiety długo nas zagadywały i wyraźnie o coś pytały. Nie było akurat w pobliżu przewodnika, żeby przetłumaczył. Kiedy odpowiedzieliśmy, że ok. To śmiały się jeszcze długo po drodze.... :) Aż strach myśleć co to było za pytanie :))
Madagaskar 3976ll
Śliczna kelnerka w restauracji. W jedynej, w której było przepyszne jedzenie. Prowadził ją Włoch...
Madagaskar 4015ll
Madagaskar 4304ll
Sklepik na plaży. Miejsce pracy i spotkań w oczekiwaniu na nowych klientów
Madagaskar 4146ll
Madagaskar 4181ll
Madagaskar 4571ll
Madagaskar 4448lil 
 Madagaskar 4436ll
Ploteczki :)
Madagaskar 4575ll
Madagaskar 4483ll
Madagaskar 4576ll
A plażę mamy rajską
Madagaskar 4550ll
Madagaskar 4510ll
 Madagaskar 4590ll
Świeżo złowiony miecznik. Chłopcy niosą go na sprzedaż do ośrodka dla turystów. Delektowałam się nim podczas kolacji :)
Madagaskar 4315ll
Madagaskar 4224ll
'Kultowa" różowa sukienka też tu ze mną była :)
PB302105ll
Brzeg Oceanu Indyjskiego od strony Kanału Mozambickiego podczas odpływu
 Madagaskar 4215ll
Łodzie z jednego pnia drzewa to podstawowa forma żeglowania i połowów ryb
Madagaskar 4075ll
 
 
 
Dzieci.... no cóż... jestem typową kobietą, której na widok maluchów serce się rozpływa i mięknie :)
 
Madagaskar to dzieci, miliony dzieci, gdzie nie spojrzysz tam dzieci! Najczęściej z ubrudzonymi  buziami i obsmarkanym nosem. Cieszą się ze wszystkiego. Nie mają zabawek więc wykorzystują wszelkie śmieci z ulicy, żeby skonstruować sobie coś do zabawy.
 
Po zmroku właściwie niewielu ludzi można jeszcze spotkać na zewnątrz. Ludzie chodzą spać bardzo wcześnie, nie dziwne też, że maja tak wiele dzieci! Cóż innego mieliby robić kiedy prądu nie ma w domu, a ciemno robi się tak wcześnie;) Jak mówił pilot Olivier:
 
- Nie ma tu rozrywek, nie ma telewizora, to co się robi wieczorem...? Robi się dzieci! :)
 
Madagaskar 2209ll
Chłopcy w mundurkach szkolnych
Madagaskar 2256ll
Rodzeństwo - olśniewająca czwórka :)
Madagaskar 2263ll
Przepiękna, prawda?
Madagaskar 2260ll
Myślę, że ten uśmiech mamie rozjaśnia każdy dzień
Madagaskar 2276ll
Prezent z baloników był strzałem w dziesiątkę :)
PB260964ll
Następnego dnia rano, dwaj młodsi bracia czekali na Wazah'ów przy drodze, odrobinę jakby zaspani.. :)
L1120117ll
L1120121ll
L1120143ll
L1120193ll
Chłopca w żółtym dresiku o mało nie adoptowałam :) spodenki mu co chwilę spadały, bo gumka nie trzymała. On mozolnie je wciąż podnosił. Tylko oczami pokazywał, że jest tym skrępowany. Biały człowiek go fascynował i chciał być w centrum wydarzeń :)
Madagaskar 2549ii
Mój faworyt, rączkę asekuracyjnie trzyma już przy pasku u spodenek :)
Madagaskar 2281ll
Madagaskar 2329ll
 
Mogłabym spędzić cały czas wyjazdu na obserwowaniu zabaw, figli i nauki dzieci na Madagaskarze. Obserwowanie maluchów rozczula mnie niemiłosiernie :) ale też daje strasznie dużo refleksji na temat tego jakie stosunki rodzinne panują w tej części świata. Rodzina tu jest najważniejsza. Dbanie o brata czy siostrę jest zupełnie naturalne od najmłodszych lat. Opieka nad rodzeństwem jest oczywista i niewymuszona. Rodzeństwo jest związane ze sobą i w czasie zabawy, i w czasie obowiązków. Małe szkraby na krok nie opuszczają starszego rodzeństwa. To ich idole i pierwsi 'nauczyciele'. I najlepsi towarzysze zabaw i psot. Jednocześnie dla starszego rodzeństwa, młodsze bardzo szybko staje się obowiązkiem. Trzeba o nie dbać i pilnować żeby nie przeszkadzało kiedy rodzice są zajęci pracą.
 
L1110945ll
Opieka nad młodszym rodzeństwem to naturalna kolej rzeczy w rodzinie. Jednak widok tej dziewczynki, w fabryce aluminium, 'na oko' 6-8 letniej, która dźwiga na plecach młodszego brata czy siostrę, wbił mnie w ziemię... Maluch pewnie ważył połowę tego co ona...
L1110949ll
Baloniki od białego człowieka to świetna zabawa :)
Madagaskar 2143ll
Madagaskar 2154ll
Madagaskar 2135ll
Madagaskar 2149ll
L1120108ll
Widać mnie. Nie widać, Widać mnie....
L1120114ll
L1120169ll
L1120204ll
 
Przeciętne dziecko malgaskie nie jest otoczone tysiącami kolorowych zabawek, nie posiada telewizora, a o istnieniu komputera mogło słyszeć tylko w szkole lub od bardzo bogatych kolegów. Posiada mundurek, przybory szkolne najczęściej fundowane przez różnego rodzaju fundacje działające na wyspie. Donasza odzież po starszym rodzeństwie lub dalszej rodzinie. Ich domy są często gliniane i zamiast podłogi mają klepisko. Brak prądu jest powszechny. Czasem też brakuje jedzenia. Bywają też dzieci osierocone czy porzucone przez matki. Dzieci takie żyją na ulicy. Żebrzą, kradną lub tworzą gangi. Porzuconym lub osieroconym dzieciom oraz dzieciom z rodzin skrajnie ubogich pomagają fundacje, które działają prężnie zbierając fundusze, a potem przeznaczając je na edukacje i posiłki dla tych najuboższych dzieci. Szkoła dla tych dzieci to błogosławieństwo, bo chodząc do szkoły mogą choć odrobinę zażyć dzieciństwa. Inaczej muszą pomagać rodzicom nawet kilkanaście godzin dziennie, a to często praca ponad ich siły. Szkolne obowiązki są na miarę dziecka...
 
Madagaskar 2340ll
Zbiórka przed szkoła w jednej z wiosek
Madagaskar 2344ll
Szkolne wc
Madagaskar 2183ll
Łuk z kijka i ze sznurka
Madagaskar 2643ll
Wieczór z muzyką malgaską. Na pierwsze dźwięki instrumentów z całej okolicy zbiegły się dzieci i śpiewały, tańczyły i bawiły się chętnie. Malgasze uwielbiają tańczyć i śpiewać i mają zdolności muzyczne
L1120226ll
Dzieci od Wazahy uczą się Makareny. Jak widać bawią się świetnie :)
Madagaskar 2640ll
Madagaskar 2088ll
Madagaskar 2089ll
Madagaskar 2218ll
Madagaskar 2347ll
Nie każdy ma możliwość chodzenia do szkoły. Wtedy pomaga się rodzicom. Sierp w ręku młodszego brata zwrócił od razu moją uwagę...
Madagaskar 2551ll
Ten mały chłopiec też z sierpem poszedł na pole i wycinał chwasty
Nie ma tu powszechnej służby zdrowia i dostępu do lekarza. Nie ma również powszechnej antykoncepcji. Dziewczynki szybko stają się kobietami, a co za tym idzie szybko rodzą dzieci. Ilość dzieci jest dla przeciętnego białego turysty zaskakująca. Fascynująca jest różnorodność urody miejscowej ludności. To ładni ludzie z wyglądu często mieszanka urody afrykańsko - azjatyckiej. Tutejsza ludność to potomkowie ludów indonezyjskich, którzy tu przybyli w początkowych wiekach naszej ery oraz negroidalni osadnicy z Afryki. Niektórzy mówią, że w środkowej części Madagaskaru można spotkać czasem czarnoskórego o oczach błękitnych, który może być praprawnukiem naszego hrabiego Maurycego Beniowskiego, który uciekł z zesłania na Kamczatce na Madagaskar właśnie. Tu panował, prawie jak cesarz przez kilka lat nad ludami wyspy i tu dokonał żywota. Odwiedził tę  wyspę też Arkady Fiedler, mieszkaniec sąsiadującego z moim Poznaniem Puszczykowa. Znany podróżnik opisując swoją miłość do tej wyspy wspominał też o dwóch żonach, które zostały mu tu 'przyznane' przez miejscowych. On jednak też nie pozostawił tu po sobie potomków. Pozostawił za to bardzo ciekawą literaturę, chętnie czytaną do dziś.
 
Niebieskookich Malgaszy jakoś nie wypatrzyłam choć mogłoby to się zdarzyć, skoro przez wiele lat była to kolonia francuska. Z Francją nadal łączy wyspę język, który jest dość powszechny. I szybko każdy turysta zorientuje się, że biegnące za nim dzieci krzyczące z chichotem:
 
- Bonjour wazaha (bonżur wazaa) - oznacza witanie się z białym człowiekiem
 
Drugim najczęściej słyszanym określeniem jest:
 
- Wazaha foto - początkowo odrobinę się obawiałam jak dzieci biegnąc za mną, za to zdjęcie, którego się domagają będą chciały cukierków (bonbonów). Okazało się szybko, że one chcą żeby im zrobić zdjęcie i potem je pokazać na wyświetlaczu aparatu. To sprawia im ogromną radość i gromadzą się oglądając siebie i kolegów na małym ekraniku chichoczą i chcą jeszcze. :)
 
Madagaskar 2668lil
Maluchy idące rano do szkoły oglądają swoje zdjęcia na wyświetlaczu aparatu. Mała w kucykach jest moją faworytką. Ta łobuzerska mina mnie rozbraja :)
Madagaskar 2478ll
Niektórzy pozowanie mają we krwi :)
L1120173ll
Madagaskar 2332ll
Madagaskar 2621ll
Madagaskar 2351ll
Madagaskar 2479ll
Madagaskar 2482ll
W drodze ze szkoły. Zeszyt w ręku i torba na ramieniu.
L1120165ll
I taki stoicki spokój w oczach
Madagaskar 3004ll
Mądre oczy
Madagaskar 2617ll
Zalotnica :)
Madagaskar 3396ll
Dwa smuteczki...
Madagaskar 2196ll
Elegantki
Madagaskar 2975ll
Madagaskar 2333ll
Madagaskar 2995ll
Madagaskar 3005ll
L1120141ll
 
 
Kobiety jak to kobiety, na całym świecie chcą wyglądać ładnie i się podobać. Mi osobiście bardzo się podobały dziewczyny zawinięte w lamba - kawałki kolorowych tkanin, które są wielofunkcyjne i mogą być spódniczką, sukienką czy ozdobą głowy w zależności od upodobania jej właścicielki. Tego typu stroje można spotkać wszędzie jednak szczególnie w środkowej części Madagaskaru. Częściej jednak kobiety wola zakładać zachodnie ciuchy. Pewnie po trosze dlatego, że są modne, a i pewnie też dla wygody. Niestety ze szkodą dla moich wrażeń jakie stąd potem wywożę.
 
Zaskoczeniem dla mnie było dość powszechne na południu malowanie twarzy. Dziewczyny chodzące po ulicach z żółtą maską na twarzy wyglądają egzotycznie. Okazuje się, że robią to nie tylko dla ozdoby, ale również dla ochrony przed słońcem. Malgaszki taki makijaż nazywają - masondroany. Do zrobienia tego makijażu wykorzystuje się korę drzew. Bardzo ciekawie czeszą włosy. Sploty warkoczyków w różne wzory bywają niesamowite. Używają do tego specjalnego tłuszczu do włosów. Spędzają często sjestę w cieniu, nawzajem sobie zaplatając włosy.
 
Madagaskar 4233ll
Na południu maski z kory drzewa służą nie tylko do ozdoby twarzy, ale też chronią skórę przed słońcem
Madagaskar 4229ll
Madagaskar 4232ll
Madagaskar 4512ll
Madagaskar 4261ll
Komu koraliki? komu...?
Madagaskar 4462ill
Madagaskar 4536ll
Madagaskar 4474ll
Zaplatanie warkoczyków
Madagaskar 4484ll
Madagaskar 1925ll
Różne rodzaje fryzur warkoczykowych
Madagaskar 2757iil
Madagaskar 2991ll
Madagaskar 4246ll
Madagaskar 2320ll
 
Kolejne odsłony fascynującego Madagaskaru w dwóch kolejnych wpisach:
 

Czerwone buty na Madagaskarze w pogoni za lemurami

L1110612ll
Uzbrojona w aparaty i czerwone buty wyruszam na fotograficzne polowanie na lemury :)
 
 
- Tu nie ma nic poison - trującego. Tu wszystko jest safe - bezpieczne - tak tłumaczyli nam wszyscy przewodnicy.
 
Węże nie są jadowite, kameleony Cie nie pogryzą, a lemury nawet czasem dają się dotykać. Tu możesz dotykać i próbować wszystkiego. Jedna z uczestniczek tej wyprawy na te zapewnienia, zapraszała serdecznie do odwiedzenia swojego kraju i mówiła:
 
- Pamiętaj jak przyjeżdżasz do Australii niczego nie dotykaj, bo tu mnóstwo roślin i zwierząt jest trujących.
 
Oprócz drapieżnej fossy madagaskarskiej, która poluje na lemury i owszem, dla człowieka nie bywa groźna, dotykać nie polecam krokodyli, to  jedyne niebezpieczne zwierzaki żyjące na tej wyspie. NO ok.. po prawie dwóch tygodniach dowiedziałam się mimo, że wcześniej zapewniali, że nic trującego tu nie ma, że jednak coś trującego jest.. Jest jedna niepozorna roślinka, której liście i łodyżki zawierają sok szkodliwy dla ludzi. I oczywiście nie zdziwiłam się, że jej potoczna nazwa jest charakterystycznie 'jadowita'. No bo jak inaczej mogłoby się nazwać taka roślinkę jak nie "roślina teściowej".... no oczywiście :) Ta niepozorna roślinka jest do obejrzenia w Parku Narodowym Isalo.
 
Niezwykle bujną roślinność prezentuje Park Narodowy Ranomafana - nie wiem czemu to jedyna nazwa, która od razy zapamiętałam bez problemu ze wszystkich nazw parków i miejscowości odwiedzanych na wyspie - może dlatego, że od razu wpadła mi myśl do głowy - rano ma fana (Ranomafana), a wieczorem to czemu już tego fana nie ma? :)
 
20151124 071214ll
Bujna roślinność w dżungli
Madagaskar 923ll
Madagaskar 1378ll
 DSC05670ll
Czerwone buty na polach ryżowych
L1120265ll
Krajobrazy Madagaskaru oczarowują
DSC06287ll
Czerwone buty zdobywają szczyty :)
L1120466ll
Madagaskar 3453ll
Krajobrazy Parku Narodowego Isalo
Madagaskar 3496ll
Madagaskar 3394ll
Sawanna
Madagaskar 3458ll
Bezkresna sawanna ze szczytu w Parku Narodowym Isalo
DSC06325ll
Czerwone buty w lesie deszczowym
 
 
Pierwsze na myśl przychodzą lemury. I na nie czekałam. Dzięki serii filmów animowanych pt. Madagaskar popularność i samego kraju i lemurów szczególnie wzrosła. Wybitnie znany jest król Julian i jego mądrości życiowe :) Pamiętajcie jednak żeby nie pytać po zapoznaniu się z paroma gatunkami lemurów, o to kiedy wreszcie spotkamy lwa, zebrę czy żyrafę, bo one tu z całą pewnością nie występują :) A gatunek lemura katta, który to służył za pierwowzór Juliana to jeden z nielicznych lemurów, które można nazwać naziemnymi. Inne gatunki upodobały sobie życie na drzewach i po nich poruszają się z oszałamiającą zwinnością.
 PB230194ll
To lemurek mieszkający obok restauracji i bungalowów, gdzie mieszkaliśmy. Trochę większy od wiewiórki
Warto przedzierać się w zaroślach dżungli i lasów deszczowych, żeby poznać z bliska te sympatyczne zwierzaki. Słuchać opowieści przewodników, którzy dobrze wiedzą, w którym miejscu można spotkać rodzinę lemurów lub jakiegoś samotnika z jednego z gatunków. Nie ma co szukać ich na własną rękę bez doświadczenia. Bo sądzę, że nie dość że można się zgubić w tej gęsto porośniętej dżungli, to do tego jeszcze łatwo można przegapić te małpiatki. Gatunki małych lemurów prowadzą nocny tryb życia, większe dzienny. Na nocne polowanie z przewodnikiem też warto się wybrać by dojrzeć w zaroślach błyszczące oczy malutkiego lemurka o wielkości myszki.
 
Madagaskar 947ll
Złoty Sifaka. To pierwszy lemur napotkany w lesie deszczowym. Rodzina składała się z trzech dorosłych osobników. Na szyi ma zawieszony pasek z czujnikiem. Przyrodnicy śledzą w ten sposób jego zwyczaje, zachowania rodzinne i określają wielkość terytorium jakie zajmuje
Madagaskar 956ll
Wygląda groźnie, ale tylko zabiera się za jedzenie :)
Madagaskar 1011ll
Madagaskar 1049ll
Madagaskar 1074ll
Napotkany po drodze mały lemurek wyglądał na zagubionego, ale nie bał się wazahy :)
Madagaskar 1082ll
Madagaskar 1114ll
L1110587ll
W ciszy oczekiwanie na rodzinę lemurów Indri
Madagaskar 1191ll
Lemur Indri - tata. Panuje w ich rodzinach matriarchat, czyli mama jest ważniejsza od taty :)
Madagaskar 1207ll
Madagaskar 1157ll
Mama z młodym. Przewodnik opowiadał, że nie mieli już nadziei na potomstwo w tej parze, bo samica była w wieku klimakterium. Aż w tym roku stał się cud i pojawiło się młode lemurzątko
Madagaskar 1314ll
Matka wydaje alarmowe krzyki dla odstraszenia innych lemurów. Pokazuje w ten sposób swoje terytorium
Istnieją też ogrody, w których można spotkać kilka gatunków na raz. Często są to osobniki oswojone i czekające na karmienie bananami przez turystów. Warto taki ogród w miarę możliwości odwiedzić po to by mieć bliski kontakt z tymi delikatnymi stworzeniami. Kiedy odwiedzaliśmy ogród lemurów to pomyślałam, że będę tylko robić zdjęcia turystom, wtedy gdy lemury skaczą i chodzą im po plecach i karkach. Wydawało mi się, że jak taki lemur mnie podrapie to będę miała potem kłopot z bakteriami i zarazkami jakie przecież musi mieć pod pazurkami. I z tym postanowieniem robiłam mnóstwo zdjęć jakoś szczególnie nie zbliżając się do zwierzaków. One jednak zupełnie nie mając oporów przed kontaktem z ludźmi, nic sobie z moich postanowień nie robiły i w końcu i ja na plecach nosiłam jednego z licznych lemurów. I jakież było moje zdziwienie, że nie dość, że mnie nie podrapał to wcale nie miał żadnych pazurków tylko delikatne opuszki palców. Niesamowicie chwytne łapki pozbawione pazurków dotykały moich pleców i karku czekając na banana. Przyznaję, że banana nie miałam, ale okazji do zdjęć nie mogłam sobie odmówić :)
 
Madagaskar 1612ll
Lemur bambusowy
L1110644li
Selfi z bambusowym :)
Madagaskar 1560ll
W ogrodzie lemurów
Madagaskar 1605ll
Madagaskar 1663ll
Lemur Wari
 Madagaskar 1746ll
Madagaskar 1763ll
Karmienie z ręki :)
Madagaskar 1677ll
Eulemur
Madagaskar 1713ll
Madagaskar 1723ll
 
 
Lemury porozumiewają się krzykiem. Z daleka w dżungli słychać odgłosy tych zwierząt. Czasem jest to krzyk nawołujący resztę członków rodziny, a czasem krzyk alarmowy. Alarm odstraszający inne lemury, żeby wiedziały do kogo ten teren należy. Przebywając w ośrodku blisko Parku Narodowego Mantadia, którego główną atrakcją są mieszkające tam lemury, można się nad ranem spodziewać głośnych okrzyków tych zwierzaków. Można się też nad ranem tych krzyków wystraszyć.
 
 Madagaskar 3080ll
Rodzina Katta
 Madagaskar 3099ll
Tata śpi....
Madagaskar 3211ll
Mama z młodym
Madagaskar 3205ll 
Madagaskar 3152ll 
Madagaskar 3269ll
Madagaskar 3298ll
Ten mi wygląda na Króla Juliana, ale słowem się nie odezwał... ;)
Madagaskar 3310ll
Madagaskar 3553ll
Rodzina Eulemurów spotkana w dżungli. Tym bardziej interesująca, bo z bliźniakami. Jeden maluch jest po prawej stronie od mamy, drugi po lewej. To rzadkie zjawisko w tym gatunku
Madagaskar 3587ll
Madagaskar 3607ll
 Madagaskar 3745ll
W lesie deszczowym w drodze do czarnego i błękitnego basenu spotkaliśmy białego Sifake. Żyje tu samotnie. Wszelkie próby podsunięcia mu partnerki z innej części wyspy nie dały na razie rezultatu
Madagaskar 3776ll
 
 
 
Madagaskar ze swoim unikalnym mikroklimatem, po oderwaniu się od Afryki blisko 165 mln lat temu, stał się jednym z niewielu miejsc na ziemi, gdzie zachowały się endemiczne gatunki roślin i zwierząt, gatunki spotykane tu i nigdzie indziej. Tu jest aż sześć gatunków baobabów. I tu moja 'tragedia'... dzień przed wizytą w słynnej alei baobabów mój układ trawienny się zbuntował... Czasem się to zdarza kiedy odwiedza się inny kraj. Mnie dopadło akurat przed baobabami :( Istnieje legenda wśród miejscowych, że rosnący baobab tak zachłannie się rozrastał że zasłaniał innym drzewom słońce. Bóg tego nie mógł znieść i tak się zdenerwował, że wyrwał baobaba i posadził go korzeniami do góry. Od tej pory Malgasze mówią o nim, że to drzewo rosnące do góry nogami z korzeniami na górze.
 
Nie byłam w stanie wziąć udziału w wycieczce zebucartem (wozie zaprzężonym w woły) i oglądać te niesamowite drzewa. Mam parę ujęć baobabów napotkanych po drodze i mam po koleżeńsku zdjęcia z alei baobadów, niestety mnie na nich nie uświadczysz.
 
Madagaskar 3877ll
Baobaby upatrzone przeze mnie przy drodze
IMG 2114ll
Aleja Baobabów
IMG 2150ll
Najgrubszy baobab - obejmowało go siedem osób
 
 
Kameleony są niesamowite. Tu żyje kilkadziesiąt gatunków tego gada. Kolorowe z wyglądem trochę fantastycznym jak w bajkach o smokach. Ich przedziwne oczy poruszające się niezależnie od siebie są zaskakujące i przykuwają uwagę dwunożnych istot ludzkich, bo człowiek nie umie tak wykorzystywać narządu wzroku :) Dzięki tej budowie oczu i bardzo dobremu wzrokowi oglądają całe otoczenie wokół siebie. Posiadają też oprócz rozróżniania barw umiejętność odbierania światła ultrafioletowego. Są to zwierzęta dość spokojne i niezwykle fotogeniczne. Oczywiście pierwszym pytaniem po powrocie odnośnie kameleonów było pytanie, czy zmieniał przy mnie kolor. Ta umiejętność jest chyba dla nas najbardziej fascynująca. Chociaż kameleony rzeczywiście posiadają taką umiejętność to jednak nie jest ona związana ze zmianą otoczenia, tylko częściej ze stanem emocjonalnym czy fizycznym. Jest to także forma komunikacji z innymi osobnikami. Choć oczywiście często jest tak, że ich kolor jest związany z otoczeniem w jakim żyją oraz np temperaturą powietrza. Im cieplej tym bardziej zielone, im zimniej szare. Są i takie gatunki, które upodabniają się do środowiska, w którym żyją. Bywają podobne do liści czy kory drzew.
 
Madagaskar 410ll
Madagaskar 244ll
Madagaskar 258ll
Madagaskar 286ll
Karmienie owadami
Madagaskar 263ll
 Madagaskar 266ll
Śniadanie w trawie :)
Madagaskar 308ll
Madagaskar 326ll
Madagaskar 331ll
Madagaskar 407ll
Madagaskar 391ll
Madagaskar 462ll
Madagaskar 360ll
To też kameleon :)
Madagaskar 493ll
Madagaskar 486ll
Madagaskar 496ll
Madagaskar 922ll
L1110516ll 
Podczas nocnego safari da się wypatrzeć i nocne lemury, i kameleony. Jednak wydaje mi się, że przewodnik jest do tego niezbędny, on zna dokładnie zwyczaje i miejsca gdzie w dżungli kryje się jakiś gatunek.
PB271056ll
 
Pierwszego dnia po wizycie w małym parku, gdzie kameleony były dosłownie na wyciągnięcie ręki bałam się, że jak tak dalej pójdzie będę musiała oszczędzać aparat, bo nijak mi nie starczy miejsca na karcie na cały pobyt. Nie można od nich oderwać ani oczu, ani obiektywu aparatu. I parę ujęć udało się zrobić całkiem niezgorszych. A do tego podotykać się przyjacielsko z tym chwytnym gadem :)
 
Dla bardzo przesądnych Malgaszy kameleon to często symbol nieszczęścia. Wielu z nich nigdy by go nie wzięło do ręki ani nie dotknęło, bo wierzą, że to zwierzę potrafi rzucać uroki i sprowadzać nieszczęście. Na szczęście o tym dowiedziałam się już po wizycie w parku kameleonów. I wygląda na to, że żaden nie rzucił na mnie uroku... no może ewentualnie mnie zauroczył, ale to nie to samo :)
 
Madagaskar 188ll
Wbrew wierzeniom Malgaszy dotykanie kameleonów nas nie przerażało. One dają się dotykać i lubią wędrować po rekach i nie tylko :)
Madagaskar 232ll
Zacieśnianie stosunków :)
Madagaskar 378ll
Madagaskar 384ll
Madagaskar 439ll
Madagaskar 453ll
Madagaskar 604ll
Nawet małe gatunki daje się bezpiecznie brać do ręki
Madagaskar 607ll
Madagaskar 632ll
Madagaskar 787ll
Wspaniały, prawda?
Madagaskar 791ll
PB220441ll
Niektóre lubią i technologię i pozowanie do zdjęć :)
IMG 0204 1ll
Przyjaźń jak nic :)
IMG 0208ll
IMG 0213ll
Madagaskar 810ll
Najmniejszy gatunek kameleona
Madagaskar 818ll
Na ręku....
Madagaskar 826ll
.... i z kolegami (policz ilu ich tu jest? :)
Madagaskar 837ll
Madagaskar 840ll
 
W tym samym małym parku odżyła też moja fobia dotycząca żab. Myślałam już od dłuższego czasu, że kompletnie mi ona przeszła i że nie reaguje na żaby w sposób niekontrolowany i mam je 'oswojone'. Niektórzy boją się pająków, myszy, jakichś insektów itp. Ja od dzieciństwa nie przepadam za żabami. Te małe zielone jeszcze jako dziecko brałam do rączek i bawiłam się z nimi i nie wzbudzały u mnie żadnych negatywnych odczuć. Aż któregoś dnia wystraszyła mnie 'na śmierć' taka ziemna, ogrodowa, brązowa zwana żabą trawną.... Wystraszyła tak bardzo, że od tamtej pory wzbudzały już we mnie wszystkie żabki totalny popłoch i lekkie obrzydzenie. I to czasem były takie niepohamowane odruchy i panika. Wiem, że to może brzmi śmiesznie, ale tego nie dało się kontrolować. Jednak przez lata te odruchy we mnie się uspokoiły i jak sądziłam zupełnie wygasły i jako dojrzała kobieta nawet nie do końca pamiętałam, że taką fobie mam.
 
W parku oglądaliśmy sympatyczną żabę pomidorową. Oczywiście robiłam jej zdjęcia i wszystko było w porządku. Zdjęcia wyszły fajnie. Nawet znalazł się partner tej żaby pomidorowej w kolorze żółtawym - mogłabym go nazwać 'żabą musztardową" :) Jemu też strzelałam portrety. Wszystko odbywało się w sielankowej atmosferze. W którymś momencie jednak pomidorowej nie spodobało się, że musztardowy za bardzo się do niej zbliżył i ona postanowiła odskoczyć na odpowiednią odległość. Może mieli ciche dni czy coś :)
 
W momencie skoku tej dużej żaby w moim kierunku, w ułamku sekundy ożyły wszystkie moje lęki i nie udało mi się powstrzymać reakcji. Wydałam taki okrzyk strachu, że chyba pobudziłam wszystkie nietoperze w całej okolicy. A przewodnik i inni uczestnicy o mało nie skończyli z zawałem :)
 
Wykonałam szybki zwrot w tył i już mnie nie było w zakątku żabim.. Obserwowałam je wprawdzie jeszcze, ale już w bezpiecznym miejscu zza siatki ogrodzeniowej :) Pomyślałam sobie, że musiałam przelecieć pół świata, żeby się przekonać, że stare fobie we mnie żyją i mają się całkiem dobrze :)
 
Madagaskar 695ll
Żaba pomidorowa
Madagaskar 705ll
Pomidorowa ze swoim partnerem
Madagaskar 716ll
Madagaskar 536ll
Inne gatunki żab też się tu spotyka
Madagaskar 3324ll
Madagaskar 2885ll
 
Bliskie spotkania z wężem:)
Madagaskar 508ll
IMG 0270ll
Pierwszy raz w życiu trzymam węża w ręku. Tu już się śmieję... Na kilku poprzednich zdjęciach minę miałam.... zupełnie inną :)
 
 
Przyroda Madagaskaru jest odurzająca i tak fascynująca, że trudno się nią nacieszyć. Oglądanie bajecznych pól ryżowych nie może się znudzić. Moje czerwone buty przeszły dżunglę i las deszczowy. Obeszły wioski malgaskie, a także wspinały się na szczyty górskie w Parku Narodowym Isalo. Były też na bajecznej plaży Ifaty. Wędrowanie po dżunglach czy lasach deszczowych jest pasjonujące. Odkryłam, że w niezwykle zwartym lesie deszczowym walka z wilgotnością jest skazana na porażkę. Po kilku minutach w tym lesie cała byłam mokra. Ciuchy lepiły się do ciała, a mimo wilgotności pić mi się chciało wciąż :). Przejście przez ten las do małych jeziorek i skorzystanie z kąpieli w ich krystalicznej wodzie daje odlotową przyjemność. Oczywiście w drodze powrotnej szybko zapomniałam o ochłodzie, bo parność lasu szybko przykleiła mi znowu szybko zwilgotniałe ubranie do skóry. W lasach tych można też spotkać lemury. Niektóre skore do pozowania do zdjęć :) Napatrzeć się nie można na bujną roślinność, wdychać wilgotne zapachy i cieszyć się z tego odosobnienia jakie daje wyspa.
 
L1120517ll
Jeziorko zwane basenem błękitnym w lesie deszczowym
L1120524ll
Madagaskar 3693ll
Ochłoda w krystalicznie czystej wodzie
L1110339ll
Kwiat bananowca
L1110341ll
Co to za palma?
20151122 171306ll
Drzewo pielgrzyma
L1110631ll
L1120496ll
Pozostałość po ogromnym pożarze w Isalo. Jednak to drzewo Tapia odrośnie - jak mówią przewodnicy jest niezniszczalne przez ogień
Madagaskar 3529ll
Madagaskar 1840ll
Madagaskar 1845ll
Prezentowanie czy to chłopak, czy dziewczyna - To jest dziewczyna, bo ma płaski spód. Chłopaki mają skorupę od spodu wklęsłą
L1110692ll
Madagaskar 1822ll
Krokodyle też spotkałam, a jakże. Czy on przypadkiem nie jest złośliwie uśmiechnięty, czy mi się tylko tak wydaje?
Madagaskar 1826ll
Fascynujący ma kształt ogona i łapę....
L1110693ll
Lojalnie ostrzega - 'Przechodzień będzie zjedzony' :)
PB230620ll
Drugie niebezpieczne zwierzę na Madagaskarze - Fossa. Poluje na lemury.
Madagaskar 182ll
Madagaskar 595ll
Madagaskar 596ll
Madagaskar 1772ll
Madagaskar 2892ll
PB271222ll
Niesamowity kamuflaż - tego kameleona trudno nawet dostrzec
Madagaskar 3491ll
To drzewko bywa nazywane 'baby baobab'
Madagaskar 3781ll
Wypatrzone wśród traw
Madagaskar 3791ll
Madagaskar 3866ll
Madagaskar 3862ll
Pracowite mrówki niosą chrupki do mrowiska
Madagaskar 4345ll
Siedziałam sobie na leżaku przy plaży. Nagle z palmy nade mną coś spadło na piasek. Okazało się, że ten kameleon zasnął na liściu i spadł z niego. Tak jednak gruchnął mocno o ziemie, że przez chwilę był zamroczony. Jak tylko odzyskał rezon zaczął się wspinać..
Madagaskar 4366ll
Jednak rozum mu jeszcze nie całkiem wrócił, bo najpierw zaczął się wspinać na leżak... A tu nijak się ukryć z tymi kolorami nie dało :)
Madagaskar 4371ll
Madagaskar 4388ll
W końcu jednak trafił na swoją palmę :)
PB220385ll
Takie zadziwiające robaki można też tu spotkać. Ta zielona kulka to też zwierzę :)
Madagaskar 684ll
Przed wykluciem motyla
Madagaskar 681ll
 Madagaskar 691ll
Gąsienica
PB271202ll
Tu też gąsienica.
Madagaskar 587ll
Nietoperze. Po przyjrzeniu się wyraźnie widać, które to facet :)
Madagaskar 1396ll
Madagaskar 1428ll
Chrząszcz - Żyrafka Madagaskarska
Madagaskar 1445ll
Madagaskar 2923ll
Najpowszechniejszym zwierzęciem jest tu zebu. Wyznacznik bogactwa, który pomaga zdobywać kolejne żony
 
 
Kolejne odsłony fascynującego Madagaskaru w dwóch kolejnych wpisach:
 

Madagaskar - życie codzienne na rudej wyspie

 
 L1120081ll
Madagaskar jest nazywany Czerwoną Wyspą. Ja jednak będę się upierać, że ta wyspa jest ruda :) Zdecydowanie rudy kolor mają gleby ferralitowe powszechne na tej wyspie. Trochę są jak glina tyle, że odrobinę bardziej żyzne. Zieleń jest niezwykle soczysta w lasach deszczowych, a bardziej skąpa na sawannie. Pola ryżowe przecudnie kolorystycznie układają się na zboczach wzniesień.
 
Madagaskar jest bardzo zróżnicowany pod każdym względem: klimatycznym, krajobrazowym i kulturowym.
Mieszka tu ok 18 plemion, różnią się wyglądem, zwyczajami i mówią odmiennymi dialektami, czasem niezrozumiałymi dla siebie nawzajem.
 
Właściwie Malgasze nie uważają się za Afrykanów i rozróżniają się wzajemnie przez określenie, że ktoś jest ciemniejszy lub jaśniejszy od drugiego.
Ludzie z wybrzeża są rzeczywiście ciemniejsi i mają wygląd bardziej afrykański.
Ponoć dwie główne grupy etniczne nie darzą się wzajemną sympatią, a trwa to podobno od czasów kolonizacji, kiedy to ci z wybrzeża pomagali Francuzom kolonizować kraj.
Merina - najliczniejsza grupa etniczna wyspy to potomkowie królów Madagaskaru i mają się przez to za lepszych.
 
Merina uważają się za bardziej zaawansowanych, bo np budują swoje domy z cegły. Mieszkając w centralnej części Madagaskaru mają też znacznie większą możliwość dostępu do edukacji i innych zdobyczy cywilizacji. Ich domy rzeczywiście najczęściej są ceglane. Jednak klimat na wybrzeżu jest na tyle gorący, że życie codzienne toczy się na zewnątrz i nie potrzeba tu solidnego domu, a chatkę z palmy łatwiej odbudować po corocznym cyklonie.
 L1110345ll
Skład cegieł w fabryce pod stolicą
Madagaskar 114ll
Domy z cegły
L1120312ll
L1120418ll
Gliniane domki
Madagaskar 858ll
Madagaskar 4648ll
Domy z trzciny na południu Madagaskaru
Madagaskar 4645ll
 Madagaskar 4111ll
Domu z blachy falistej są dość modne i pożądane na południu, ale sądzę, że przebywanie w nich w godzinach południowych może być udręką
 
 
Lecąc na Madagaskar chciałam podglądać życie codzienne na tym kawałku ziemi. Zobaczyć jak wyglądają stosunki między ludźmi i czym się zajmują. Jak wychowują dzieci i z czego żyją. Tylko czy dwa tygodnie to jest tyle czasu, żeby wyrobić sobie zdanie i zauważyć prawdziwe życie Malgaszy? Czy żyje im się tu dobrze? Czy są zadowoleni?
 
Na pewno żyją tu bardziej naturalnie, zgodnie z porami dnia i porami roku. Wyglądają na ludzi pogodnych i serdecznych. Ich język podsłuchiwany przez mnie jest dla ucha śpiewny i łagodny, bez szelestów i twardości. Wprawdzie są mocno zainteresowani innością białego turysty, ale też bardzo są związani z tradycją przodków.
 
Lubię latać w dzień. Bo i świat można oglądać swobodnie z góry, a i ciekawiej jest wysiadać z samolotu w innym świecie w dziennym świetle, niż w ciemności nocy. Na Madagaskar doleciałam o drugiej w nocy. Co ma też swój urok, bo w nocy skupiam się bardziej na zapachach i odczuwaniu. Zapachy uderzały mnie od razu. Takie "wilgotno -  roślinne". Odczuwałam jednak pewien niepokój. Czy to zmęczenia długim lotem, czy miejscem. W nocy samo lotnisko nie zrobiło szczególnie dobrego wrażenia. Antananariva - stolica w nocy też nie wyglądała na okazałą. Wiedząc, że co u nas standardem to tutaj jest luksusem, przygotowana byłam na trudne warunki. Warunki nie okazały się wcale prymitywne, ale rano stolica nie ukazała mi się ze szczególnie wyszukanej strony. Ubóstwo - to pierwsze co się rzuca w oczy. Ubóstwo jest powszechne na całej wyspie również w stolicy. To główne miasto Madagaskaru. Z mojego punktu widzenia, miasto bardzo skromne i powiedziałabym, że jednak prowincjonalne. Oczywiście oznaki luksusu i tu się znajdą jak wszędzie, w postaci drogich, 'wypasionych' samochodów, czy markowych ciuchów albo biżuterii na ciałach niektórych mężczyzn i kobiet. Jednak są to zjawiska sporadyczne. Ogólnie miasto nie należy do okazałych. Za to jadąc przez nie można się naoglądać wielu scenek rodzajowych mówiących o tym, jak żyje się tu ludziom i czym się zajmują. Odniosłam wrażenie, że głównym zajęciem dającym jakiś dochód jest handel. Jak to określił przewodnik - tu market jest zawsze i wszędzie. W dzień powszedni i w niedzielę. Towary rozłożone są w sklepach, na prowizorycznych straganach i sprzedawane bezpośrednio z ręki. Sprzedawać można wszystko byleby znalazł się na to kupiec. Wyroby rękodzieła, dary przyrody, ryby czy owoce morza oraz uprawiane warzywa i owoce. Stragan sam w sobie może się rozpadać i ledwo trzymać, otoczenie może być brudne i nieuporządkowane, jednak warzywa i owoce na nich sprzedawane, aż błyszczą od czystości. Na ulicach królują towary drugiego, a nawet trzeciego obiegu u nas zwane second handami. Ogromne ilości używanej odzieży i obuwia.
 
L1110306ll
Obrazki ze stolicy Antananarivy
L1110300ll
20151121 142127ll
L1110313ll
 L1110329ll
 L1110331ll
 L1110332ll
L1110334ll
L1120568ll
W stolicy łatwiej jest sprzedać i kupić każdy produkt. Nawet ten bardzo używany
Madagaskar 002ll
Chłopcy wszędzie są tacy sami i w każdym zakątku świata można znaleźć miłośników piłki nożnej :)
Po opuszczeniu stolicy wjechaliśmy w prawdziwy świat Madagaskaru. Tu domy zbudowane z gliny i trzciny są normą choć coraz więcej jest budynków ceglanych. Samochodów jest zdecydowanie mniej, za to wiele taksówek o napędzie rowerowym czy ludzkim. Bardzo szybko też okazuje się, że pola ryżowe są podstawowym widokiem na wyspie. Ale jakim widokiem.... Oszałamiającym i przepięknym. Przyroda bujna. Główne kolory to rudy, zielony i błękitny. Robi to wyjątkowe wrażenie, a oczy nie mogą się napatrzeć.
 
Madagaskar 2512ll
Zieleń, czerwień i błękit
Madagaskar 108ll
 L1120162ll
L1120090ll
Madagaskar 2290ll
Przygotowywanie pola do zasadzenia sadzonek ryżu
Madagaskar 2294ll
Narzędzie do walki z chwastami
L1120156ll
Madagaskar 2424ll
Madagaskar 2493ll
Madagaskar 2531ll
DSC05609ll
 
Madagaskar 2476ll
Madagaskar 2498ll
Madagaskar 2245ll
PB250847ll
 
Dzień prania to najczęściej niedziela. Choć w czasie pory deszczowej korzysta się z każdego słonecznego dnia nawet jeśli to nie niedziela. To okazja do spotkania przy rzece znajomych, sąsiadów i rodziny. Ciężka praca łączy się z zabawą dzieci i plotkami kobiet. Mężczyźni też trochę pomagają muszę to przyznać, jednak to głównie zajęcie kobiece.
 
Znam taka moją rodzinna opowieść o praniu w rzece... Opowiadała mi ją mama. Moja babcia na początku wieku XX mieszkając na dzisiejszej Białorusi też robiła pranie w rzece. Miało to oprócz ciężkiej pracy również towarzyski wymiar. O niej mawiały trochę zazdrosne sąsiadki - Helenka czystsze ubrania pierze, niż my zakładamy - jako, że moja babcia była znana ze szczególnego zamiłowania do czystości i porządku. W genach przekazała tę miłość (chyba w potrojonej ilości) jednej ze swych córek.
 
Na ziemi malgaskiej o takiej opinii na swój temat mogą marzyć tylko nieliczne posiadaczki pralek, a co za tym idzie również posiadaczki domów z prądem, czyli kobiety bogate. Reszta kobiet pranie robi w rzece, a że rzeki niosą ze sobą rudą ziemię Madagaskaru, o czystości prania należy wypowiadać się w ostrożny sposób. To była jedna z pierwszych obserwacji jaką po babsku zanotowałam po zakwaterowaniu w hotelu w stolicy. Ręczniki hotelowe w założeniu koloru białego, miały kolor szarobury. W kolejnych hotelach, ośrodkach czy bungalowach genialnie wpadli na pomysł podawania turystom ręczników w innych 'bezpieczniejszych' kolorach, na których ruda woda nie pozostawiała tak widocznych śladów. Zachodziłam w głowę czy nie ma lepszego sposobu na pranie na tej wyspie. Oczywiście na początku myślałam na sposób polski, może nawet europejski. Jednak po paru dniach zrozumiałam, że tu wykorzystuje się to co natura dała. Nie ma co narzekać i po prostu cieszyć się z tego co nam dane jest :)
 
Skoro żyję w regionie gdzie rzeka jest ruda - muszę to zaakceptować. Robić pranie w rzece, to też jest do zaakceptowania. Tyle, że już zupełnie nie mogłam pogodzić się z tym, że to pranie potem kobiety rozkładały na ziemi i o ile była w pobliżu trawa to jeszcze mi jakoś mniej przeszkadzało, o tyle układanie świeżo upranej odzieży na tej rudej ziemi kompletnie mnie nie przekonało. 'Czyste', mokre pranie rozłożone na gliniastej czerwonej ziemi do wyschnięcia, od razu przestaje być czyste... Niektóre kobiety wpadły na genialny pomysł, że można je np powiesić na pobliskim krzewie co już jest zdecydowanie lepsze według mnie. A jeszcze bardziej nieliczne wykorzystują swoje balkony, płoty czy nawet sznurki rozwieszone między dwoma palikami albo dwoma drzewami. Jednak jest to widok tak rzadki, że aż zadziwiający. I nie jest tak, że np nie można tu sobie pozwolić na taki luksus jak sznurek, bo nie ma z tym problemu. Sznurki z rafii są tu ogólnie dostępne. Chyba tylko tradycja przeszkadza w tym, żeby docenić swoja ciężką pracę i ręcznie uprane ciuchy wywiesić na sznurku zamiast rozłożyć na ziemi.
 
 L1110356ll
Niedziela - dzień prania
L1110361ll
Madagaskar 054ll
Madagaskar 064ll
Madagaskar 061ll
Madagaskar 063ll
Poczekam, może samo się wypierze? :)
Madagaskar 096ll
Nie tylko kobiety, ale też dziewczynki nie próżnują
Madagaskar 085ll
 Wyprane rzeczy rozkłada się na ziemi do wyschnięcia
Madagaskar 095ll
Mężczyźni też trochę pomagają
Madagaskar 086ll
Posiłek przynosi się ze sobą, bo pranie zajmuje wiele godzin.
20151205 115542ll
Pranie suszące się przy drodze jest widokiem całkiem normalnym i powszechnym
Madagaskar 2936ll
Widok suszenia prania na balkonie nie należy do częstych
L1110394ll
Prosty sposób suszenia prania tu wydaje się być wyjątkową rewolucją... (choć ta biała bluza nie wygląda na praną, może tylko właściciel wywiesił żeby się wywietrzyła?) :)
Madagaskar 038ll
'Suszarnia" na wolnym powietrzu - takie zjawisko na całym Madagaskarze spotkałam tylko raz
Kolejna dziwna dla mnie sprawa, której nie pojmuje są domy bez kominów. Lepianki z gliny i trzciny zwalniam od tego pomysłu i ich nie biorę pod uwagę :), ale dom zbudowany z cegły (czyli dom kogoś bogatszego) również najczęściej jest pozbawiony komina. Ktoś kto mieszka w mieście, dajmy na to w mieszkaniu, w budynku wielorodzinnym (zwyczajnie zwanym blokiem) - jak ja obecnie, kompletnie może nie rozumieć mojego oburzenia faktem braku komina. Jednak ktoś kto mieszka w domu jednorodzinnym lub ewentualnie w kamienicy, gdzie jeszcze wykorzystywane są piece węglowe jest świadomy tego, czemu komin służy, i że to zupełnie podstawowy element wyposażenia domu.
 
W domach Malgaszy kominów brak. Kuchnie zatem jeżeli to dom piętrowy znajdują się na górnym piętrze, a jeżeli to dom parterowy to, w którymś z bocznych pomieszczeń, bo dym z pieca ulatuje przez okno. I okna te nawet w stosunkowo nowych domach bardzo szybko pokrywają się osadem i czarną sadzą z pieców. Tu moje myśli poszły dalej. Jakim cudem takiego zwyczaju przez tyle lat panujący tu Francuzi nie wprowadzili? Czemu kobiety francuskie mieszkające na tej wyspie przez lata nie wymogły na swoich mężach, czy ojcach budowy domu z kominem? Kompletnie nie znalazłam na to odpowiedzi. Możliwe, że jest to związane z charakterystycznym piecykami, które są tu w użyciu. To są małe piecyki takie na jedno palenisko i na jeden garnek. Kiedy robi się posiłek z kilku dań gotowanych, to każdy jest przygotowywany na osobnym piecyku. Może to jest przyczyna. Nadal mnie to jednak nie przekonało i nie zrozumiałam, jak można było nie wprowadzić w życie takiego prostego ułatwienia jak komin.
 
Madagaskar 126ll
Domy bez kominów - wyraźnie widać, w którym pomieszczeniu znajduje się kuchnia, bo okno jest osmolone od dymu i sadzy
Wracając do wody. Istnieje oczywiście na Madagaskarze również woda zupełnie pozbawiona rudego koloru. Często jest jednak tak, że woda zdatna do picia przynoszona jest z odległych miejsc o kilka kilometrów. Zdarza się, że z miejsc niedostępnych i możliwe jest jej przyniesienie tylko przez człowieka, bo ani zwierze, ani żaden pojazd nie jest w stanie dotrzeć do źródeł pitnej wody. I taką wodę się szanuje i wykorzystuje jedynie do picia lub czasem do gotowania. Będąc tam należy o tym bezwzględnie pamiętać kiedy odwiedza się jakieś domostwo.
 
Na wyspie głównie króluje handel przydrożny. Duże sklepy w większych miastach bywają i można w nich kupić praktycznie wszystko. Jednak towary do tych marketów sprowadzane są z krajów afrykańskich, Chin czy Europy i przez to do tanich nie należą. Miejscowy handel jest swego rodzaju specyficzną wizytówką przedsiębiorczości Malgaszy.
 
L1120029ll
Przydrożne sklepiki i stragany. Owoce i warzywa zawsze czyściutkie i dokładnie umyte
L1120036ll
Towary sypkie jak ryż czy fasola. Kupuje się ja na garści.
L1120070ll
Sklep mięsny
L1120068ll
Stragan warzywny
Madagaskar 1916ll
Stragan rybny
Madagaskar 1922ll
Muchy też się pożywiają...
Madagaskar 1972ll
Sprzedaż naziemna
Madagaskar 1901ll
Kolejny sklep mięsny i smakowite kąski z zebu
Tu wiele rzeczy toczy się zgodnie z tradycją. Tradycja jest jednym z najważniejszych wyznaczników stylu i sposobu życia. Malgasze często pokazują jak ogromne znaczenie maja dla nich przodkowie. I jak często rzeczy, które robią są robione identycznie jak np ojciec czy dziadek robił kiedyś. Niezwykły związek maja ze zmarłymi ponieważ wierzą, że umiera tylko ciało, dusza jest nadal żywa i jest pośrednikiem między żywymi a Stwórcą.
 
Kontakt ze zmarłymi przodkami jest wyjątkowy. Otacza się ich szacunkiem, hołdem i szczególną atencja. Malgasze bardzo boją się zemsty przodków. A zemsta może nastąpić kiedy nie postępuje się zgodnie z tradycją. Niektórzy mówią, że oni bardziej dbają o zmarłych członków rodziny niż o żywych. Bo dla Malgasza najważniejszym dniem w życiu jest dzień śmierci. Dlatego też często samemu nie mając środków do życia, w przypadku śmierci kogoś z rodziny zapożyczają się, aby tylko móc wyprawić pogrzeb zgodny z tradycją. To ma uchronić ich przed ewentualną zemstą zmarłych.
 
Madagaskar 2411ll
Grób rodzinny
Madagaskar 3918ll
Grobowce przy drodze na południe
Madagaskar 3934ll
Chrześcijańskie grobowce
Związek ze zmarłymi przodkami szczególnie jest widoczny podczas Festiwalu Famadihana - tzn przewijaniu zmarłych lub inaczej mówiąc 'obracanie kości'. To tradycja otwierania grobu przodków przetrwała najbardziej w środkowej części Madagaskaru. Praktykowana do dziś w miesiącach 'zimowych', czyli w lipcu i sierpniu. Taka uroczystość odbywa się co kilka lat. Ten okres jest nieprzypadkowy i jest czasem związany z tym, że zmarły przyśnił się komuś z rodziny mówiąc, że jest mu zimno. Wtedy to zmarli potrzebują nowych całunów. Na tą uroczystość zjeżdża się cała rodzina. Nawet z odległych zakątków wyspy. Uroczystości mogą trwać nawet tydzień. Często towarzyszom temu tańce i śpiewy, a także zwracanie się do zmarłych o ich błogosławieństwo. Jako, że Malgasze wierzą, iż umiera tylko ciało, a dusza pozostaje z nimi zatem zmarłym przodkom należy się ogromny szacunek, a co za tym idzie – trzeba dbać o ich szczątki, owijając je co pewien czas nowym całunem. Podczas Famadihany kości zmarłych są wyjmowane z grobu, owijane w świeży całun, a następnie ponownie chowane. Szczątki zostają pochowane w tym samym lub innym grobie. W niektórych regionach są tzn groby przejściowe i groby stałe. Groby stałe to takie, których już się nie otwiera. Zwłaszcza w regionach górskich, gdzie za groby służą jaskinie. Zmarli układani są w zależności od wieku. Najstarsi przodkowie zajmują najważniejsze miejsce przy wschodniej ścianie grobu, z głową skierowaną na północ. Pozostali zmarli zostają złożeni do grobów, według pokoleń, z głową skierowaną na wschód. Według statystyk ponad połowa mieszkańców to chrześcijanie, a reszta to wyznawcy lokalnych wierzeń lub innych religii. Kościół chrześcijański, jak i niektórzy Malgasze, są przeciwni ceremonii Famadihany. Jednak, mimo wielu protestów, na Madagaskarze nadal można spotkać się z tym rytuałem pogrzebowym. Nie mogłam być świadkiem takiego niesamowitego obrzędu, bo byłam latem czyli w listopadzie. Sądzę jednak, że zwyczaj ten może być szokujący dla kogoś kto wychował się w Polsce, gdzie śmierć jest pewnego rodzaju tabu i nie ma tradycji radzenia sobie z odejściem osoby bliskiej. Wydaje mi się jednak, że ten malgaski obyczaj może być nie tylko fascynujący, ale też pokazujący jak wielki związek mają tam ludzie ze swoimi przodkami i jaką wielką atencją otaczają swoich zmarłych. A także może być dowodem na to jak integracja członków rodziny pomaga przejść, czasem bardzo trudny, okres żałoby. Nasza cywilizacja gdzieś po drodze zatraciła pewne bardzo przydatne tradycje. Nie ma w tej chwili w 'świecie zachodu' tradycji spędzania np na modlitwach wieczorów przy ciele zmarłej bliskiej osoby, które ja pamiętam ze swojego dzieciństwa. To było osobliwe i dość dotkliwe doświadczenie, ale za to oswajało z tym, że ktoś odszedł i w ten sposób można z nim się na spokojnie pożegnać. U mnie na wsi zbierały się wieczorami grupy osób: sąsiadów, przyjaciół i rodziny przy zwłokach.  Popłakując, modląc się przygotowywały się do pogrzebu, który był takim ostatecznym pożegnaniem z bliskim. Dziś tego zupełnie nie ma. Ludzie najczęściej umierają w szpitalach, a nie wśród bliskich. Potem odwożeni są do kostnic i po paru dniach odbywa się pogrzeb. Nie ma ani okazji, ani możliwości na prawdziwe pożegnanie.... Myślę, że tradycja Festiwalu Famadihany bardzo by mi odpowiadała...
 
Madagaskar 3452ll
Grób przejściowy na sawannie
Madagaskar 3405ll
Grób stały w jaskini na wzgórzu
Madagaskar 3406ll
Grób stały na skale
Madagaskar 3516ll
 
Klasyczne śniadanie to rozwodniony ryż, obiad to znowu ryżyk z garścią jakichś warzyw lub fasoli, a kolacja taka sama jak śniadanie. Bardzo skromnie. Większość ludzi tak właśnie je. Z mięsa najczęściej spotyka się tu dania z kurczakiem lub z mięsem z zebu (charakterystyczny wół madagaskarski). Im bliżej wybrzeża tym więcej ryb lub owoców morza. Wielu z nich żyje za mniej niż jeden dolar dziennie. Po Francuzach zostały tu bagietki. Często po wsiach jeżdżą z samego rana samochody wypchane bagietkami, które rozwożą je po miejscowych straganach. Rytm dnia wyznaczają posiłki. Przygotowanie niektórych posiłków, jak i większość czynności odbywa się na zewnątrz domów. Na zewnątrz domu toczy się życie rodzinne i towarzyskie. Według wschodów i zachodów słońca. Po zmroku niewielu ludzi można spotkać na zewnątrz. Oczywiście w stolicy i miejscowościach gdzie prąd jest dostępny, inaczej funkcjonują ludzie.
 
L1120205ll
Zapiekane warzywne klopsiki przypadły mi bardzo do gustu
L1120206ll
To podawany na słodko deser odrobinę może przypominający pączki choć nie tak słodkie
Środkami transportu są tu samochody, rowery, pojazdy trochę w typie drezyny, ale także wozy, w które zaprzężone są zebu. Poruszać się po miasteczkach można taksówkami rowerowymi czy z napędem ludzkim. Po kraju jeździ się tzn taxi brusami - to busy, które normalnie mieszczą kilkanaście osób, na Madagaskarze ilość pasażerów jest zależna od tego ilu ich wejdzie i ilu kierowcy się opłaca zabrać. Są też ciężarówki, które jeżdżą w odległe zakątki kraju, jednak widok upychanych ludzi, którzy nawet nie zawsze mają gdzie usiąść jest dość trudny do przełknięcia, zwłaszcza jak sobie uświadomiłam, że ich podróż czasem trwa kilka dni...
 
L1110739ll
Kolorowe taksówki rowerowe
L1120020ll
Taksówkarz w porze deszczowej
Madagaskar 2166ll
Madagaskar 3385ll 
Madagaskar 874ll
Postój taksówek...
Madagaskar 4041ll
Taksówki rowerowe dojadą prawie wszędzie - tu na drodze żwirowej
Często też środkiem transportu są plecy ludzkie oraz głowa. Kobiety i mężczyźni często noszą ogromne pakunki na głowach. Przenosi się w ten sposób ogromne toboły prania, wiązki chrustu na opał, czy plastikowe pojemniki na wodę. Któregoś dnia zauważyłam dziewczynę, która niosła na głowie duży kosz z pomidorami. Był wypełniony po brzegi i mogło się w nim znajdować ok 10 kilogramów, a może nawet więcej tych warzyw. Obserwując ją poczułam instynktownie jak mój kark się kurczy. Szybko przemknęła mi myśl przez głowę, że nie dość, że nie potrafiłabym unieść takiego kosza na głowie, to mięśnie mojego karku zupełnie by go nie utrzymały. Z wielkim podziwem potem zaglądałam często do koszy, czy pojemników noszonych na głowach kobiet, mężczyzn i dzieci. Czemu w Europie większość ciężarów nosi się na plecach? Pewne jest to, że Malgasze trzymają się prosto, a do tego mają ręce wolne i wtedy np mogą dodatkowo przytrzymywać niesione na plecach dziecko lub zajmować czymś innym ręce.  
 L1120030ll
Noszenie na głowach to chleb powszedni na Madagaskarze
L1120254ll
Madagaskar 2786ll
 L1120248ll
Madagaskar 2336ll
Madagaskar 2337ll
L1120078ll
Jak on to robi? Cztery dziewczyny, dwójka dzieci i pełne kosze bananów, a on ciągnie to wszystko sam. Do tego nie wygląda na jakiegoś szczególnego osiłka
L1120082ll
Transport cegieł przez zebu
Madagaskar 3387ll
Takie drewniane wózki popularne są na całej wyspie. Przewiozą każdy towar
L1120246ll
Kawałek z górki :)
L1120242ll
Tu po górkę, ale za to już bez całej masy towaru :)
Madagaskar 168ll
W drodze do miasta na targ
Madagaskar 2051ll
Madagaskar 2237ll
 Madagaskar 2677ll
Wozy zaprzężone w zebu to bardzo częsty widok
Interesujące są wyroby rękodzieła artystycznego. Wyroby drewniane, wyroby papierowe, czy z jedwabiu. Wyróżniają się też wyroby z recyklingu. Wykorzystywanie starych puszek, odpadów do wytworzenia kolorowych miniaturek stało się tu charakterystyczne i dość powszechne.
 L1120046ll
W fabryczce wyrobów z rogu zebu
L1120057ll
L1120055ll
Produkuje się tu przedmioty użytku codziennego
DSC05459lli
Jak i biżuterię :)
L1120061ll
Produkcja miniaturek z recyklingu. Wykorzystuje się stare puszki po napojach i inne używane przedmioty
L1110899ll
Plecione wyroby z rafii
Madagaskar 2061ll
Madagaskar 2078ll
L1120371ll
Manufaktura wyrobów z papieru. Wyrabia się papier z jednego gatunku drzewa
L1120368ll
Chiński kolega wziął się do pomocy , ale nie ma takiej wprawy:)
Madagaskar 3057ll
Ozdabianie papieru kwiatami przed wyschnięciem
Madagaskar 3056ll
 L1120379ll
Gotowy papier zamienia się w ozdobne notesy, pudełka czy kartki okolicznościowe
Madagaskar 2119ll
Fabryka aluminium
L1110940ll
Madagaskar 2132ll
Madagaskar 2171ll
L1120402ll
Hodowla jedwabników
L1120381ll
Kokony jedwabników
L1120386ll
Ręczna selekcja
Madagaskar 3066ll
Wyselekcjonowane, obrane z osłonek kokony
L1120392ll
Przędzenie jedwabiu
L1120394ll
Barwienie
L1120396ll
Tkanie
Madagaskar 2697lll
Wyrabianie pięknych produktów z drewna
Madagaskar 2699ll
Ten Malgasz własnoręcznie skonstruował stolarski przyrząd do wycinania najdrobniejszych kształtów i detali drewnianych. Jego zręczne palce potrafią wycinać najróżniejsze szczegóły
Madagaskar 2706ll
Madagaskar 2709ll
Rzeźbienie ręczne czy nożne? :)
Madagaskar 2711ll
Madagaskar 2715ll
Skrzynka drewniana na różne różności wszystko wykonane ręcznie.
Madagaskar 2719ll
Sklep firmowy
Madagaskar 2726l
Madagaskar 2731ll
Madagaskar 4007ll
 
Tylko 50 proc. Malgaszów to chrześcijanie, a i to z naleciałościami pierwotnych, plemiennych obrzędów. Dużo jest czarownic. Ludzie zwracają się do nich po amulety, eliksiry, zaklęcia. Magia jest na porządku dziennym. Na mnie spotkanie z szamanem (ghost talkerem) nie zrobiło oszałamiającego wrażenia.. Przez cały czas wizyty kołatały mi się po głowie myśli, że nie wiem jakim cudem ludzie wierzą takim osobom. Bo ani nie wydawał mi się wiarygodny, ani charyzmatyczny. A i jego akcesoria w postaci drewienek, wody z różnych stron wyspy czy spreparowane części zwierząt, nie przekonały mnie do swoich magicznych i leczniczych właściwości. Może po prostu za bardzo jestem skażona cywilizacją.... :) Chyba oczekiwałam czegoś bardziej tajemniczego i magicznego niż człowieka w średnim wieku w czapce bajsbolówce, który opowiadał jakich zaklęć używa do uleczenia niektórych dolegliwości. A już dźwięk w jego kieszeni, dzwonka telefonu komórkowego zabił moje wszelkie nadzieje na jakiś eteryczny, porywający seans. Również taniec z duchem jego młodszego brata, który jakoby również posiadał nadprzyrodzone zdolności nie wzbudził moich emocji. Nie poczułam kontaktu z zaświatami, ani nie poddałam się ulotności chwili. Wprawdzie w pewnym momencie usłyszałam jakieś dźwięki wewnątrz mnie i było światełko nadziei, że coś niezwykłego mi się przytrafi. Szybko okazało się, że to tylko zwyczajne burczenie brzucha. Widać śniadanie zostało strawione, a żołądek domagał się kolejnego posiłku... Nie sądzę jednak by na to wpływ miał owy szaman czy jego taniec. Śmiem podejrzewać, że to zupełnie normalny cykl trawienny mojego organizmu dawał się we znaki.
 
Madagaskar 2381ll
Szaman
Madagaskar 2379ll
Młodszy brat szamana, jeszcze przed tańcem z duchami
Madagaskar 2404ll
Szamańskie akcesoria. W butelkach lecznicze wody z różnych stron Madagaskaru oraz drewienka z różnych magicznych drzew
Madagaskar 2382ll
Ten łeb kaczki wykorzystany w specjalny sposób przez szamana może rzucić zły urok np na sąsiada, którego nie lubisz
Madagaskar 2390ll
Taniec z duchami
W środkowym Madagaskarze wiele osób jest analfabetami, bo dostęp do szkół jest bardzo trudny, wielu ludzi żyje jak przed wiekami. Panowie, których na to stać posiadają po kilka żon. A stać ich wtedy kiedy mają dużo zebu. Zebu jest wyznacznikiem bogactwa. Myślałam sobie, że skoro któryś jest taki przedsiębiorczy i zapobiegliwy, że umie hodować duże stada to znaczy, że może być go stać na kilka żon i co za tym idzie kilkakrotnie większe wydatki niż na jedną żonę. Okazuje się jednak, że to nie o przedsiębiorczość chodzi tylko o umiejętności złodziejskie... Zebu zdobywa się kradnąc je komuś innemu....
 
Przewodnik zapytany:
 
- Ile Ty masz zebu i co za tym  idzie ile żon?
 
- Ja nie jestem stąd i nie żyje jak tutejsi ludzie. Poza tym ja nie lubię kraść zebu. Wole kraść kurczaki.....
 
:)
 
I po chwili radosnego śmiechu przyszło zastanowienie się - żartował czy nie? Czy rzeczywiście kradnie kurczaki? Pytania dalszego nie zadałam....
 
Madagaskar 2180ll
Zebu wyznacznik bogactwa
Madagaskar 123ll
Madagaskar 177ll
Kurczak. Wygląda trochę inaczej niż nasze. Jest mniej mięsny i bardziej suchy, ale da się zjeść :)
 
Odkrycie szafirów nie okazało się dochodowym interesem dla Malgaszów. Okazało się dobrym interesem dla np Tajów, Arabów czy Hindusów.. To oni robią na tym pieniądze i oni czerpią z tego profity.
 
Madagaskar 3801ll
Rzeka w mieście Ilakaka, gdzie odkryto szafiry
Madagaskar 3808ll
Szuka ich całe miasto
Madagaskar 3810ll
Madagaskar 3812l
Madagaskar 3817ll
 
Praca ludzka jest niezwykle kiepsko opłacana i tak np tłumaczenie przez przewodników, że ryż sadzi się ręcznie dlatego, że niemożliwe jest wprowadzenie na pola żadnej maszyny specjalistycznej, nie jest zgodne z prawdą. W Chinach, gdzie to też jest to podstawowa uprawiana roślina, sadzi się już w wielu regionach to zboże maszynowo. A to dlatego, że Chińczycy są już zdecydowanie lepiej opłacani za wykonywanie pracy niż kiedyś. Na Madagaskarze człowiek jest zdecydowanie tańszy niż maszyna, dlatego to on wykonuje większość ciężkich prac ręcznie. Dzień pracy ludzkiej kosztuje tu mniej niż litr paliwa.
 
 
 
Tu masz robić i żyć 'mora-mora' (czyt. mura-mura) czyli powoli bez pospiechu. Istnieje legenda, która opisuje skąd Malgasze wzięli się na Madagaskarze:
 
Po tym jak Bóg stworzył świat i człowieka zaczął kolejno rozdzielać ziemię narodom. Przez wiele dni po swój przydział przybywały różne plemiona. Malgasze swoim zwyczajem 'mora mora'- bez pośpiechu, nie dotarli na czas. Spóźnieni, zasmucili się, ale co również mają w nawyku powiedzieli 'nic nie szkodzi'. Podziękowali za zaproszenie i odeszli. Zdziwiony Bóg chcąc wynagrodzić Malgaszom ich szlachetną postawę postanowił przekazać im niebiański teren, na którym dotychczas mieszkał sam. Według mitu tak własnie „poszkodowani” Malgasze mieszkają na tej przepięknej wyspie do dziś. Ta niesamowita Czerwona Wyspa nie bez powodu nazywana jest Perłą Oceanu Indyjskiego. Przyroda jest tu fascynująca, większość gatunków roślin i zwierząt występuje tylko w tym miejscu i im poświęciłam kolejny wpis z tej wyprawy.
 
- Nie spotkałam fossy w naturze tylko raz w klatce :(. Nie zobaczyłam północnej części Madagaskaru. Nie porozmawiałam z mieszkankami oprócz tego, że dziękowałam im za oferowane produkty i odmawiałam pomalowania twarzy dla zdrowotności skóry (lub może co bardziej prawdopodobne dla upiększenia mojej twarzy - może nie dało się patrzeć na taką blada twarz :). Nie dotarłam do upraw wanilii ani plantacji kawy. Nie kupiłam lamba huani -kolorowej chusty, z których malgaskie dziewczyny owijając ciała robią spódnice. Król Julian też nie przekazał mi swoich mądrości.
 
Tak wielu rzeczy tu nie zdążyłam zobaczyć, zrobić i doświadczyć - może to znak, że kiedyś tam pojadę jeszcze raz? :)
 
Lubisz mój blog? Podobał Ci się ten wpis? Odsłuchaj więc proszę i dodaj do playlisty tę muzykę:
Muchos_Cojones_-_Olśnienie.png
 
Kolejne odsłony fascynującego Madagaskaru w dwóch kolejnych wpisach:
 

Tajemniczy Półwysep Athos

Przez wrześniowy tydzień wypoczywaliśmy na Chalkidiki na Półwyspie Athos. W niedalekiej odległości od miejscowości Ouranopoli. Nazywanym Miastem Nieba. To ostatnie świeckie miasto na tym półwyspie. Dalej już jest tylko Teokratyczna Republika Mnichów. Miejscowość położona jest przy piaszczystej zatoce i zachowała typowo grecki charakter. Jej symbolem jest bizantyjska wieża fortyfikacyjna - Prosphorion, pochodząca z XIV w. Był to punkt obserwacyjny, skąd oglądano morze i zatokę i ostrzegano michów przed zbliżającymi się piratami.

Akti Ouranoupoli 491ll
Prosphorion - bizantyjska wieża w Ouranopoli

Akti Ouranoupoli 277ll
Akti Ouranoupoli 311ll

Okno w wieży do obserwacji morza i okolic
Akti Ouranoupoli 325ll
Widoki z wieży
Akti Ouranoupoli 332ll

Akti Ouranoupoli 336ll
Uwaga na głowę :)
Akti Ouranoupoli 339ll
Jeden ze statków wycieczkowych... Pływający w odległości 500 m od brzegu
Akti Ouranoupoli 293ll
Klimatyczne miasteczko
Akti Ouranoupoli 301ll

Możesz tu spędzić względnie spokojne, leniwe wakacje na plaży. Wrzesień to świetny czas na taki wypoczynek. Możesz zażywać kąpieli morskich i słonecznych, ale możesz też wybrać się na wycieczkę statkiem. Warto, bo półwysep jest intrygujący dzięki klasztorom, które nie są ogólnodostępne zwiedzającym. Wokół Góry Athos istnieje autonomiczny okręg zamieszkały wyłącznie przez mnichów prawosławnych. Swobodnie można je jedynie oglądać pływając statkiem i to w odległości 500 metrów od brzegu.

Akti Ouranoupoli 510ll
Wrześniowe plaże w pobliżu Ouranopoli
Akti 022ll
Niepowtarzalnych kształtów głaz na plaży miejsce zabaw dzieci i plener dla sesji fotograficznych wielu turystów
Akti 151ll
Do miasteczka z hotelu można dojść szosą z widokiem na morze

Akti Ouranoupoli 504ll
Grecy w przeważającej liczbie są wyznania prawosławnego. Mimo to do cerkwi chodzą rzadko. Jednak prawie w każdym przydomowym ogrodzie jest mała kapliczka, w której się mogą modlić. Kapliczki są różnych kształtów i wielkości. Jeżeli to teren otwarty to kapliczki są ogólnodostępne.
Akti Ouranoupoli 494ll

Akti 198ll

Akti 207ll

We wnętrzach zawsze są ikony i cieniutkie świeczki oraz lampki oliwne do zapalania jako symbol modlitwy. I ten niepowtarzalny cerkiewny zapach unosi się w każdej z kapliczek
Akti 222ll
Chwila zadumy i odpoczynku przy kapliczce
Akti Ouranoupoli 232ll
Przy drodze, gdzie miał miejsce śmiertelny wypadek w Polsce stawia się krzyże. W Grecji stawia się takie malutkie kapliczki.
Akti Ouranoupoli 235ll

Akti Ouranoupoli 240ll

Mnisi z klasztorów nieszczególnie życzą sobie dużej ilości gości i zaglądania im zbyt nachalnie w ich życie religijno - prywatne. Jeżeli jesteś osoba wyznania prawosławnego to możesz się ubiegać o pobyt w jednym z klasztorów w celach religijnych o charakterze pielgrzymkowym. Należy wystąpić o specjalna wizę i tylko dzięki niej możesz przekroczyć granice tego okręgu. Okres przebywania wynosi maksymalnie 3 dni. Jeżeli jesteś osobą innego wyznania i chciałbyś odwiedzić te fascynujące miejsca należy się zgłosić również po wizę. Brzmi to dość prosto, jednak kiedy uświadomisz sobie, że ilość turystów innego wyznania ogranicza się do 10 osób na dobę, a wydanie wizy zależy od szczególnego nastroju urzędnika i nieposzlakowanej opinii starającego się, to proste już przestaje być. Jeżeli miałeś niebywałe szczęście i odpowiednio wcześnie zgłosiłeś swoją chęć wjazdu do okręgu i otrzymałeś pozwolenie to musisz pamiętać, że twój strój musi być dokładnie dopasowany do wymogów tu panujących. Nie wolno Ci mieć aparatu i obowiązuje całkowity zakaz robienia zdjęć. Jedynymi osobami, które maja możliwość wniesienia aparatu fotograficznego są osoby ze specjalną akredytacją. Proceder uzyskania akredytacji wymaga wielkiego samozaparcia i cierpliwości od starającego się. Proces ten może trwać parę miesięcy, a i wtedy nie ma pewności powodzenia i uzyskania akredytacji. Istnieją jednak pewne wyjątki, bo jeżeli jesteś jedną z osobistości państw europejskich, w tym także domów królewskich, to jest dopuszczona dla Ciebie możliwość wypoczynku w tym miejscu. Jednak te wszystkie zasady obowiązują Cię tylko i wyłącznie wtedy gdy jesteś mężczyzną.

Dla kobiet nie ma miejsca na Athos. Bezwzględny zakaz przebywania w tym okręgu został wydany w 1060 roku i niezmiennie obowiązuje do dziś. Kobiety nie mogą przebywać w tym miejscu bez względu na wyznanie, kolor skóry czy wiek. Nawet zwierzęta hodowane na półwyspie przez mnichów są tylko płci męskiej.

Skąd wziął się ten zakaz? Otóż wiąże się on z legendą, która mówi, że Matka Boża przepływała w pobliżu na statku ze Starej Jaffy w Izraelu na Cypr, by odwiedzić Łazarza. Podczas burzy statek musiał zmienić kurs i zakotwiczyć na brzegu Athos. W pobliżu obecnego klasztoru Iviron. Matka Boża zeszła na ląd i zachwyciła się pięknem tego miejsca. Zwróciła się z prośba do Syna, żeby uczynił ten kraj jej ogrodem. Prośba została wysłuchana i od tego czasu chrześcijanie obrządku wschodniego nazywają Athos - Ogrodem Bogurodzicy, odmawiając prawa wstępu na półwysep innym kobietom...

Akti Ouranoupoli 354ll

Akti Ouranoupoli 374llKlasztor Dochiariu
Akti Ouranoupoli 383ll
Klasztor Xenofontos
Akti Ouranoupoli 394ll
Rosyjski Monastyr Św. Pantelejmona
Akti Ouranoupoli 397ll

Akti Ouranoupoli 432ll
Mam wrażenie, że ten prom 'lekko' złamał zasadę płynięcia 500 m od brzegu...
Akti Ouranoupoli 472lli
Towarzysze podróży :)

W przeszłości liczba mnichów tu żyjących wynosiła ok 20 tysięcy osób. W 2011 liczba ta spadła do 1830 osób.

Przybywający do klasztorów nowi kandydaci na mnichów pochodzą nie tylko z krajów tradycyjnie prawosławnych, mających związki ze Świętą Górą (Grecja, Serbia, Bułgaria, Rosja), ale i z obszarów, gdzie prawosławie jest religią mniejszości narodowych oraz gdzie działają misje tego wyznania: Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, Niemiec, Peru i krajów afrykańskich. W 2007 ponad 1/4 wszystkich zakonników Athos posiadała wykształcenie wyższe, zaś tylko niecałe dwa procent (jak łatwo obliczyć ok. 36 mnichów) nie ukończyło żadnej szkoły. Wszyscy mnisi podejmujący życie na Athos są automatycznie uznawani za osoby narodowości greckiej. Nie ma natomiast możliwości zamieszkania na półwyspie dla osób niebędących wyznawcami prawosławia.

Akti Ouranoupoli 422llSpowita w chmurach Święta Góra Athos

Athos nie jest podłączony do krajowej sieci energetycznej, jednak w monasterach są wykorzystywane urządzenia elektryczne, na ograniczoną skalę również samochody, łodzie motorowe oraz komputery. A od 1997 roku jest nawet na terenie półwyspu antena telefonii komórkowej. Stopień wprowadzania na Athos nowych urządzeń technicznych pozostaje jednak przedmiotem dyskusji we wspólnocie. A wprowadzanie kolejnych nowinek jest ograniczane i wymaga zgody przełożonych.

Wjazd na teren monasteru jest możliwy przez jedyną bramę, która jest dodatkowo umocniona i zamykana każdorazowo w momencie zachodu słońca. Po zachodzie już nie ma możliwości wejścia na teren i trzeba czekać do świtu.

Podobnie jak w wypadku innych chrześcijańskich wspólnot monastycznych, za filary życia zakonnika uważa się czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Warunkiem przyjęcia do jednego z klasztorów Athos jest ukończenie 18 lat, uregulowanie kwestii stanu cywilnego i kwestii spadkowych oraz wyrażenie nieprzymuszonej woli dołączenia do wspólnoty monastycznej. Nowicjusze są zobowiązani do zerwania wszystkich związków ze światem świeckim. Zwyczajowy okres próby, poprzedzający złożenie ślubów wieczystych, trwa dwa lata.

Wszystkie monastery Athos posiadają identyczny, ściśle uregulowany rozkład dnia:

4.00 – modlitwy poranne oraz nabożeństwo jutrzni, Boska Liturgia czyli msza święta
ok. 7.00 – posiłek,
do godz. 12.00 – praca na rzecz monasteru,
12.00–15.00 – odpoczynek,
ok. 15.00 – praca na rzecz monasteru,
ok. 17 – nieszpory, bezpośrednio po nabożeństwie – posiłek, następnie kompleta czyli modlitwa wieczorna i czas na indywidualne modlitwy w celach.

Święta Góra Athos jest nazywana bramą do nieba. Ma ponad dwa tysiące metrów wysokości. To właśnie wokół niej ortodoksyjni mnisi ustanowili swoją republiką ponad tysiąc lata temu. Ustanawiając swoją republikę postanowili w 964 roku spisać zasady, które określają reguły życia na Athos, na trzymetrowym pasie koziej skóry. Spisali na niej prawa wspólnych reguł, jakimi mają się kierować wszystkie monastyry oraz zasady życia mnichów. Typikon - bo tak się ten kodeks nazywa - stanowi podstawę prawa obowiązującego w republice do dzisiaj.

Pisałam wcześniej o bezwzględnym zakazie przebywania w Republice Mnichów kobiet, a nawet zwierząt hodowlanych płci żeńskiej. Jest jednak jeden wyjątek. Jedynymi stworzeniami posiadającymi cechy żeńskie, które mogą przebywać na Athos są kotki.... Mnisi uznali, że to jedyna skuteczna broń na plagę myszy. Uznano, że koty płci męskiej nie angażują się tak ochoczo do polowań na te gryzonie i dlatego jedynie kotki dostąpiły zaszczytu przebywania w Republice.

Szczęśliwców, którzy otrzymają zgodę na zwiedzanie półwyspu obowiązują m.in. następujące zasady: zakaz chodzenia w krótkich spodniach, głośnego i wyzywającego zachowania się, kapania się w morzu, siedzenia w świątyniach z założonymi nogami. Gdyby kobieta zbliżyła się na odległość mniejszą niż 500 metrów od brzegu półwyspu i została na tym przyłapana grozi jej kara bezwzględnego więzienia bez prawa apelacji. Jak się można domyślać na taką sytuację reagują środowiska feministyczne. Jednak liczne protesty feministek nie odnoszą skutków. Mnisi są nieubłagani i zmienić swoich praw nie mają zamiaru, a nawet restrykcyjnie zastrzegli je sobie w momencie, kiedy Grecja przystępowała do Unii.

Goście zapraszani do republiki mnichów i posiadający wizę przebywają na tym terenie bezpłatnie. Również bezpłatnie mają zaoferowane posiłki. A na powitanie w klasztorach czeka na każdego taca z woda, maleńką filiżanką kawy tzn zaparzonej po turecku, dwa kawałki lukumi - twarda galaretka posypana cukrem pudrem oraz tradycyjnie kieliszek ouzo - wódki greckiej. Takim tradycyjnym poczęstunkiem witani są wszyscy od wieków.

Według opowieści mężczyzn, który mieli okazję być w tym miejscu i korzystać z gościnności mnichów, posiłkom towarzyszą specyficzne rytuały. Najpierw jest modlitwa, a spożywający posiłek jedzą go w absolutnym milczeniu. Oprócz jednego z mnichów, który czyta tekst ze starej księgi. Kiedy on kończy czytać wszyscy wstają od stołu bez względu na to na jakim etapie jedzenia są, następuje modlitwa dziękczynna za posiłek i wszyscy natychmiast opuszczają refektarz, gdzie podawane jest jedzenie. Sądzę, że po pierwszym takim przerwanym i niedojedzonym posiłku, każdy już dobrze wie, że następnego dnia nie będzie zwlekał i zje na tyle szybko, żeby nawet dokończyć deser :)

Jako, że mnisi prowadzą bardzo ascetyczne życie to i posiłki są skromne. Podstawą jest ryż lub makaron z tartym serem, do tego sałatki z warzyw które sami wyhodowali. Dodatkowo feta, chleb i woda. Niektóre z klasztorów podają do wieczornego posiłku szklaneczkę wina własnej roboty. Posiłki zjada się tylko dwa w ciągu dnia. A menu jest praktycznie takie samo codziennie.

Po tygodniowym wypoczynku na jednym z zębów trójzębnego półwyspu Chalkidiki czas było wyruszyć na podbój Grecji kontynentalnej, ale to już kolejna opowieść :)

Lista artykułów:

Lubisz mój Blog? Posłuchaj:

muchos_cojones.png

Copyright Romul.pl 2015. All Rights Reserved.